Gdzie diabeł nie może

Znamy tę piosenkę i lubimy się nią krzepić: kiedy w XX wieku mężczyźni poszli na wojny, kobiety wreszcie zaczęły wychodzić z domów. I nie tylko w znaczeniu symbolicznym.

22.05.2017

Czyta się kilka minut

Gemma Arterton w filmie „Zwyczajna dziewczyna” / Fot. Nicola Dove / M2 FILMS
Gemma Arterton w filmie „Zwyczajna dziewczyna” / Fot. Nicola Dove / M2 FILMS

W brytyjskim filmie „Zwyczajna dziewczyna” widzimy, jak w 1940 r. skromna sekretarka zostaje zatrudniona przy pisaniu dialogów do krótkich filmów propagandowych, a wkrótce potem trafia na plan dużej produkcji i odnosi niespodziewany sukces. Historia pokazuje co prawda, że praca takich kobiet nie była należycie doceniana, a wiele spośród nich musiało po wojnie wrócić do kuchni, ustępując miejsca powracającym z frontu. Coś się jednak dokonało. I dlatego kilkadziesiąt lat później nikogo nie powinna dziwić kobieta pociągająca za sznurki w polityce czy biznesie. Kimś takim jest Elizabeth Sloane w filmie „Sama przeciw wszystkim” Johna Maddena, która pracuje w Waszyngtonie jako wyjątkowo skuteczna lobbystka. Zestawienie tych dwóch różnych tytułów, wchodzących za chwilę na nasze ekrany, pokazuje nie tylko długą i wyboistą drogę, którą przeszły kobiety, by zająć pozycje zarezerwowane dotychczas dla ich ojców, braci czy mężów. Pierwszy z filmów ma w sobie jeszcze ten naiwny entuzjazm, jakkolwiek zaprawiony goryczą. Za to drugi w sposób bardziej sproblematyzowany dotyka zjawiska, jakim jest obecność kobiet w przestrzeni uchodzącej dotychczas za typowo męską.

W „Zwyczajnej dziewczynie” Lone Scherfig pojawia się wątek starego aktora (w tej roli Bill Nighy), który ma, jak się okazuje, wiele wspólnego z położeniem wkraczającej w świat filmu Catrin (Gemma Arterton). Podczas wojny oboje stają się beneficjentami nowej sytuacji, czyli coraz większych deficytów kadrowych w przemyśle filmowym. Przyblakła gwiazda brytyjskiego kina dostaje raz jeszcze swoje pięć minut przed kamerą, a nieznanej bliżej dziewczynie powierza się coraz bardziej odpowiedzialne funkcje przy pisaniu scenariuszy. Nie mamy złudzeń co do rzeczywistych przyczyn tych zmian: w czasach Blitzkriegu kino stało się najważniejszą ze sztuk, a filmy miały podnosić na duchu drżących przed nalotami londyńczyków. Więcej emocji, entuzjazmu, więcej życia! – ten postulat Ministerstwa Informacji ma spełnić właśnie Catrin za sprawą swego „kobiecego dotknięcia”.

Początkowo pisane przez nią dialogi to zwykłe gadki-szmatki (bo niby cóż innego mogłaby stworzyć kobieta?), wkrótce jednak bohaterka zostaje współscenarzystką brytyjsko-amerykańskiej koprodukcji o dzielnych bliźniaczkach, które pomogły ewakuować brytyjskich żołnierzy z Dunkierki. Widzimy, jak gazetowy news zostaje rozdęty do rozmiarów wielkiej heroicznej narracji, która ma nie tylko zagrzewać rodaków do walki z Hitlerem, ale i wybudzić USA z politycznej śpiączki.

Wprowadzając do „filmu w filmie” postać niezbyt lotnego jankeskiego aktora, reżyserka „Włoskiego dla początkujących” przypomina o swym komediowym zacięciu, ogrywając przede wszystkim różnice między amerykańskim i brytyjskim podejściem do sztuki filmowej. To bodaj najlepsze fragmenty „Zwyczajnej dziewczyny”, odsuwające mimochodem na dalszy plan postać samej Catrin, jej walki o suwerenną pozycję w zawodzie i uznanie ze strony współpracowników oraz bliskich jej mężczyzn.

Wydawałoby się, że bohaterka „Samej przeciw wszystkim” niczego już nie musi udowadniać. Grana z werwą przez Jessicę Chastain drapieżna Elizabeth jest bezkonkurencyjna w uprawianiu jednej z najbardziej lukratywnych, a zarazem najbardziej dwuznacznych moralnie profesji, jaką jest dziś polityczny lobbing. W świecie zdominowanym przez mężczyzn potrafi być wytrawną szachistką i pokerzystką. Zawsze jest o dwa ruchy do przodu, zawsze z asem w rękawie. Koledzy z branży mówią o niej, że „sika na stojąco”, co ma być zarówno komplementem, jak i ostrzeżeniem, a przy okazji też dyskretnym upokorzeniem noszącej szpilki konkurentki. Co znamienne, będąc na samych szczytach, Elizabeth nie głosi feministycznych haseł. Kiedy jednak lobbuje w Kongresie przeciwko ustawie liberalizującej dostęp do broni, będzie gotowa „flirtować” i z dyrektorkami ważnych firm, i z wpływowymi feministkami. Jednocześnie w prowadzonej przez siebie kampanii potrafi cynicznie wykorzystać najbardziej intymne doświadczenia swojej podwładnej.

Warto w tym miejscu dodać, że oryginalny tytuł filmu Maddena brzmi „Miss Sloane”. To podkreślenie stanu cywilnego bohaterki ma w filmie znaczenie większe, niż wskazywałby uzus języka angielskiego. Stojąca przed trybunałem Kongresu dojrzała „panna Sloane”, oskarżona o stosowanie nielegalnych praktyk, tłumaczy się nie tylko ze swoich zawodowych nadużyć, ale pośrednio także ze swych prywatnych wyborów. Lecz kiedy już wydaje się, że film twórcy „Zakochanego Szekspira” wystawia swojej bohaterce krytyczną cenzurkę, wskazując na cenę, jaką musi zapłacić kobieta rozpychająca się łokciami na męskim terytorium, dostajemy fabularną przewrotkę. Trzymający w napięciu film o handlowaniu przywilejami na amerykańskim Kapitolu staje się ilustracją porzekadła „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” – i to bynajmniej nie w jego seksistowskim rozumieniu.

Opisana wcześniej „Zwyczajna dziewczyna”, obdarzona nieco staroświeckim urokiem klasyczna produkcja BBC, również w jakiś sposób obrazuje tę ludową mądrość. Jak widać, kino głównego nurtu stara się iść z duchem czasu. W tym gorliwym podążaniu za trendami sięga po swoje wypróbowane narzędzia: naciągane prawdopodobieństwo, gatunkowe podpórki i jasno świecące gwiazdy, lecz koniec końców służy dobrej sprawie. Nawet jeśli zachowuje się przy tym trochę jak urzędnik ministerstwa propagandy, a trochę jak cyniczny lobbysta, szukający kobiecego poparcia przy kasie z biletami. ©

ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA (THEIR FINEST), reż. Lone Scherfig. Prod. Wielka Brytania 2016. Dystryb. M2 Films. W kinach od 26 maja.

SAMA PRZECIW WSZYSTKIM (MISS SLOANE), reż. John Madden. Prod. Francja/USA 2016. Dystryb. Kino Świat. W kinach od 2 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2017