Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeszcze innego wymiaru - relacji już nie tylko dwóch państw, ale polityki europejskiej - nabiera właśnie podpisana z Rosją umowa gazowa. Od marca bowiem wchodzi w życie nowe, zliberalizowane prawo energetyczne UE, o które zresztą mocno zabiegaliśmy. Dlatego zanim jeszcze wysechł atrament na naszym aneksie, Bruksela zagroziła, że poda Warszawę do sądu, jeśli unijne prawo zostało złamane. Rząd zapewnia o zgodności umowy z obecnymi przepisami UE. Komisja wolałaby, aby aneks uwzględniał już nowe prawo. Rząd nie pokazał jej całej umowy, zasłaniając się tajemnicą handlową i podobnym postępowaniem innych państw. Za chwilę jednak to, co jest tajemnicą, być nią przestanie. Wystarczy, że wiosną jakaś firma powie "sprawdzam" i zechce przesyłać gaz przechodzącym przez nasz kraj gazociągiem: wtedy dowiemy się, czy monopol Gazpromu faktycznie został złamany. Jeśli okazałoby się, że jest inaczej, trzeba będzie umowę renegocjować.
Być może rząd liczy, że łatwiej mu to przyjdzie, bo w podobnej sytuacji znajdzie się więcej państw Unii. Moskwie i Brukseli zależy na gospodarczym zbliżeniu, polityczne zabiegi wciągnięcia Rosji w krwiobieg Unii widoczne są coraz bardziej. Dostrzegając wszystkie zalety takiego procesu, warto jednak pamiętać, że lepszą stroną odwagi jest ostrożność, dlatego obecne pohukiwania Komisji przyjąć należy z rozwagą.