Dziesięć sukcesów na dziesięciolecie

Gdy w 1993 r. Episkopat założył Katolicką Agencję Informacyjną, mało kto wierzył w powodzenie przedsięwzięcia. Dziś jest to druga co do wielkości religijna agencja informacyjna w Europie. Oto jej 10 największych sukcesów.

14.12.2003

Czyta się kilka minut

---ramka 319593|prawo|1---1. W pierwszej połowie lat 90. Konflikt między Kościołem a mediami sięgnął apogeum: dziennikarze oskarżali Episkopat o ambicje zbudowania nad Wisłą chrześcijańskiej teokracji, z drugiej zaś strony większość duchownych traktowała media w kategoriach wroga. Zamknięty w informacyjnej twierdzy Kościół był przedstawiany w mediach nierzetelnie, plotki i oskarżenia wypierały z obiegu profesjonalnie przygotowane newsy. KAI, założona dzięki wsparciu biskupów USA (w Catholic News Agency szkoliła się część kadry, a amerykański Episkopat przeznaczył na agencję pół miliona dolarów) udrożniła przepływ informacji między Kościołem a dziennikarzami. Biskupów sprowokowała do nieco większej otwartości, redakcjom zaś podsunęła nowy język informowania o Kościele: neutralny (czasem nawet przyjazny). Przede wszystkim jednak zaczęła dostarczać wiadomości poprawne pod względem merytorycznym. By nie być gołosłownym: agencja ma dziś ok. 150 odbiorców prasowych, wśród nich czołowe redakcje ogólnokrajowe.

2. Wydawało się, że dla nie-kościelnych dziennikarzy KAI będzie niewiarygodna - założona przez Konferencję Episkopatu Polski nigdy nie wyzwoli się od przemożnego wpływu hierarchów, stając się podporządkowaną im medialną amboną. Z czasem agencja zdobyła sobie jednak uznanie na rynku informacji, a zespół wybił się na poziom niezależności, którego mało kto się spodziewał. Dlaczego? Po pierwsze, Kościół przekazał agencję w ręce świeckich, z Marcinem Przeciszewskim na czele. Po drugie, w Radzie Programowej KAI zasiedli biskupi, którzy rozumieją i szanują mechanizmy rządzące światem demokratycznych mediów: abp Józef Życiński (uważany za ojca-założyciela agencji), bp Tadeusz Pieronek, abp Stanisław Gądecki, bp Marek Jędraszewski, bp Jan Tyrawa i śp. bp Jan Chrapek.

3. Gdy skończą się pieniądze z Ameryki, agencja zbankrutuje - takie opinie powtarzano tuż po założeniu KAI. Wiadomo, że w agencji - jak w zdecydowanej większości redakcji katolickich - nie przelewa się (KAI nie otrzymuje dotacji od Episkopatu, swego właściciela). Na razie jednak agencja wychodzi obronną ręką z kolejnych zapaści na polskim rynku mediów, jej redakcja zaś od czasu do czasu może pozwolić sobie na modernizacje (np. reformę layoutu biuletynu czy strony internetowej).

4. “Katolicka" agencja jest tylko z nazwy. Wśród depesz pojawiają się też informacje dotyczące innych Kościołów chrześcijańskich i religii (np. wiadomości z Izraela). Jasne, takich newsów nie ma wiele, ale - jak przyznaje ks. Marcin Brzóska, rzecznik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego - ranga tych wydarzeń często nie jest na tyle wysoka, aby mogły przebić się do ogólnopolskiego serwisu.

5. Z medialną obsługą papieskich pielgrzymek do Polski miejscowe redakcje jeszcze dałyby sobie radę. Ale bez depesz wysyłanych przez korespondentów KAI podczas innych zagranicznych podróży Jana Pawła II, praca dziennikarza byłaby mordęgą. Kapitalne znaczenie mają przede wszystkim tłumaczenia papieskich przemówień. W pielgrzymkowych centrach prasowych łatwo namierzyć stanowisko KAI: zawsze tłoczą się wokół niego dziennikarze z Polski, nieraz nawet spisując zza ramienia korespondenta dopiero co powstające depesze. Gdy z wiadomościami w KAI porównamy opublikowane w niektórych polskich gazetach relacje z pielgrzymek np. do Bułgarii, Hiszpanii czy na Słowację - okaże się, że podobieństwo bywa uderzające. Zdarza się nawet, że redakcje w ogóle nie wysyłają reporterów na zagraniczną pielgrzymkę, potem zaś zamieszczają jej barwne opisy - opierając się wyłącznie na serwisie agencyjnym. Nic zatem dziwnego, że w 2003 r. KAI otrzymała nagrodę “Totus", przyznawaną przez Kościół w Polsce - za “osiągnięcia w dziedzinie propagowania nauczania Ojca Świętego".

6. KAI odegrała dużą rolę w kształtowaniu europejskiej świadomości katolików w Polsce. Zgodnie ze stanowiskiem Episkopatu i zasadami agencyjnej rzetelności redakcja nie opowiedziała się wprost “za" lub “przeciw" wejściu do UE. Wykonała jednak ogromną “pracę u podstaw", lecząc wierzących Polaków z europejskich fobii. To właśnie KAI opracowała setki depesz o tematyce unijnej; przeprowadzała wywiady, w których biskupi popierali ideę integracji; organizowała spotkania z min. Danutą Hübner (przekonując, że np. euro-urzędnicy nie zmuszą Polaków do liberalizacji ustawy antyaborcyjnej); prowadzi internetowy serwis “Chrześcijańska Europa"; w zeszłym roku przygotowała wyjazd dziennikarzy katolickich do Brukseli (gdzie mogli zobaczyć, że w zlaicyzowanej Europie jest jednak miejsce dla chrześcijan i Kościoła) itd. Marcin Przeciszewski samotnie stawiał czoło eurosceptykom w “Studiu Otwartym", emitowanym w telewizji Puls.

7. Informacje przygotowane przez KAI nie trafiają wyłącznie do innych redakcji, ale także bezpośrednio na najniższy poziom kościelnej struktury - do parafii. Wiele z nich abonuje cotygodniową gazetkę “Życie Kościoła". Ten barwnie ilustrowany plakat, wieszany w przykościelnych gablotach, zawiera kilka najważniejszych informacji z minionego tygodnia - i jest przykładem przeniesionej w realia globalnej wioski wywodzącej się ze średniowiecza idei biblia pauperum. A zarazem jest jednym z filarów finasowej stabilności KAI.

8. Dziennikarze nie mogą się obejść bez podręcznych leksykonów, pozwalających na błyskawiczne sprawdzenie podstawowych informacji. Jako pierwsza w Polsce KAI wydała chrześcijańskie (nie tylko katolickie) “Who is who" - “Kto jest kim w Kościele". Ważne, że obok informacji biograficznych (prawie 1200 postaci, sporo świeckich) podano też adresy i numery telefonów. Dwie inne publikacje tego typu to “Leksykon zakonów w Polsce" oraz “Leksykon ruchów i stowarzyszeń w Kościele".

9. Ukoronowaniem działalności wydawniczej KAI jest wydany jesienią tego roku “Leksykon Kościoła katolickiego w Polsce" - rzecz absolutnie unikalna (takim zbiorem danych nie dysponował dotąd nawet Episkopat). Prawie 400 stron niemal kompletnej wiedzy o wspólnocie katolickiej w naszym kraju (uzupełnionej o podstawowe informacje dotyczące Stolicy Apostolskiej). Od szczegółowych danych z diecezji (mapki, powierzchnia, liczba mieszkańców, katolików, parafii, kościołów i kaplic, księży i kleryków, informacje administracyjne, historia, adresy diecezjalnych instytucji i mediów, biogramy biskupów itp.) po krótkie dossier na temat religijności Polaków, kultury katolickiej czy stosunków państwo-Kościół. Jak na tak obszerne dzieło, wpadek i błędów jest zaskakująco mało (pro domo sua: w kolejnym wydaniu należy skorygować informację, że wśród pism katolickich tylko “Gość Niedzielny" należy do Związku Kontroli i Dystrybucji Prasy" - także “TP" należy do Związku).

10. Ostatni sukces - z przymrużeniem oka. Na żarty primaaprilisowe KAI nabrał się już niejeden dziennikarz, co zresztą świadczy, jak wciąż mizerna jest w Polsce wiedza o Kościele. W 1997 r. agencja poinformowała, że diecezja tarnowska umieści na orbicie prywatnego satelitę komunikacyjnego KINGA 1. Abp Życiński, wówczas biskup w Tarnowie, opowiadał na 10-leciu KAI o rozmowie miejscowych notabli, którzy rozprawiali, ile taki satelita może kosztować. Wreszcie jakiś profesor mówi: “Ale ten Kościół jest bogaty". Inny przytakuje: “A ten Życiński to Żyd, jego zawsze się pieniądze trzymały". W 2002 r. agencja podała, że biskupem pomocniczym w Gnieźnie mianowano byłego duszpasterza punków i Najwyższego Wodza Murzynów Bantu. Informację przedrukował... “Gość Niedzielny". Natomiast przed czterema laty po depeszy o budowie - na życzenie Episkopatu - basenu dla biskupów, w warszawskiej nuncjaturze telefonicznie interweniował jeden z watykańskich hierarchów.

  • Dziennikarze o KAI: osiągnięcia i porażki

Ewa K. Czaczkowska ("Rzeczpospolita")

Sukces: choć nie wróżono im sukcesu, sukces osiągnęli. Dziś już nikt, kto szuka rzetelnej informacji o tym, co dzieje się w Kościele, nie może obyć się bez serwisu KAI. Sukcesem jest, że od lat udaje im się to, co teoretycznie jest nie do pogodzenia - połączyć wodę z ogniem, czyli wymagania Kościoła instytucjonalnego z oczekiwaniami mediów komercyjnych.

Porażka: zdarza się, że jakaś informacja pojawia się w serwisie agencji z pewnym opóźnieniem, np. z poprzedniego wieczora następnego dnia rano, ale rozumiem to w pełni. Zespół jest zbyt mały, aby obsłużyć wszystkie wydarzenia i na czas. I tak dziennikarze pracują ponad siły.

Agencja stała się pomostem między mediami świeckimi a Kościołem, co jest ogromnym sukcesem, ale nie udało jej się stworzyć wokół siebie miejsca wewnątrzkościelnej dyskusji o mediach katolickich. Nie jest to jednak porażka w dosłownym sensie, bo choć KAI próby takie podejmowała, to nie należą one do typowych zadań agencji.

Katarzyna Kolenda-Zaleska (TVN 24)

Sukces: obsługa pielgrzymek Papieża do Polski - profesjonalizm i zrozumienie potrzeb dziennikarzy. Wiedzieliśmy, że Marcin Przeciszewski nosi w torbie teksty wszystkich papieskich przemówień. Nigdy nie było problemu, żeby udostępnił je wcześniej w zaufaniu, by można się było zawczasu przygotować do wejścia “na żywo".

Porażka: sprawa abp. Juliusza Paetza, niestety. Fakt, że dziennikarze KAI nie byli pierwsi, choć przecież o wszystkim wiedzieli. I to, że kluczowa rozmowa z ks. Tomaszem Węcławskim nie mogła się ukazać w ich serwisie…

Ks. Marek Łuczak ("Gość Niedzielny")

Sukces: dziennikarze. Bynajmniej nie myślę o ich profesjonalizmie, bo w warunkach rynkowych bez kompetencji ani rusz. Natomiast na pewno w polskich warunkach nie jest normalne, że w dużej instytucji, o której można powiedzieć, że jest kościelna - pracują osoby świeckie. W tej opinii - wbrew pozorom - nie kryje się żadna niechęć do kleru, ale szczera fascynacja laikatem, który potrafi się zafascynować Kościołem.

Porażka: tym, co szczególnie mnie irytuje - zresztą także w wielu innych mediach - są płatne archiwa. Dzienniki i tygodniki kupują informacje - z początku dostęp do nich musi być więc ograniczony. Natomiast po upływie bezpiecznego czasu, kiedy KAI staje się bardziej zasobem wiedzy niż agencją oferującą doraźny towar - można by trochę ustąpić. Nie wszystko na sprzedaż. A jeśli tak, to przynajmniej nie za taką cenę!

Jan Turnau ("Gazeta Wyborcza")

Sukces: wydany niedawno “Leksykon Kościoła katolickiego w Polsce", morze wiedzy eklezjalnej. Ta publikacja jest szczytem działalności informacyjnej naszych kolegów. Dzięki nim pisze się (i mówi w mediach elektronicznych) o Kościele bez głupich pomyłek. Korzystam nie tylko z ogólnego serwisu KAI, także czasem telefonuję, by otrzymać indywidualną informację.

Porażka: jubileusz nie jest od wypominania, więc tu zmilczę, choć mam trochę żalu za nie zawsze sprawiedliwe traktowanie “Gazety Wyborczej".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2003