Budżet domowy

Mitem okazuje się teza, że biskupi i księża „siedzą na pieniądzach”: raport KAI na temat kościelnych finansów pokazuje zróżnicowany obraz i niepewną przyszłość. Daleko jednak do pożądanej jawności w administrowaniu majątkiem Kościoła.

27.02.2012

Czyta się kilka minut

 / rys. Marek Tomasik
/ rys. Marek Tomasik

Opracowanie jest pierwszą na tę skalę próbą ukazania w całości systemu finansowania Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. W oparciu o przykłady przedstawia sposób utrzymywania wszystkich poziomów instytucji Kościoła, od parafii poczynając, a na Konferencji Episkopatu i jej agendach kończąc” – pisze we wstępie do ogłoszonego 27 lutego raportu Marcin Przeciszewski.

Redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej wyjaśnia „Tygodnikowi” powody opracowania analizy: – Po pierwsze, z powodu braku źródłowych danych w mediach krąży wiele stereotypów na temat bogactwa Kościoła. Po drugie, uważamy, że przejrzystość w sferze materialnej Kościołowi nie zaszkodzi, a jego członkowie, znając rzeczywiste dane i będąc świadomymi coraz trudniejszej sytuacji, będą się czuć za Kościół bardziej współodpowiedzialni – mówi Przeciszewski. I przypomina, że hasło tegorocznego programu duszpasterskiego brzmi: „Kościół naszym domem” (– Domownicy powinni znać stan finansów domu – komentuje).

Trzeci powód jest praktyczny: Episkopat i rząd czeka dyskusja na temat finansowania Kościoła, bo dotychczasowa forma – Fundusz Kościelny jako rekompensata za majątek zabrany Kościołowi w czasach stalinowskich wymaga unowocześnienia (już pojawił się np. pomysł jednoprocentowego odpisu od podatku na rzecz Kościoła, analogiczny do odpisu na organizacje pożytku publicznego). – A dyskusji – mówi szef KAI – powinna towarzyszyć w miarę precyzyjna wiedza.

Zdają sobie z tego sprawę biskupi – to pod ich patronatem powstał raport. Zresztą ani raport, ani przygotowywana dyskusja o Funduszu Kościelnym nie wyczerpują inicjatyw Episkopatu. Na ostatnim spotkaniu Rady Biskupów Diecezjalnych w sierpniu 2011 r. powołano zespół złożony z przedstawicieli metropolii, który pod kierunkiem metropolity katowickiego abp. Wiktora Skworca ma opracować dokument ujednolicający przepisy dotyczące administrowania majątkiem kościelnym w diecezjach. Jak ujawnił „Tygodnikowi” abp Skworc, być może uda się go przedstawić biskupom do zatwierdzenia już w sierpniu.

Fakty i mity

Ile zarabia ksiądz? Według opublikowanego w październiku raportu portalu ekonomicznego Money.pl, proboszcz średnio zarabia 6 tys. miesięcznie, czyli znacznie powyżej średniej krajowej. Problem w tym jednak, że – jak pokazuje raport KAI – ta kwota to w rzeczywistości górna granica zarobków proboszcza w nielicznych bogatych, dużych parafiach wielkomiejskich. Dolna granica plasuje się natomiast na poziomie 800 zł. Średnie zarobki to 1,5-2,5 tys. zł. Takie zróżnicowanie dochodów wynika z wielkości i liczby ofiar składanych przy zamawianiu Mszy czy z okazji ślubów, chrztów, pogrzebów i wypominek, po części także kolędy, gdyż to są główne źródła utrzymania księży. Ponadto połowa z nich otrzymuje pensję za katechezę: zwykle kilkaset zł za pół czy ćwierć etatu.

Z dochodów z ofiar księża płacą 0,8 składki ZUS: zryczałtowany podatek uzależniony od liczby mieszkańców parafii (jak podkreśla KAI, Polska jest jedynym krajem, w którym księża płacą podatek od wszystkich, także od niewierzących, i jedynym krajem w Europie, gdzie pobiera się podatek od działań duszpasterskich), a także opłatę na fundusz pomocy starszym i chorym księżom.

Księża nie płacą natomiast opłat za mieszkanie i media, które pokrywane są zwykle z kasy parafialnej. Można zatem powiedzieć, że ich sytuacja finansowa jest średnio lepsza niż np. osób utrzymujących rodzinę.

Gorsza jest sytuacja wielu polskich parafii, które – jak wykazuje raport KAI – ledwo wiążą koniec z końcem lub muszą sięgać poza typowe źródło dochodów, czyli niedzielną tacę. Dodatkowymi źródłami są pieniądze z wynajmu (jeżeli parafia dysponuje nieruchomościami), celowych zbiórek oraz dotacje od sponsorów.

Natomiast wynoszące zwykle od kilku do kilkanastu milionów złotych budżety diecezji > > i Konferencji Episkopatu (3 mln zł) pochodzą zasadniczo ze składek płaconych przez parafie oraz z działalności gospodarczej.

Czy państwo utrzymuje Kościół? Dotacje państwowe na rzecz Kościoła wynoszą, według raportu KAI, ok. 500 mln zł rocznie, w tym ok. 90 mln pochodzi z Funduszu Kościelnego. Portal Money.pl podaje wyższą kwotę: 1,6 mld zł. Różnica wynika z nieuwzględnienia przez KAI ponad miliarda, przeznaczanego rocznie przez MEN na katechezę.

– Pieniądze te nie trafiają przecież do kas kościelnych – tłumaczy Przeciszewski. – Nie można tego traktować jako dotacji państwa na rzecz Kościoła, gdyż jest to koszt działań prowadzonych na terenie szkoły, które wynikają nie z decyzji Kościoła, tylko z decyzji państwa, a stanowiących realizację konstytucyjnego prawa do wolności religijnej.

Z tej kwoty księża za katechizację otrzymują ok. 300 mln zł.

Natomiast „nadzwyczaj trudne jest oszacowanie wartości finansowej działalności (edukacyjnej, charytatywnej, medycznej i kulturalnej) świadczonej przez różne organizacje Kościoła na rzecz społeczeństwa” – zauważa raport. Na pewno jednak jest to wielomiliardowa kwota, która powinna dać do myślenia krytykom Kościoła. Dlatego naczelny KAI postuluje zorganizowanie specjalnego programu badawczego, który zająłby się oszacowaniem tego wkładu.

Świetlica czy dom

Mimo wszystko nie jest łatwo mówić o pieniądzach w Kościele. Jeśli często sprawdza się powiedzenie: „Gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze”, to w przypadku Kościoła w Polsce prawdziwe jest powiedzenie odwrotne: „Gdy chodzi o pieniądze, to nie wiadomo, o co chodzi”.

– Dlaczego? – pyta Aleksandra Klich abp. Józefa Życińskiego w wydanej po śmierci rozmówcy książce „Świat musi mieć sens”. – Bo to sprawa bardzo intymna, dotyka czułych stron naszej duszy. W stosunku do nich wyraża się nasze życiowe wybory, skrzętnie ukrywane kompleksy, niezaradność, ale też cwaniactwo. Nie mówimy też o pieniądzach ze względów pragmatycznych – bo boimy się, że ktoś nam je odbierze, trzeba się będzie tłumaczyć – odpowiada hierarcha. I dorzuca: – Nie tylko milczenie jest złotem. Złoto też jest milczeniem.

O. Wiesław Dawidowski, augustianin, rektor duszpasterstwa cudzoziemców w Warszawie, dodaje, że pieniądze to władza: – Być może boimy się pokazać, ile mamy władzy, albo że jej już nie mamy. W każdym razie np. w USA jest niewyobrażalne, żeby proboszcz nie złożył parafianom corocznego raportu finansowego.

To powinno być oczywiste także w Polsce, bo do składania wiernym sprawozdań finansowych obliguje biskupów i proboszczów prawo kanoniczne (kanon 1287). Obligatoryjne jest także tworzenie parafialnych rad ekonomicznych, które mają wspomagać proboszcza w zarządzaniu majątkiem parafii (kanon 537).

Obowiązujące w całym Kościele prawo zostało powtórzone w dokumentach II Polskiego Synodu Plenarnego, który odbył się w latach 1991-99. „Instytucje diecezjalne i parafie winny informować wiernych o swoich dochodach oraz o sposobach ich spożytkowania. Jest to jednym ze sposobów kształtowania Kościoła wiarygodnego w sferze ekonomicznej i budzenia współodpowiedzialności za jego dzieła” – czytamy w dokumencie „Kościół wobec życia społeczno-gospodarczego”. Dokument „Sól ziemi. Powołanie i posłannictwo świeckich” z kolei zauważa: „Niepokojącym zjawiskiem jest brak odpowiednio szerokiej współpracy kapłanów ze świeckimi w planowaniu przedsięwzięć duszpasterskich i materialnych w parafii. Świeccy często nie zdają sobie sprawy z możliwości takiej współpracy pod przewodnictwem proboszcza. W praktyce w wielu parafiach nie istnieją lub nie wypełniają swych zadań rady duszpasterskie i ekonomiczne”.

Skala ignorancji wobec kościelnych wymogów prawnych jest poważna. Jeżeli nawet część proboszczów informuje wiernych o bilansach ekonomicznych parafii, informacje te nie są umieszczane na internetowych stronach parafialnych (opisany na str. 6-7 proboszcz z Gruczna jest wyjątkiem w skali kraju). W miarę upływu czasu wśród świeckich maleje poczucie zaangażowania w sprawy finansowe Kościoła. Wskazują na to badania CBOS z lat 2005, 2008 i 2011 na temat obrazu rzeczywistości parafialnej: o działającej w parafii radzie ekonomicznej słyszało odpowiednio 14, 10 i 8 proc. pytanych.

Jak wytłumaczyć opór proboszczów? – Obawa przed upublicznieniem danych finansowych spowodowana jest doświadczeniem nierzetelności mediów w informowaniu o sprawach Kościoła – mówi Marcin Przeciszewski i wskazuje przykład cieszącej się złą sławą Komisji Majątkowej: – Komisja jest przedstawiana jak spółka przestępcza, a dotychczas żaden zarzut nie został sądownie udowodniony, z ocenami należałoby zatem poczekać.

– To zaszłości jeszcze z czasów, w których obowiązywał system podatkowy, obliczony na zniszczenie Kościoła. W PRL właściwie niczego nie można było oficjalnie kupić. Proboszcz załatwiał wszystko sam, choćby z tego powodu, by nikogo nie narażać – przypomina abp Skworc i dodaje: – Nad zmianą mentalności trzeba pracować.

Dotyczy to nie tylko księży, ale nas wszystkich. Najmocniejszy jest bowiem argument odwołujący się do życiowej praktyki. Proszący o anonimowość proboszcz dużej, dobrze prosperującej parafii krakowskiej tłumaczy, dlaczego nie powołał rady ekonomicznej: – Po co mam stwarzać sztuczne byty? Jestem w stanie szybciej wszystko załatwić niż świeccy, bo ludzie do księdza w Polsce mają większe zaufanie niż do siebie nawzajem.

Sprawność budowy nowego kościoła na tym zyskuje. Ale dopóki świeccy nie poczują się współodpowiedzialni za parafię, choćby funkcjonowała sprawnie i choćby nie wiadomo jak piękne były hasła duszpasterskie, będą się w niej czuć bardziej jak w świetlicy niż w domu.

Przejrzystość finansów

Raport KAI daje tylko ogólne wyobrażenie, gdyż został opracowany na podstawie wybiórczych danych. Choć komplet informacji finansowych z parafii trafia do odpowiednich kurii (taki jest wymóg prawa kanonicznego), nikt ich w całości nie gromadzi i nie analizuje. Do pełnej przejrzystości, a także do skutecznego planowania wydatków Kościół w Polsce potrzebowałby zatem nowej instytucji o właściwych kompetencjach. Mogłaby ona odpowiednio wcześnie przewidywać pewne niekorzystne tendencje, np. spadek ofiarności wiernych w niektórych rejonach kraju.

Abp Wiktor Skworc jednak z rezerwą odnosi się do takiego pomysłu. – Skąd wziąć na taką instytucję pieniądze przy napiętym budżecie Episkopatu? – zastanawia się. – Poza tym czy nie naruszałoby to autonomii diecezji?

Metropolita przyznaje jednak, że po likwidacji Funduszu Kościelnego, gdy Kościół co roku będzie otrzymywać zastrzyk dużej kwoty pieniędzy, np. z jednoprocentowego odpisu od podatku, trzeba będzie pomyśleć o proporcjonalnym względem potrzeb ich rozdysponowaniu. – Przykładowo Kościół w Niemczech z podatków, które płacą katolicy, stworzył fundusz solidarności, który wspomaga biedniejsze rejony – mówi abp Skworc. – W Polsce takiego programu nie ma, choć wiadomo, że różnice w zasobności parafii są duże.

***

Wiele zatem wskazuje, że nie wystarczy sama reforma Funduszu Kościelnego, by myśleć ze spokojem o materialnej przyszłości Kościoła. Potrzebna jest przede wszystkim zmiana mentalności – i to zarówno po stronie księży, by z większą odwagą i zaufaniem ujawniali finanse parafii, jak po stronie świeckich, by potrafili brać współodpowiedzialność za materialne funkcjonowanie Kościoła. Natomiast do długoterminowego planowania oraz wychwytywania lokalnych tendencji potrzebne jest, jak się wydaje, utworzenie na szczeblu Episkopatu odrębnej instytucji z kompetencjami gromadzenia szczegółowych danych o finansach diecezji. Podjęcie tych wyzwań Kościół hierarchiczny jest winien świeckim, skoro, jak ujawnia raport KAI, aż 80 proc. swoich potrzeb zaspokaja dzięki ich ofiarności.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2012