„Duchy” i nauka

Widzenia duchów tłumaczy się omamami lub sennym porażeniem, czynnikami psychologicznymi... Ale przyjmuje się również ich rzeczywiste istnienie.

02.12.2008

Czyta się kilka minut

Rysunek ze średniowiecznego manuskryptu z Chartres: ksiądz wypędzający diabła / fot. Christel Gerstenberg/Corbis /
Rysunek ze średniowiecznego manuskryptu z Chartres: ksiądz wypędzający diabła / fot. Christel Gerstenberg/Corbis /

Z badań wynika, że w dwóch trzecich przypadków opisujących "kontakty z duchami" chodzi o jakąś formę kontaktu ze zmarłymi. Na pytanie, "jak możesz udowodnić, że widziałeś ducha?", większość badanych odpowiadało, że widziało osobę, o której myśleli, że żyje, i dopiero potem odkryli, że w czasie widzenia ta osoba już nie żyła. Rozpoznanie "ducha" ma miejsce na dwa sposoby: albo jest formą widzenia bądź wizji (postrzegania "zjawy"), albo poczuciem obecności bez żadnych quasi-zmysłowych elementów. W znacznej większości przypadków przeważa pierwszy sposób "kontaktu".

Jednak samo poczucie obecności może być tak intensywne, że "ujawnia" ono tożsamość osoby. 22-letnia Chinka tak opisała to doświadczenie: "Dwa lata temu, z szóstką czy siódemką dziewczyn brałam udział w pikniku, który urządziłyśmy na nowych gruntach Hongkongu. Wszystkie miałyśmy wrażenie, że towarzyszyła nam jeszcze jakaś osoba. Czułam, że była to kobieta, bardzo miła. Nie bałyśmy się jej.

Niektóre z dziewczyn widziały ją i mówiły, że jest wysoka i szczupła, ale sama jej postać była zwiewna. Kiedy poszłyśmy do restauracji, zostawiłyśmy jej miejsce przy stoliku. Przy stoliku nikt z nas jej nie mógł zobaczyć, ale kiedy wyszłyśmy z lokalu, niektóre z dziewczyn znów mogły ją dostrzec. Nikt z nas nie wiedział, kim była ta osoba".

Mniej niż minutę

W większości widzeń duch zmarłego ukazywał się w miejscach zamkniętych i znajomych badanym, trzy metry od nich, kiedy nie byli pochłonięci pracą fizyczną lub umysłową. W przeważającej liczbie przypadków przeżycie trwało mniej niż minutę. W jednej piątej przypadków - powyżej pięciu minut.

Wywiady lekarskie prowadzone z 227 wdowami i wdowcami twierdzącymi, że mają kontakt ze swoimi zmarłymi współmałżonkami, pokazały jednak, że takie przeżycia mogą trwać przez wiele lat i są najczęstsze przez pierwsze 10 lat wdowieństwa. Proporcja mężczyzn i kobiet mówiących o tego typu przeżyciach była podobna.

Z badań wynika, że postrzeganie zmarłych także w momencie śmierci zdarza się przypuszczalnie we wszystkich krajach, niezależnie od rasy, kultury i religii. W niektórych przypadkach "widzenie" osoby umierającej następuje w chwili jej zgonu, czasami tuż po nim, kiedy są odpowiednie warunki do tego, aby "obraz" zmarłego mógł się wyłonić. Owe przeżycia mają miejsce w stanie zwykłej (dziennej) bądź zmienionej świadomości.

Doktorzy Karlis Osis i Erlendur Haraldsson prowadzili badania dotyczące przeżyć z pogranicza śmierci w Indiach i w USA. Prace tych uczonych opierają się na ponad tysiącu przypadków i zawierają dane statystyczne. Wynika z nich, że Hindusi rzadziej (ale tylko trochę) niż Amerykanie widzą zmarłe osoby wychodzące im na spotkanie w zaświatach, co można tłumaczyć odmiennym stosunkiem Hindusów do kobiet. W Indiach umierający mężczyźni mają mniej takich wizji niż kobiety. Z badań wynika również, że takie wizje występują częściej u osób, które mają wyższy poziom wykształcenia.

Fenomen dzieci

Wśród osób deklarujących przeżycia kontaktu ze zmarłymi najmniejszą grupę stanowią osoby młode - może dlatego, że znają mniej zmarłych osób? Wyróżnia je jednak coś innego.

Dzieci prawie zawsze wiedzą wcześniej, że umrą, bez względu na przyczynę śmierci. Wiedzą nawet, w jakich to nastąpi okolicznościach, a raczej wie o tym ich podświadomość i wyraża to przez rysunki, listy, wiersze, których ostateczne znaczenie można zrozumieć dopiero po ich odejściu.

Poza samym faktem śmierci przeczuwają etap następny: spotkanie w świetle, krainę bezwarunkowej i bezkresnej miłości, która gdzieś na nie czeka i której wezwanie nawet czasem słyszą. Do takich wniosków doszła wielka inicjatorka wszystkich współczesnych badań na temat śmierci, zwłaszcza w kontekście opieki paliatywnej nad dziećmi, doktor Elizabeth Kübler-Ross.

W przypadku śmierci z powodu choroby owe przeczucia dzieci można tłumaczyć jako wynik naturalnego procesu biologicznego, który informuje sferę podświadomości. Sprawa się komplikuje, gdy mamy do czynienia z wypadkiem spowodowanym przez kogoś innego lub z morderstwem. Kübler-Ross tak streszcza swoje obserwacje: "Przez te wszystkie lata, kiedy prowadziłam badania, od Kalifornii po Australię, z dziećmi białymi i czarnymi, aborygeńskimi, eskimoskimi, libijskimi czy z Ameryki Północnej lub Południowej, każde z nich - gdy mówiło, że ktoś na nie czekał - wymieniało zawsze osobę, która zmarła przed nim, choćby tylko kilka chwil wcześniej. A przecież żadnego z nich nie poinformowaliśmy o niedawnym zgonie. Zbieg okoliczności? Żaden uczony, żaden statystyk nie przekona mnie, że wynikło to z  b r a k u  t l e n u  (jak utrzymują niektórzy moi koledzy-lekarze) lub też z innych przyczyn, które można by wyjaśnić w sposób racjonalny i naukowy".

Czy w takim razie mamy tu do czynienia z poznaniem pozazmysłowym o nadprzyrodzonym charakterze?

Między urojeniem a wiarą

Widzenia duchów bądź poczucie ich obecności tłumaczy się omamami lub sennym porażeniem, czynnikami psychologicznymi i możliwymi zdolnościami parapsychologicznymi bądź przyjmuje się ich rzeczywiste istnienie i działanie. "Straszenie przez duchy" wyjaśnia się błędną atrybucją normalnych dźwięków, wpływami oddziaływań podziemnych wód, efektami sejsmicznymi, elektromagnetycznymi oddziaływaniami na mózg.

Wiele widzeń, w których mowa jest o postrzeganiu dziwnych świateł i dźwięków odbieranych jako znak obecności bądź działania duchów, można interpretować jako omamy. Badania pokazują, że umysł ludzki przejawia silną tendencję do nadawania sensu niejednoznacznym informacjom pochodzącym ze zmysłów, tak że wyobraźnia połączona z oczekiwaniami może prowadzić do wniosku, iż widziało się ducha. Niektórzy badacze uważają, że otrzymana pozazmysłowo informacja, traktowana jednak jako zdolność ludzkiej psychiki, a nie fenomen nadprzyrodzony, jest opracowywana przez mózg i przekładana na psychologicznie wytworzone omamy. Treść omamów jest zaś zgodna z kulturą i przekonaniami jednostki.

Teorie wykraczające poza przyczyny naturalne postulują oddziaływanie innej siły, czyli duchów, które albo są "duszami" zmarłych, albo przejawem telepatycznej komunikacji zainicjowanej przez zmarłych. Żadne badania eksperymentalne nie udowodnią, że nie istnieje zjawisko postrzegania pozazmysłowego, ponieważ niemożliwe jest dowiedzenie uniwersalnego przeczenia. Słusznie więc większość psychologów nie zawraca sobie głowy próbami zaprzeczenia istnieniu tego typu spostrzeżenia. Czekają, aż pojawi się wystarczający dowód na to, że ono jest.

Wyniki, które - jak się wydaje - wskazują na istnienie omawianego zjawiska, zdarzają się rzadko i prawie nigdy nie przechodzą testu powtarzalności. Ani współczynniki powtarzalności, ani rozmiary efektu nie potwierdzają istnienia postrzegania pozazmysłowego w warunkach kontrolowanych.

Nie oznacza to, że nie istnieje zjawisko transkomunikacji. Nie wymagajmy jednak od nauki, żeby stała się religią, a od religii, żeby była spirytyzmem.

Źródła: J. Henry (red.), "Parapsychology. Research in Exceptional Experiences", Routledge, 2005; D. McBurney, "Myśleć jak psycholog", GWP, 2008; E. Kübler-Ross, "Dzieci i śmierć", Media Rodzina, 2007.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2008