Dorośli jako myśliwi

Raz jest słodkim Murzyniątkiem, niezgrabnym podlotkiem, prerafaelicką nimfą, to znów potężną czarnoskórą niewiastą, by za chwilę przybrać postać chłopca albo liczącej ponad czterdziestkę Jennifer Jason Leigh. Aviva ma 12 lat. Marzy, żeby zajść w ciążę.

05.09.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Film "Palindromy" wygląda z początku niczym poprawne kino familijne o dziewczyńskich problemach dorastania. Opowiadany płynnie i gładko, w miłej dla oka, pastelowej kolorystyce, kryje w sobie słodką truciznę. Macierzyńska fiksacja dorastającej dziewczynki staje się zapowiedzią końca niewinności. I choć fabuła zatacza koło, biorąc w nawias wszystko, co zdarzyło się Avivie po drodze i sugerując, że nic się w niej samej nie zmieniło, film Solondza jest intrygującą podróżą przez dzisiejszy świat ścierających się światopoglądów i wartości. Kto bowiem jest tutaj jedynym sprawiedliwym? Rodzice zmuszający dziewczynkę do aborcji, by nie zmarnowała sobie życia? Działacze organizacji pro life okupujący kliniki ginekologiczne? A może szukająca miłości małoletnia Aviva, która instynktownie pragnie mieć "coś swojego"?

Solondz tak konstruuje opowieść, by nie było łatwo dać jednej, bezwarunkowej odpowiedzi. Rodzice Avivy uosabiają trzeźwych pragmatycznych Amerykanów, którzy chcieliby zapewnić swemu dziecku godziwą przyszłość. Czy jednak forsując bezwzględnie swoje racje, nie czynią jej nieodwracalnej krzywdy? Aviva po ucieczce z domu szuka schronienia w domu Mamy Sunshine, która przygarnęła pod swoje skrzydła gromadkę dzieci. Wszystkie są chore, upośledzone, niechciane przez swoich biologicznych rodziców. Oaza, w której żyją szczęśliwe i kochane, mogłaby być doskonałym argumentem przeciwko traumie Avivy. Można jednak zobaczyć państwa Sunshine zupełnie inaczej - jako groźnych fundamentalistów, którzy z Chrystusem na ustach próbują na siłę ulepszać świat.

Sens przygód Avivy nieustannie opalizuje, nie daje się zafiksować w jedynie słusznej interpretacji. Temu zapewne służy zabieg polegający na pokazywaniu bohaterki w coraz to nowych wcieleniach; w kolejnych epizodach zmienia ona swój wiek, kolor skóry, imię czy płeć. Reżyserowi nie zależy bowiem na podtrzymaniu naszej identyfikacji z Avivą. Pragnie wręcz zaakcentować jej wyobcowanie wobec świata i wobec nas. Możemy próbować odnaleźć się w którejś z tych postaci, ale będzie to utożsamienie nader powierzchowne.

Człowiek wedle filozofii Solondza jest niczym palindrom, słowo czytane identycznie wprzód i wspak. Dlatego zawsze pozostaje taki sam. To my skłonni jesteśmy postrzegać go na różne sposoby, w zależności od punktu widzenia i okoliczności. Również nasze życiowe wybory bywają z natury swej złe, gdyż nie są do końca "nasze". Zawsze towarzyszą im wątpliwości, pytania, wpływ innych osób i konkretnych życiowych sytuacji. Film Solondza cały zbudowany jest z dylematów. Reżyser prezentuje wszystkie racje z ostrożnym dystansem, unikając topornego języka karykatury.

Rzeczywistość powołana do życia w "Palindromach" ma dyskretny posmak absurdu, baśniową nierealność, klimat i dziwność snu. Widz zaznajomiony z kulturą amerykańską znajdzie tu także nawiązania zarówno do ikonicznych obrazów tej kultury (jak książka i film "Czarnoksiężnik z krainy Oz") czy dzieł owianych legendą w rodzaju "Dziwolągów" Toda Browninga (do których nawiązuje epizod z mamą Sunshine) lub "Nocy myśliwego". W filmie Charlesa Laughtona z 1955 r. niewinność dzieci prześladowanych przez demonicznego kaznodzieję była wystawiana na ciężkie próby.

U Solondza dzieci również są ofiarami dorosłych: wykorzystywane seksualnie, indoktrynowane, przemocą dopasowywane do "dorosłych" wyobrażeń o szczęściu. Dorośli toczą nieustającą batalię o ich dusze i ciała. Dorośli mają monopol na prawdę, ale już w dzieciństwie okazuje się, że prawd może być wiele. Solondz spokojnie polemizuje z każdą z nich. Czyżby był moralnym relatywistą? Bardzo łatwo byłoby w filmie znaleźć na to dowody, ale w przedstawionym na ekranie chaosie prawd absolutnych pozostaje jeszcze sama Aviva - zbrukana, zepsuta przez świat i ciągle czekająca na miłość.

Opowiadając o bolesnej wędrówce przez dorastanie, twórca "Happiness", znany z rozdrapywania niewygodnych tematów (pedofilia, seksualność nieletnich, dysfunkcja dzisiejszej rodziny, choroba na sukces), tak naprawdę nie neguje żadnych wartości. Pokazuje jedynie, jak opacznie można je wykorzystać i jak wiele fałszu mogą kryć w sobie recepty jedynie słuszne.

"PALINDROMY" ("Palindromes") - scen. i reż.: Todd Solondz, zdj.: Tom Richmond, muz.: Nathan Larson, wyst.: Ellen Barkin, Richard Masur, Matthew Faber, Sharon Wilkins, Stephen Adly Guirgis i inni. Prod.: USA 2004. Dystryb.: Gutek Film. W kinach od 1 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2006