Docent ma zimne ręce

Dokument o Marku Edelmanie przedstawia postać, która nie chce być żywym pomnikiem.

19.05.2008

Czyta się kilka minut

Niesforny to bohater: wymykający się swoim rozmówcom, co chwila strofujący ich za "bezsensowne pytania". Z nieodłącznym papierosem, były dowódca powstania w warszawskim getcie poirytowany próbuje wytłumaczyć indagującym go dziennikarzom, jak wielka jest przepaść pomiędzy tamtą rzeczywistością, tamtym językiem mówienia o świecie a dzisiejszymi kryteriami oceny moralnej. Trudno nam, sytym, mającym elementarne poczucie bezpieczeństwa, wejść w skórę człowieka, dla którego każdy dzień był prezentem od losu, okupionym morderczą walką o przetrwanie. Trudno pojąć z wyżyn dzisiejszego komfortu tamtą "moralność głodu". Czym innym była wówczas kradzież, kłamstwo, "dawanie dupy" - bo i takim żwawszym słowem operuje Marek Edelman, kiedy trzeba unaocznić trywialną prawdę o Zagładzie. A przy okazji unaocznić przepaść dzielącą nas od tamtego czasu. I tamtego, wymierającego już, niestety, gatunku ludzi.

Na początku była książka autorstwa Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki wydana niedawno przez Świat Książki. Podążając ich tropem, Artur Więcek "Baron" sfilmował rozmowy z bohaterem, jak i z osobami z jego najbliższego kręgu: kolegami z czasów powstania, ludźmi "Solidarności", którymi opiekował się jako lekarz, ze zwykłymi pielęgniarkami łódzkiego szpitala. To jedna z nich wspomni o jego "zimnych rękach". W Edelmanie nie znajdziesz żadnej czułostkowości, żadnego uwznioślania doświadczonego cierpienia czy rytualnego rozdrapywania ran. Jest tylko gryząco trzeźwy, czysto laicki osąd istoty ludzkiej. "Jaki Bóg?!" - pyta ironicznie bohater, a już za chwilę przed naszymi oczami pojawia się archiwalny materiał z getta przedstawiający wysypujące się z wozu, wychudzone nagie trupy. To wszystko uczynili ludzie ludziom. To wszystko zdegenerowana "mutacja ludzka". Nie było wówczas życia duchowego - "istniało przetrwanie". Ratował się po prostu nasz gatunek.

Jak to zwykle bywa w tego rodzaju filmowych portretach, szacowni rozmówcy (m.in. Henryk Wujec, Jan Lityński, Hanna Krall) prześcigają się w oryginalnych epitetach tudzież anegdotach mających dookreślić postać "komendanta". Usłyszymy więc o Charonie przeprowadzającym swych pacjentów przez śmierć, o lekarzu od beznadziejnych przypadków, o nieustraszonym działaczu humanitarnym spieszącym z pomocą wykrwawiającej się Bośni... Najcenniejsze jest jednak w tym filmie obcowanie z Edelmanem prywatnym - trochę marudnym, trochę zmęczonym, niemającym żadnych złudzeń ani co do ludzkiej natury, ani co do swoich polskich współbraci. Co najważniejsze, mamy w filmie do czynienia z człowiekiem, który mówi do nas bez kompromisów, otwartym tekstem - czy to komentując płytką religijność dzisiejszych Polaków, czy to w odniesieniu do współczesnych Niemców, którym nie pozwala się wywinąć od dziedziczenia winy za II wojnę.

Jak na pragmatycznego lekarza przystało, Edelman usiłuje wmówić nam, że cały jego heroizm był funkcją wyjątkowo silnej biologii: jego organizm nie odczuwał wówczas ani strachu, ani głodu - a właśnie głód i strach, jak mówi w filmie Hanna Krall, powodowały odczłowieczenie. I ten pobrzmiewający w filmie rozmyślnie antyheroiczny ton uświadamia nam najmocniej, z jakiego formatu osobą mamy do czynienia. Oto ucieleśnienie bohatera, który nie oczekuje żadnej nagrody, żadnego zbawienia - jest po prostu dzielny i najbardziej skuteczny w tym, co robi. Oglądając "Życie. Po prostu", czujemy się trochę jak Bereś i Burnetko, z pokorą przyjmujący na siebie połajanki ze strony człowieka, którego możemy już tylko słuchać. Albowiem każde zadane pytanie, każda próba polemiki musi rozbić się o mur doświadczeń i dokonań przerastających wszelkie nasze wyobrażenia czy teorie o świecie.

MAREK EDELMAN. ŻYCIE. PO PROSTU - reż.: Artur "Baron" Więcek, Polska 2008, TVN, niedziela 25 V, 23.45

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2008