Dobro złem zwyciężaj

Dla Baudrillarda najważniejszym problemem współczesności nie jest kwestia pochodzenia zła, lecz znacznie trudniejsze pytanie, gdzie zło się podziało.

28.07.2009

Czyta się kilka minut

W 1999 r. Pierre Bourgeoise nakręcił film pt. "Mots de passe" ("Słowa klucze"), w którym Jean Baudrillard przedstawił kilkanaście pojęć odgrywających istotną rolę w jego dziele, ale pozwalających także wykreślić mapę najbardziej palących problemów współczesnego świata. Był to skrót jego teorii ułożony z haseł otwierających wrota nowego milenium. Znalazła się wśród nich kategoria przejrzystości zła, którą opisał jako stan przeświecania zła przez wszystko, co zmierza do jego neutralizacji. Francuski teoretyk postawił paradoksalną z pozoru tezę: im bardziej próbujemy zażegnać zło, tym wyraźniej manifestuje się ono w naszych społecznych relacjach i politycznych sytuacjach. Mówiąc inaczej: kultura, która nie chce dopuścić zła do głosu, staje się pierwszą ofiarą jego niezapowiedzianego i katastrofalnego powrotu.

Przemiana zła w nieszczęście

Kiedy ukazały się "Łaskawe" Jonathana Littella, krytycy obwieścili powrót zła jako tematu literackiej i filozoficznej refleksji. W niemal wszystkich komentarzach do powieści Littella powtarzał się argument, że mamy oto do czynienia ze spektakularną próbą udzielenia odpowiedzi na pytanie o źródło zła, o jego ostateczną etiologię. Z próbą przewrotną i bezczelną, bo wykorzystującą narracyjne konwencje sprzed Zagłady, sugerującą rozwiązania, które przez kilkadziesiąt lat objęte były intelektualnym i moralnym zakazem (nie można było w dobrej wierze wykorzystywać nowoczesnych sposobów pisania, bo Zagłada je zakwestionowała; nie można też było ich ironicznie wyzyskiwać, bo gra z obrazami Holokaustu była odbierana jako zabawa w Holokaust).

Francuskie wydanie "Łaskawych" ukazało się siedem miesięcy przed śmiercią Baudrillarda. Na taką powieść filozof czekał przez kilkanaście ostatnich lat życia, powracając w kolejnych tekstach do zagadnienia Zła (pisanego konsekwentnie wielką literą), które według niego zostało zepchnięte w sferę niewyrażalności, opatrzone kulturowym, politycznym i ekonomicznym zakazem. "Łaskawe" przyjął jednak nie jako rozwiązanie problemu niewyrażalności zła, lecz jako wyrazisty symptom procesów, które doprowadziły do jego dyskursywnej neutralizacji. Z perspektywy Baudrillarda potoczysty język Littella świadczy o tym, że o złu można milczeć na wiele sposobów - być może najdosadniej wtedy, gdy mówimy o nim, jak bohater "Łaskawych", płynnie i nad wyraz precyzyjnie.

Najważniejsza dla Baudrillarda nie jest bowiem kwestia pochodzenia zła, lecz znacznie trudniejsze (bo nieoczywiste) pytanie o to, gdzie zło się podziało, gdzie zostało skanalizowane i za pomocą jakich narzędzi. Poszukiwanie źródeł zła jest w pewnym sensie czynnością zastępczą, której efekty z góry skazane są na porażkę, albowiem odpowiedź - nawet najbardziej elokwentna - wydaje się pozbawiona praktycznego znaczenia. Przede wszystkim dlatego, że etyka, której mogłoby zależeć na dotarciu do samej podstawy zła, została w zachodnim świecie zastąpiona techniką dobra. Według Baudrillarda połączone dziedziny kultury, polityki i ekonomii funkcjonują niczym ogromny zakład produkcyjny, który zajmuje się nieprzerwanym wytwarzaniem pozytywności. Wszelka negatywność jest rugowana poza granice społeczeństwa, czyli poza granice zbiorowego systemu symboli, wartości, a ostatecznie także języka.

Jak można tego dokonać? Najprostszym sposobem jest zastąpienie klasycznego przeciwieństwa dobro-zło opozycją szczęście-nieszczęście. Zło rozumiane jako nieszczęście stanowi tymczasową przypadłość, której można się pozbyć (jak nędzy lub choroby), o ile zastosujemy odpowiednie środki neutralizujące, swoiste wywabiacze nieszczęścia. Zło nie tyle znika z naszego życia jako doświadczenie, ile raczej traci pozycję w obrębie systemu znaków organizującego sposób funkcjonowania zachodnich społeczeństw.

Można zatem powiedzieć, że kiedy dziś - choćby za sprawą Littella - zwracamy spojrzenie w stronę źródeł zła, to robimy to, by wzbudzić w sobie poczucie, że ciągle jeszcze mamy z nim kontakt, że nadal potrafimy je rozpoznać i oddzielić od dobra. W rzeczywistości jednak - powiada Baudrillard - ów kontakt został zerwany, a podział na dobro i zło zastąpiony innym (niekłopotliwym i funkcjonalnym), tak jak etykę zastąpiła technologia dobra.

Inteligencja zła

Czytając teksty Baudrillarda, nie wolno zapomnieć, że zasada zła, o której pisze i której broni francuski teoretyk, nie ma nic wspólnego z obiektywnym istnieniem zła. Wspominam o tym dlatego, że autor "Symulakrów" był wielokrotnie oskarżany o perwersyjną fascynację złem i podżeganie do przemocy. Krytykom odpowiadał konsekwentnie, że zło, które jest obiektem naszego pragnienia, które możemy intencjonalnie czynić (zadając cierpienie i śmierć), wybucha z największą mocą tam, gdzie zasada zła jest niszczona. Tę ostatnią Baudrillard definiuje jako dwoistość rzeczy, czynów i słów, wewnętrzną sprzeczność, napięcie pomiędzy przeciwstawnymi elementami, które dotyczy zarówno naszych działań, jak i naszego języka. Można powiedzieć, że tak rozumiane zło posiada swą inteligencję, jest "rozumne" i suwerenne wobec naszych intencji, fascynacji i pragnień. To zło myśli o nas, co oznacza, że jego zasada przenika wszystko, co robimy i mówimy. A raczej - jak powiedziałby Baudrillard - powinna przenikać, by w obrębie danej kultury możliwe stało się wyartykułowanie zła.

Na przeszkodzie stoi wspomniana wcześniej technologia pozytywności, której głównym celem jest zlikwidowanie dwoistości świata, usunięcie jego sprzeczności i napięć. W świecie zachodnim proces ten przyjmuje monstrualną formę, a dzieje się tak dlatego, że zarządzanie pozytywnością pozwala władzy (niekoniecznie politycznej) skuteczniej kontrolować energię społeczną, śledzić jej przebiegi i rozładowywać jej akumulacje. Ale do czasu. Wytwarzanie pozytywności ma bowiem katastrofalne konsekwencje.

Zasada zła pozwala na aplikowanie negatywności w niewielkich dawkach, które organizm społeczny jest w stanie przyjąć bez groźby destrukcji. Sposób działania zła Baudrillard porównuje do właściwości leku homeopatycznego - podawane w stosownych porcjach zło zwiększa odporność danej kultury na działanie destrukcyjnych sił. I odwrotnie: im większa dominacja pozytywności, tym większa podatność kultury na "zranienie". W "Przejrzystości zła" francuski teoretyk pisze: "Każda struktura, która ruguje, wyrzuca, zażegnuje swe elementy negatywne, bierze na siebie ryzyko katastrofy, do jakiej może dojść na skutek całkowitego odwrócenia, podobnie jak każde ciało biologiczne pozbywające się zarazków, bakcyli, pasożytów, wszystkich swych biologicznych wrogów, naraża się na ryzyko przerzutów i procesu nowotworowego". Zło wypychane poza margines kultury wraca pod inną postacią (np. ataków terrorystycznych lub kryzysów ekonomicznych) - jest niczym wirus, który bez trudu obezwładnia osłabiony organizm społeczny.

Z dzisiejszej perspektywy - z perspektywy kolejnych aktów terroryzmu i rozpędzającego się kryzysu ekonomicznego - słowa Baudrillarda (napisane w 1990 r.!) brzmią wyjątkowo aktualnie.

Adwokat diabła

Czy można dziś jeszcze wyartykułować zło? Nie, ale powinniśmy dołożyć wszelkich starań, by stało się to możliwe. Bez wątpienia kultura zachodnia zatraciła umiejętność wypowiadania zła i potrafi już tylko posługiwać się językiem pozytywności. Baudrillard powiada, że mamy tendencję do zapominania, jak wielką moc mają rozmaite artykulacje zła, ale przypominają nam o niej inne kultury. Podaje przykład fatwy Chomeiniego, którą obłożony został Salman Rushdie. Odpowiedź Zachodu była paniczna, paradoksalna i symptomatyczna zarazem.

Opisywana wyżej technologia dobra wspiera się na oświeceniowym z ducha przekonaniu o możliwości nieustannego rozwoju człowieka i społeczeństwa, którego kresem ma być zwycięstwo pozytywności nad złem. Z współczesnej perspektywy oświeceniowy fundament ciągle jeszcze odgrywa ważną rolę - legitymizuje działania, które zmierzają do neutralizacji zasady zła. A jednak w zderzeniu z fatwą Chomeiniego ten fundament zaczął się chwiać. Baudrillard przytacza wypowiedzi polityków, którzy w geście bezradności porzucili reguły oświeconego dyskursu i podążając śladami Chomeiniego, obłożyli go klątwą (Mitterrand nazwał go "złem absolutnym"). Podobnych przykładów znajdziemy więcej, szczególnie ostatnio. Wystarczy przywołać reakcje polityków na kolejne wypowiedzi bin Ladena po atakach z 11 września.

Artykulacje zła, które docierają do nas z zewnątrz, tworzą wokół naszej kultury próżnię, w którą wessane zostają symbole i wartości zachodniego świata. Ten szczególny dyskurs - w którym archaiczne środki, takie jak klątwa czy potępienie, pojawiają się w nowoczesnym kontekście - destabilizuje zachodnią kulturę, a dzieje się tak dlatego, że ta ostatnia nie potrafi obronić się przed złem, które tak obsesyjnie tropi we własnym wnętrzu. Oczywiście możemy odwołać się do siły militarnej, osiągając natychmiastową przewagę, ale to tylko potwierdza tezę, że każda próba wyrugowania zasady zła prowadzi w ostateczności albo do jego eskalacji, albo do jego powrotu w innej formie (np. prewencji militarnej).

Baudrillard prowokował krytyków, przedstawiając się jako adwokat diabła, czyli ten, kto przemawia w imieniu dwoistości świata (greckie diaballein oznacza rozłączenie, podział). Nawiązując do Georges’a Bataille’a, mówił, że wyrzekając się swej części przeklętej, tym bardziej narażamy się na działanie zła. W tym odrzuceniu dwoistości upatrywał też źródeł nadmiernej fascynacji złem i mityzacji przemocy, jakie określają współczesną kulturę zachodnią.

Jego postulat był prosty, choć w warunkach naszej kultury prawie niemożliwy do zrealizowania: zamiast wypowiadać wojnę zasadzie zła, powinniśmy dołożyć wszelkich starań, by została ona wyartykułowana... Nie w imię przemocy, lecz - paradoksalnie - przeciwko niej.

JEAN BAUDRILLARD, "PRZEJRZYSTOŚĆ ZŁA", przeł. Sławomir Królak, Sic!, Warszawa 2009.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2009