Demokracja i sprawy zagraniczne

Rozważając relacje między gospodarką a stosunkami międzynarodowymi, warto zwrócić uwagę na dwa zupełnie odmienne problemy. Pierwszy i stosunkowo dobrze znany to pewna niezależność polityki zagranicznej każdego demokratycznego państwa od nieustającej demokratycznej kontroli.

29.08.2004

Czyta się kilka minut

Polityka zagraniczna nie może podlegać takiej samej kontroli, jak na przykład system edukacji, gdyż jest właśnie “zagraniczna", a to znaczy, że w wielu przypadkach nasze decyzje są uzależnione od decyzji naszych partnerów lub konkurentów, wobec których mamy pewne zobowiązania i nie możemy ich jednostronnie zmieniać. Nadmierne uzależnienie polityki zagranicznej od decyzji demokratycznych mogłoby ponadto uniemożliwić realizowanie celów długofalowych, a takie w polityce zagranicznej przeważają.

Drugi problem - z jakim mamy coraz częściej do czynienia - polega na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy i jak można zbudować demokrację na skalę międzynarodową, czy - innymi słowy - może występować demokracja ponadnarodowa, co oczywiście jest szczególnie istotne w przypadku Unii Europejskiej. Specjaliści lubią w tym przypadku posługiwać się greckim demos, które oznacza lud, ale lud demokratyczny czy też stanowiący podstawę demokracji. Pytanie więc brzmi, czy istnieje europejski demos?

Pytanie to i cały problem mają zasadnicze znaczenie dla wszystkich rozważań na temat stosunków międzynarodowych, a także dla rozważań dotyczących takich tematów, jak na przykład konstytucja europejska. Przecież w gruncie rzeczy konstytucja ma tylko wtedy sens, kiedy jest w niej zawarte sławne amerykańskie sformułowanie “we, the people" czy też jego odpowiednik. Konstytucja to zespół praw, jaki ustala dla siebie jakiś lud polityczny. A czy jesteśmy przekonani, że taki demokratyczny lud polityczny istnieje w Europie, w Unii Europejskiej jako całości?

Filozofia polityczna, która stworzyła podwaliny dla demokracji, ograniczała ją do ram państwa, potem to państwo stało się państwem narodowym, więc tym bardziej nieskłonnym do łączenia się w większe demokratyczne całości. Dzisiaj mamy do czynienia z państwami narodowymi, które część swojej suwerenności musiały scedować na rzecz wielkich organizmów międzynarodowych. Jednak od tej nieco ograniczonej suwerenności do połączenia się we wspólnotę demokratyczną jest daleko. Być może proces taki będzie się stopniowo odbywał, ale przed nami jeszcze długa droga.

Natomiast można sobie wyobrazić demokrację na skalę międzynarodową funkcjonującą na nieco innych zasadach: nie przez stworzenie jednego demokratycznego ludu, ale - kolejnych dobrze funkcjonujących ogniw przedstawicielskich. Z tego punktu widzenia nie jest rozsądne - jeżeli demokracja europejska jest celem Unii Europejskiej - nieprzyznawanie Parlamentowi Europejskiemu większych uprawnień. Wydaje się, że jest to jedyna droga konkurencyjna wobec powołania po prostu silnego związku państw, jakie to związki zdarzały się już w przeszłości. Żeby jednak w taki sposób budować demokrację na skalę międzynarodową, trzeba uzyskać zgodę obywateli wszystkich zainteresowanych państw na to, że ich interesy będą reprezentowane niekoniecznie przez ich obywateli, a czasem przez przedstawicieli innego narodu. Teoretycznie jest to całkowicie możliwe, bo w coraz mniejszym stopniu interesy mają charakter narodowy, lecz albo lokalny, albo właśnie międzynarodowy. Erozja interesu narodowego sprzyja zatem demokracji. Nie możemy jednak być przekonani, że taka erozja zawsze prowadzi w dobrym kierunku. Tak jest na pewno w spokojnych i pokojowych czasach i wprawdzie słusznie się twierdzi, że demokracje nie prowadzą między sobą wojen, ale jest to tylko doświadczenie historyczne, nie ma żadnej reguły, któraby wojnę między demokracjami wykluczała. Dlatego dobrze jest rozszerzać demokrację na poziom międzynarodowy bardzo powoli, ostrożnie i rozważnie, a nie śpieszyć się, do czego niektórzy gorliwi zwolennicy Unii Europejskiej mają skłonność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2004