Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dotyczy on Agaty Dudy, małżonki prezydenta. Dowiedziałem się z niego, że jest surową nauczycielką. A także, że to jej ojciec, poeta Julian Kornhauser, jest „głównym powodem, dla którego przypisywane jej będą poglądy inne niż jej męża”. Zdanie brawurowe: ani ja, ani autorka tekstu nie wiemy, jakie pani Duda ma poglądy. Wiemy zaś, że za te, „które są jej przypisywane”, nie odpowiada ona, ale jej tata.
Można próbować zbyć ten artykuł żartami, jednak nie da się, bo jest momentami przykry.
Złe jest powtarzanie plotek, że jakieś dziecko jest adoptowane. Bohaterami tych plotek są przecież realne osoby. Chodzą do szkoły, mają rówieśników, którzy potrafią być okrutni. Tym bardziej że nie ma to kompletnie żadnego znaczenia dla opinii publicznej i spraw państwa.
Nie podoba mi się wchodzenie w prywatność ludzi, którzy nie są politykami i do polityki się nie pchają. Jakie znaczenie dla kraju ma stan zdrowia teścia prezydenta? Albo to, że brat jego żony zgubił portki, jak chodził do liceum?
Nie podoba mi się kolportowanie sensacji na temat rzekomych planów rozwodowych – podawane za osobami wyjątkowo niewiarygodnymi.
Nie podoba mi się również zmuszanie Agaty Dudy do zabierania głosu w sprawach publicznych. To jej mąż startował w wyborach i to on ma obowiązki. Pierwsza dama jest wolnym człowiekiem i ma prawo decydować, jak bardzo będzie się angażowała. Zechce, to się wypowie. Nie zechce? Prywatna sprawa. Jej nie wybierano, ona się na nic nie pisała. Lojalnie wspierała tylko męża w kampanii. To wszystko.
„Nie pozwala się fotografować, gdy odwiedza szpitale. Po cichu gdzieś prowadzi kółko z niemieckiego”. Jeśli ma taki pomysł na bycie pierwszą damą, to dobrze.
Czytam wiele tekstów. Są mądre, potrzebne, dobrze napisane i udokumentowane, oparte na wiarygodnych źródłach. A ten wręcz przeciwnie. ©℗