Czynnik ludzki

Starcie tytanów – tak można określić muzyczny mariaż Trzaski, Tymańskiego i Możdżera.

27.05.2013

Czyta się kilka minut

Jacek Olter, Mikołaj Trzaska, Leszek Możdżer i Tymon Tymański / Fot. KFF
Jacek Olter, Mikołaj Trzaska, Leszek Możdżer i Tymon Tymański / Fot. KFF

Ta historia brzmi trochę jak wyjęta z „Autobiografii” zespołu Perfect. Było ich trzech: Ryszard Tymon Tymański, Mikołaj Trzaska, Leszek Możdżer (choć w składzie zespołu przewijały się jeszcze inne osobowości, jak Jacek Olter, Maciej Sikała czy Kuba Staruszkiewicz). W każdym z nich buzowała inna krew, ale cel przyświecał im jeden: grać jazz inaczej niż wszyscy, z mistrzami Coltrane’em czy Komedą włącznie. Pod koniec lat 80. kumple z Trójmiasta wynaleźli yass – oryginalną muzyczną hybrydę, w której jazzowe improwizacje brzmiały jak rockowo-punkowy skowyt, a sama obecność na scenie przypominała ekstatyczny performans. Nieopodal gdańskiej Stoczni tworzyli swój własny festiwal wolności.


***

Nazwa zespołu – „Miłość” – przepowiedziała wszystko: że będzie pięknie, dopóki trwać będzie między nimi miłosna chemia. Po dziesięciu latach wspólnego grania zespół się rozleciał. Zwyciężyła zapewne tak zwana miłość własna, problemy komunikacyjne, zbyt różne wizje dalszej wspólnej drogi albo zwyczajne zmęczenie – jak to w miłości. Symbolicznym momentem, uświadamiającym muzykom, że nic już nie będzie takie jak dawniej, była samobójcza śmierć perkusisty, Jacka Oltera. W pełnometrażowym dokumencie pt. „Miłość” Filip Dzierżawski, pracujący niegdyś z Tymańskim przy programie kulturalnym „Łossskot”, realizowanym dla TVP1, przygląda się historii legendarnej już dzisiaj grupy, która w 2008 r. podjęła próbę reaktywacji. Mimo braku happy endu, filmowy efekt tego spotkania jest porywający.

Starcie tytanów – tak można by określić muzyczny mariaż Trzaski, Tymańskiego i Możdżera. Film pokazuje zderzenie trzech żywiołów, trzech różnych filozofii grania i bardzo odmiennych temperamentów. Saksofonista i kontrabasista, poszukujący w muzyce najdzikszej wolności, ścierają się tu z klasycznie wyedukowanym wirtuozem fortepianu, a bezkompromisowy artysta, który chciałby grać muzykę wydartą ze swoich trzewi i w taki sposób, „jakby każda sekunda była niepewna”, z trudem porozumiewa się z kolegami, którym marzy się kariera rockandrollowego idola czy gwiazdorskie honoraria. Te napięcia zaowocowały kiedyś sześcioma świetnymi płytami, w tym jedną nagraną z samym Lesterem Bowie. Po dwudziestu latach okazało się jednak, że demokracja w zespole nie jest już możliwa. Niemożliwe stało się też, przynajmniej dla niektórych członków „Miłości”, powtórne wejście do tej samej rzeki. Podczas gdy jedni cieszyliby się z powtórzenia dawnych sukcesów, dla innych byłoby to zwyczajne odcinanie kuponów, niegodne prawdziwego yassmana.

I właśnie ten konflikt jest w dokumencie Dzierżawskiego najbardziej zapalną iskrą dramatu. Ów dramat rozwija się na naszych oczach, a główne jego postacie, choć czasem może się wydawać, że zostały same przez siebie obsadzone w swoich charakterystycznych rolach, odsłaniają bardzo wiele i wielokrotnie nas zaskakują. Zapis ponownego spotkania trzech gigantów ogląda się niczym zapis psychodramy, albowiem „czynnik ludzki” jest w tym filmie nie mniej ważny niż sama muzyka. To on od samych początków współtworzył fenomen „Miłości” i on też w końcu przyczynił się do rozpadu zespołu.


***

Na tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym pojawiła się nowa sekcja konkursowa DocFilmMusic, gromadząca najlepsze dokumenty muzyczne z całego świata. Film „Miłość” jest jedynym polskim reprezentantem w tej kategorii, obok takich tytułów jak „Wszystko o mojej matce”, intymnego portretu Marthy Argerich, stworzonego przez jej córkę Stephanie, czy „Glastopia” Juliena Temple, proponująca inne spojrzenie na festiwal muzyczny w Glastonbury. Film Dzierżawskiego, choć jest dziełem debiutanta, imponuje realizacyjnym sznytem, ale przede wszystkim głębokim spojrzeniem na twórczość jako taką. Leszek Możdżer przyznaje na ekranie, że dopiero dzięki graniu w „Miłości” on, „zakompleksiony prymus”, dojrzał do tego, żeby się mylić.

„Nie mogę się podpisać pod tym, co gram” – słyszymy z ust Trzaski, który przypieczętowuje w ten sposób zerwanie z zespołem. Ilu dzisiejszych twórców, nie tylko tych muzycznych, a wreszcie ilu z nas, niezależnie od tego, czym się w życiu zajmujemy, miałoby odwagę, by pozwolić sobie publicznie na takie wyznania? 


„MIŁOŚĆ” – scen. i reż. Filip Dzierżawski, zdj. Andrzej Wojciechowski. Prod. Polska 2012. Pokazy filmu: kino „Mikro”, wtorek 28 maja, 13.30, kino „Kijów”, piątek 31 maja, 21.00.

Krakowski Festiwal Filmowy odbywa się w dniach 26 maja – 2 czerwca. „Tygodnik Powszechny” jest jego patronem medialnym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013