Czerwone maki na polach Pikardii

To gratka dla poszukiwaczy śladów I wojny światowej: na północ od Paryża można zwiedzić imponujące skalne fortyfikacje albo legendarny wagon, w którym w 1918 r. podpisano rozejm.

26.06.2018

Czyta się kilka minut

Wejście do schronu będącego stanowiskiem dowodzenia z czasów I wojny światowej, Pikardia, czerwiec 2018 r. / SZYMON ŁUCYK
Wejście do schronu będącego stanowiskiem dowodzenia z czasów I wojny światowej, Pikardia, czerwiec 2018 r. / SZYMON ŁUCYK

Zjeżdżamy z gładkiej szosy, mijamy ostatnie zabudowania. Pośród rozkwieconej łąki przemierzamy polną drogę. Jeep coraz mocniej podskakuje na wybojach. Wokół zaczyna się puszcza z rozłożystymi bukami i dębami. Niektóre z drzew mają ponad sto lat, muszą więc pamiętać tamtą wojnę – przez ówczesnych nazwaną Wielką Wojną.

Stajemy przed furtką. Dalej jest prywatny las, dalej biegnie już tylko leśna ścieżka. Wzdłuż dróżki ziemia jest mocno zryta – znak, że dziki odwiedzają chętnie ten zakątek. Wreszcie zza drzew świta polana. Jesteśmy! Przed nami wejście do wapiennej jaskini-kamieniołomu. Miejsca, które w okresie 1914-18 służyło za schron dla żołnierzy.

„Chrystus miłuje Franków”

Wchodzimy do jaskini. Egipskie ciemności, włączamy latarki. Górą biegną stare kable elektryczne, może sprzed stu lat – stacjonujące tu oddziały potrzebowały oświetlenia. Minuty mijają. Przemierzamy długie, wysokie korytarze. Łatwo zabłądzić. Wreszcie nasz przewodnik woła: „Jest, tutaj!”.

Przed oczami ukazuje się krata i kłódka, a za nią wyrzeźbiony w skale ołtarz. Na górze wyryty w skale napis: „Vive le Christ qui aime les Francs” („Niech żyje Chrystus, który miłuje Franków”). Podziemna kaplica zachowała się w znakomitym stanie. Dziś jest chroniona przed intruzami i można ją zwiedzać tylko za zgodą prywatnego właściciela.

– Tę skalną kaplicę w jaskini, jak wiele innych, wyrzeźbili chroniący się w niej francuscy żołnierze. Była miejscem modlitw przed pójściem do boju. W 1914 i 1918 roku tuż obok przechodził front – tłumaczy Caroline Fontaine, historyczka i dyrektorka Międzynarodowego Centrum Badań przy Memoriale Wielkiej Wojny w Péronne.

W tym regionie kamieniołomy od wieków dostarczały budulca. Łatwo to zauważyć, gdy jedzie się przez tutejsze wioski: wszędzie kamienne domki. Prawie nie widać budynków z czerwonej cegły, tak charakterystycznych dla północnej Francji.

Gdy w 1914 r. dotarł tu front, okolicę rujnował ostrzał artyleryjski. Ludność porzucała domy i kryła się w grotach powstałych w wyniku eksploatacji kamienia. Innych grot używało wojsko. W całej Pikardii w roli takich schronów wykorzystywano dziesiątki starych kamieniołomów.

Wychodzimy na powierzchnię. I oto znów niespodzianka: napotykamy wejście do innego zamieszkanego niegdyś kamieniołomu. Widnieje przy nim starannie wyryty w kamieniu napis z ornamentami: „98. Pułk Piechoty” – i nazwisko jego dowódcy, podpułkownika (pułkownika?) Reboula. To miejsce służyło więc jako kwatera dowódcy.

Kamienne sklepienia groty podtrzymują żelazne filary, zamocowane tu przez dawnych mieszkańców. W jednym z pomieszczeń widać relikty kominka. Czy był tu salon, jadalnia, a może pokój oficera? Trudno zgadnąć.

Po chwili okazuje się, że lokal z kominkiem nie jest całkiem pusty. Od ściany odrywa się nagle niewielki kształt i przefruwa przez otwór na drugą stronę. Hałasy zbudziły lokatora – nietoperza. Oprócz niego byłą wojskową kwaterę odwiedzają też inni goście, pewnie tak jak on lubiący nocne życie – jeśli wnosić ze śladów biwaku i namazanych na murach graffiti.

Ostatnie ofensywy kajzera

Tajemnicze prywatne kamieniołomy, które zwiedziłem dzięki uprzejmości ich właściciela, znajdują się ok. 100 km na północny wschód od Paryża, w departamencie Aisne (nazwa pochodzi od tamtejszej rzeki), blisko miasta Soissons.

Podobne naturalne kryjówki można oglądać także na dalekiej północy Francji. Słynne są np. kamieniołomy Wellingtona w Arras, które w czasie Wielkiej Wojny zamieszkiwali żołnierze brytyjscy. Powstało tam podziemne miasto, także z bieżącą wodą, polowym szpitalem, kuchniami, toaletami i kapliczkami. Rezydowało w nim, w oczekiwaniu na przygotowywaną ofensywę aliantów w 1917 r., ponad 20 tys. żołnierzy!

Jaskinie, które oglądamy w Pikardii, są mniejsze od tych w Arras, ale równie ciekawe. Leżą bowiem na terenach, gdzie sto lat temu, wiosną i latem 1918 r., ważyły się losy wojny na froncie zachodnim.

Wojska niemieckie – wzmocnione dywizjami przerzuconymi z frontu wschodniego (po tym, jak na początku 1918 r. Berlin i Wiedeń podpisały pokój z Rosją bolszewicką) – podjęły wtedy ostatnie wielkie ofensywy. I znowu – jak we wrześniu 1914 r. – zbliżały się na przedpola Paryża. Cztery lata wcześniej niemiecki plan „wojny błyskawicznej” udaremniła bitwa nad Marną (okrzyknięta później cudem nad Marną). Po raz kolejny niemiecka ofensywa poważnie zagroziła stolicy Francji wiosną 1918 r. Szala zwycięstwa wydawała się wtedy przechylać na stronę armii kajzera.

– Między marcem i lipcem 1918 r. panował we Francji ogromny niepokój co do losów wojny. Francuski sztab generalny spodziewał się, że wojna skończy się najwcześniej w 1919 r. – mówi „Tygodnikowi” Nicolas Beaupré, historyk z Uniwersytetu Blaise Pascal w Clermont-Ferrand, znawca I wojny światowej i relacji francusko-niemieckich.

Poczuć się jak generał

Historycy podkreślają, że o triumfie aliantów rozstrzygnęło zaangażowanie się armii amerykańskiej wiosną i latem 1918 r. w kontrofensywę lądową. Sojusznik zza oceanu miał ogromne zasoby ludzkie – w latach 1917-18 do Europy przybyło ok. 2 mln amerykańskich żołnierzy – i rezerwy materiałowe.

Kluczowy moment działań na froncie zachodnim nadszedł w połowie lipca 1918 r. Niemcy próbowali wtedy po raz kolejny przebić się w stronę francuskiej stolicy, ale zostali odparci przez wojska alianckie. Zaraz potem zaczęła się kontrofensywa: tzw. druga batalia nad Marną, która trwała trzy tygodnie.

Decydujące uderzenie dywizji francuskich i amerykańskich nastąpiło o świcie 18 lipca, na odcinku frontu o długości 55 km. Atak rozpoczął się o godzinie 4.35, pod osłoną lasu i porannej mgły. Na czele natarcia ruszyło 470 czołgów, wspieranych przez samoloty, za nimi piechota. Niemcy zostali zmuszeni do gwałtownego odwrotu. To był początek końca wojny.

25 i 26 lipca alianci wyrwali z rąk Niemców inny ważny punkt – wzgórze Chalmont i kontynuowali wypieranie przeciwnika na wschód. Na miejscu tego wzgórza stoi dziś monumentalny pomnik nazwany „Duchy”, autorstwa francuskiego twórcy polskiego pochodzenia Paula Landowskiego [patrz ramka obok – red.].

Zwycięską ofensywą, rozpoczętą 18 lip- ca, dowodził francuski generał Charles Mangin. Postępy swych wojsk śledził z wysokiej na 25 metrów drewnianej wieży obserwacyjnej w lasach Retz. W okresie międzywojennym wieża runęła po nawałnicy i przez wiele lat w tym miejscu widniała tylko pamiątkowa tablica.

W 2018 r., z okazji stulecia zakończenia Wielkiej Wojny, zrekonstruowano ten widowiskowy obiekt: ma oryginalną wysokość i 8 poziomów. Każdy chętny może wejść na szczyt wieży, spojrzeć przez lunetę na okolicę i poczuć się przez chwilę generałem (jeśli ma taką potrzebę).

Na każdym z pięter są informacje: nie tylko o wojnie 1914-18 i samej bitwie, ale też o florze i faunie otaczających lasów – niegdyś łowieckich domen francuskich królów. Przybywają tu chętnie tak miłośnicy przyrody, jak i pasjonaci historii.

Czerwone maki, błękitne chabry

Gdy wyjeżdżamy rowerem z Compiègne w stronę Polany Rozejmu, droga prowadzi wzdłuż rzeki Aisne. Mijamy szarawą strefę przemysłową. Po obu stronach stoją zadbane jednopiętrowe domki. Nagle, gdy docieramy do śluzy, po prawej stronie pojawia się łąka, a na niej – morze czerwieni. Maki, morze maków, jak okiem sięgnąć. Czy kwitły w tym miejscu sto lat temu?

„Na polach Flandrii kwitną maki / między krzyżami, rząd przy rzędzie” – pisał kanadyjski uczestnik tej wojny w słynnym wierszu „In Flanders Fields”. Za sprawą tego wiersza do dziś w Wielkiej Brytanii przypina się sztuczne maki na pamiątkę tej wojny i ku pamięci jej ofiar (podczas I wojny światowej zginęło niemal dwukrotnie więcej brytyjskich żołnierzy niż w czasie II wojny światowej).

Gdy idzie o kwiatową symbolikę, we Francji jest inaczej: tutaj podobną rolę pełnią inne polne kwiaty, chabry – kolorem przypominające błękit ówczesnych francuskich mundurów.

Teraz, gdy widzimy przy ścieżce rowerowej dzikie czerwone maki, powracają strofy żołnierskiego wiersza. Bo jesteśmy dokładnie obok miejsca, w którym sto lat temu, w kolejowym wagonie, podpisano zawieszenie broni kończące wojnę na froncie zachodnim. W lasach pod Compiègne, 80 km na północ od Paryża.

W wagonie marszałka

Jak to się stało, że w tym właśnie leśnym zakątku rozegrał się finał zmagań na froncie zachodnim?

Pod koniec 1918 r. kwatera główna marszałka Ferdinanda Focha, dowódcy wszystkich wojsk alianckich, mieściła się w Senlis, 50 km na północny wschód od Paryża. Teoretycznie negocjacje mogłyby odbyć się tam. Ale Foch nie chciał toczyć rokowań w tym mieście. Obawiał się, że przybycie niemieckich wysłanników może wywołać zamieszki. Mieszkańcy Senlis mieli w pamięci to, że na początku wojny armia niemiecka rozstrzelała burmistrza i kilku jeńców. Poza tym Foch chciał odbyć rozmowy w sekretnym miejscu, z dala od zgiełku i ciekawskiej prasy.

Wybór padł na leżący w pobliżu jego kwatery las w Compiègne, połączony torami dla artylerii z pobliskim dworcem kolejowym w Rethondes. Tam właśnie przyjechały dwa pociągi: 7 listopada z delegacją francusko-brytyjską i 8 listopada z niemiecką. Rozmowy toczyły się w wagonie restauracyjnym marszałka Focha przekształconym w biuro. Przy stole zasiadł Foch jako przewodniczący delegacji, a towarzyszył mu m.in. brytyjski admirał sir Rosslyn Wemyss oraz szef delegacji Niemiec, sekretarz stanu Matthias Erzberger.

11 listopada, dwa dni po upadku Cesarstwa Niemieckiego i proklamowaniu Republiki (nazwanej Weimarską), Niemcy zgodzili się na zawieszenie broni na warunkach podyktowanych przez aliantów. Rozejm podpisano o godzinie 5.30.

– Fakt, że formalnie rzecz biorąc ze strony Niemiec za kapitulację odpowiadała już Republika, a nie jeszcze Cesarstwo, został potem wykorzystany przez propagandę nazistów, aby winą za klęskę obciążyć demokratyczną rewolucję. A przecież było odwrotnie: to klęska militarna Cesarstwa zrodziła Republikę – mówi Nicolas Beaupré. Niemiecki sygnatariusz rozejmu, Erzberger, zginął w 1921 r. zamordowany przez rodzimą skrajną prawicę.

Sto lat później

Dziś każdy odwiedzający Memoriał Rozejmu pod Compiègne może obejrzeć legendarny wagon. Znajduje się na miejscu epokowych zdarzeń: Polanie Rozejmu. W wagonie restauracyjnym zaznaczono każde miejsce przy stole przedstawicieli aliantów i Niemiec. Pomieszczenie zaaranżowano tak jak w chwili rokowań: są przedmioty należące do bohaterów wydarzeń, np. autentyczny aparat telefoniczny, kałamarz i cygarniczka Focha.

Nie każdy jednak wie, że pojazd oglądany w muzeum – wysoki na 4 metry, długi na 20 – jest rekonstrukcją. Oryginalny wagon spłonął w 1945 r. w Niemczech, zachowane szczątki są eksponowane w jednej z gablot Memoriału w Compiègne. Ten obecny to jego „sobowtór”. Do złudzenia przypomina autentyk: też ma ponad 100 lat, bo wyprodukowano go w tym samym czasie i ma nawet zbliżony numer fabryczny. Muzeum otrzymało wagon w 1950 r. od międzynarodowego przewoźnika kolejowego za symbolicznego jednego franka.

Ciekawostką jest, że sto lat temu w rozmowach uczestniczył po stronie aliantów generał Maxime Weygand – ten, który stał później na czele specjalnej misji wojskowej ententy, doradzającej Polsce w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Jak mówi „Tygodnikowi” Bernard Letemps z Memoriału Rozejmu, muzeum w Compiègne przechowuje dziś rewolwer podarowany Weygandowi przez Józefa Piłsudskiego.

W okresie międzywojennym wagon – jako symbol zwycięstwa – stał najpierw przez pół roku na dziedzińcu honorowym paryskich Inwalidów. Niszczyły go jednak wilgoć i deszcze. Dlatego postanowiono go przenieść w oryginalne miejsce, na Polanę Rozejmu, kryjąc go pod dachem. W pobliżu wagonu ustawiono wtedy także pomnik upamiętniający odzyskanie przez Francję Alzacji i Lotaryngii i w 1937 r. statuę marszałka Focha.

Zemsta Hitlera

Po wkroczeniu przez Niemców do Paryża 14 czerwca 1940 r. i zajęciu połowy terytorium Francja skapitulowała. Adolf Hitler – sam weteran I wojny światowej – szukał sposobu na maksymalne upokorzenie wroga.

W tej właśnie chwili na arenę historii wrócił słynny wagon. Niemcy „reanimowali” symbol zwycięstwa ententy z 1918 r., aby pogrążyć Francuzów. Hitler ze swoją świtą przybył na Polanę Rozejmu – i to tutaj 22 czerwca 1940 r. delegacja francuska z gen. Charles’em Hun­tzigerem na czele musiała podpisać zawieszenie broni. W przeciwieństwie do rozejmu z 1918 r. triumf hitlerowski odbył się z wielką pompą: przyglądał się jej tłum, w tym liczni dziennikarze niemieccy, grały fanfary.

To nie koniec zemsty. Dowództwo niemieckie wydało rozkaz zniszczenia Polany Rozejmu: budynek będący schronieniem dla wagonu wysadzono, eleganckie aleje i płyty pamiątkowe zdewastowano, a sam historyczny wagon wywieziono do Berlina. Operację niszczenia Polany przetrwał tylko samotny pomnik Focha. Nie przez przypadek. – Niemcy zostawili go tam specjalnie, aby były dowódca Wielkiej Wojny, zmarły w 1929 r., spoglądał z pomnika na pole zniszczeń i upokorzenie swojego narodu – tłumaczy Letemps.

Co stało się z oryginalnym wagonem? Wywieziony najpierw do stolicy Niemiec, trafił potem do lasów Turyngii, w pobliżu obozu pracy w Ohrdrufie. Tam spłonął w 1945 r. w niewyjaśnionych okolicznościach. Obecnie raczej wyklucza się, aby spalili go sami Niemcy, gdyż stało się to już po wyzwoleniu obozu przez aliantów.

Inne wagony

Słynny wagon z Compiègne jest więc dla Francji symbolem dwuznacznym. Najpierw – zwycięstwa w 1918 r. Choć osiągniętego za straszliwą cenę ponad 1,3 mln poległych i 4,3 mln rannych, z których wielu pozostało inwalidami (dla porównania: podczas II wojny światowej zginęło niespełna ćwierć miliona francuskich żołnierzy). Potem – klęski roku 1940.

Tu można by postawić kropkę. A jednak, wracając z wycieczki na Polanę Rozejmu, zatrzymajmy się na chwilę na dworcu kolejowym w Compiègne. Przy jednym z peronów zobaczymy dwa historyczne wagony z czasów II wojny światowej. W niczym nie przypominają salonki Focha. To wagony bydlęce – używano ich do deportacji ludzi w latach 1942-44, w których swój udział miało kolaborujące z Niemcami państwo francuskie (od miasta, gdzie siedzibę miał jego rząd, nazwane Francją Vichy).

Wagony ustawiono tutaj, by upamiętnić to, co stało się 75 lat temu: z obozu internowania w Royallieu (dziś w granicach Compiègne) na rozkaz Niemców wywieziono pociągami do obozów koncentracyjnych, w tym do Auschwitz-Birkenau, ponad 45 tys. ludzi. Wśród deportowanych przeważali więźniowie polityczni i członkowie francuskiego ruchu oporu, ale byli też cywile (m.in. Amerykanie, Rosjanie) i ludność żydowska.

W aresztowaniach i deportacji brali udział funkcjonariusze i policjanci państwa Vichy. Ta czarna karta dziejów Francji, przez długie powojenne dekady – aż do epoki prezydenta Chiraca – była wstydliwie przemilczana przez władze państwowe.

Co jednak łączy mobilne biuro marszałka Focha z bydlęcym wagonem? Z pozoru prawie nic – poza tym, że los rzucił oba wagony do prowincjonalnego miasta w Pikardii. Ale przecież każdy z nich to wagon pamięci. Wagon, który mieści w sobie dramat historii – Francji i Europy. ©

Dziękuję Caroline Fontaine za pomoc w dotarciu do mało znanych schronów z I wojny światowej, a Nicolasowi Beauprému – za życzliwą konsultację historyczną. Korzystałem m.in. z książek: N. Beaupré „Le traumatisme de la Grande Guerre 1918-1932/33”, „Chemins de mémoire 14-18” (red. Jean-Pascal Soudagne) i materiałów Memoriału Rozejmu i Muzeum Wielkiej Wojny w Meaux.

„Duchy” Landowskiego na miejscu drugiej bitwy nad Marną, czerwiec 2018 r. / FOT. SZYMON ŁUCYK

Śladami I wojny światowej

We Francji jest dużo miejsc związanych z Wielką Wojną. Oto kilka położonych w Pikardii (w promieniu ok. 100 km od Paryża), związanych z końcową fazą wojny. Najlepiej zwiedzać je samochodem; niektóre leżą też przy ścieżkach rowerowych (jak trasa Compiègne–Memoriał Rozejmu).

LASY COMPIÈGNE 

Polana Rozejmu, historyczny wagon i Memoriał Rozejmu – w lesie, 7 km od centrum miasta w kierunku Soissons. W muzeum prócz słynnego wagonu można obejrzeć uzbrojenie i mundury, a także kilkaset fotografii z lat 1914-18, tworzonych techniką stereoskopii (dającą wrażenie trzeciego wymiaru). Otwarte codziennie w godzinach 10.00-18.00. www.musee-armistice-14-18.fr

LASY W POBLIŻU SOISSONS

Wieża obserwacyjna generała Mangina pod Villers-Cotterêts. Niedaleko jest cmentarz żołnierzy brytyjskich. www.tourisme-villers-cotterets.fr

PODZIEMNE KAMIENIOŁOMY-JASKINIE 

(franc. carrière lub creute), głównie w departamencie Aisne. Większość jest obecnie prywatną własnością i na co dzień jest zamknięta. Oprowadzanie po angielsku latem i jesienią organizuje biuro informacji turystycznej w Villers-Cotterêts; rezerwacja i płatność online na www.tourisme-villers-cotterets.fr

OKOLICE CHÂTEAU-THIERRY

Pomnik „Les Fantômes” (Duchy) z różowego granitu autorstwa Paula Landowskiego (1875–1961), miejsce zwane Butte Chalmont, koło Oulchy-le-Château – na polu walk drugiej bitwy nad Marną (lipiec 1918 r). Najbardziej „pacyfistyczny” hołd dla ofiar Wielkiej Wojny: monument wyobraża siedmiu poległych żołnierzy, a pomiędzy nimi widnieje naga męska postać.

CMENTARZ AMERYKAŃSKI W LESIE BELLEAU

Miejsce spoczynku 2300 Amerykanów poległych w czerwcu 1918 r. We wnętrzu wzniesionej tam wieży w stylu neoromańskim wyryte są nazwiska ponad tysiąca żołnierzy zaginionych w tych walkach. Blisko amerykańskiej nekropolii leży cmentarz 8600 niemieckich żołnierzy.

PÉRONNE

Muzeum Wielkiej Wojny (Historial de la Grande Guerre) – znajduje się na miejscu niebywale krwawej bitwy nad Sommą w 1916 r. Historial prezentuje konflikt z perspektywy trzech walczących narodów: Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, a patronują mu wspólnie badacze z tych krajów. www.historial.fr ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2018