Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Drugie pytanie zakłada (tak chce klasyk), że prowadzący wojnę ma cel polityczny. Taki miały Hamas i Hezbollah: atakując teraz Izrael, chciały doprowadzić do jego zbrojnej reakcji (to się udało), co z kolei zablokowało referendum wśród Palestyńczyków o uznaniu Izraela. Jaki zaś cel może mieć Izrael? Rozmach i charakter izraelskiej ofensywy pozwalają przypuszczać, że realizowany plan był gotowy od dawna. Czy chodzi o powrót do sytuacji sprzed paru lat, gdy Izrael okupował libańskie południe, czy może o coś więcej, np. doprowadzenie do eskalacji? Na zasadzie: skoro nie możemy pierwsi uderzyć na Iran, uderzmy w jego sojuszników, ale tak, że Teheran musi zareagować militarnie, a wtedy... Jakiekolwiek nie są to cele, Izrael ma środki, by je realizować. Tylko za jaką cenę? I co dalej - politycznie?
Odwracając myśl Clausewitza, można by powiedzieć, że na Bliskim Wschodzie to nie wojna jest przedłużeniem polityki, lecz że to polityka stała się uzupełnieniem do wojny.