Cnoty prywatne: wybaczanie

Wybaczyć naprawdę nie jest łatwo. Często, niemal codziennie, wybaczamy innym, a przede wszystkim samemu sobie, drobne przestępstwa i winy. Wybaczam albo przebaczam ci - mówimy, kiedy ktoś nas bezpodstawnie podejrzewał o złe intencje albo kiedy przypadkiem popełnił niezręczność, która sprawiła nam przykrość. Takie codzienne wybaczanie, to - innymi słowy - spowodowanie, że inkryminowanego faktu nie było, że nie ma już o czym mówić ani myśleć. Bez takiego wybaczania nie moglibyśmy żyć, a ten, kto nie umie wybaczać drobiazgów, jest człowiekiem nieznośnym, nie do życia, a czasem nawet po prostu podłym.

19.05.2006

Czyta się kilka minut

Jednak prawdziwe wybaczanie ma miejsce wtedy, kiedy doszło do bardzo poważnych zdarzeń, kiedy zostaliśmy zdradzeni - w każdym sensie tego słowa - czy kiedy ktoś bliski celowo, świadomie i z premedytacją uczynił nam krzywdę. Czy w ogóle można wtedy wybaczyć? Nie zawsze jest to możliwe. Nie każda krzywda i zdrada podlegają wybaczeniu, a w każdym razie nie zawsze nas stać na wybaczenie. I w tych przypadkach nie jest tak jak przy spowiedzi, kiedy jest żal za grzechy i skrucha, a wybacza Pan Bóg. Ktoś może żałować swojego postępku, ale nam to nie wystarcza. Dlaczego?

Dlatego, że mamy pamięć, która nie podlega łatwym manipulacjom. Wybaczenie prawdziwe musi zaś równać się zapomnieniu, bo w przeciwnym razie prędzej czy później przypomnimy sobie krzywdy, jakie nam uczyniono, i wybaczenia nie będzie. Na szczęście człowiek ma pamięć, która sprzyja wybaczaniu, to znaczy pamięć selektywną, i z czasem zapominamy. Nie ma jednak gwarancji, że na pewno i do końca zapomnimy. A to oznacza, że cnota wybaczania wymaga wielkiego wysiłku, świadomej i poważnej operacji, jakiej dokonujemy na samych sobie, na naszej pamięci. Powtórzmy jednak: nie zawsze jest to możliwe. Istnieje bowiem pamięć czynna i pamięć bierna. Musimy odsunąć krzywdy i zdrady do pamięci biernej, a nie wciąż mieć je w pamięci czynnej.

I dlatego skrzywdzenie lub zdradzenie bliskiego człowieka jest tak wyjątkowo poważnym czynem, gdyż może on mieć charakter ostateczny. Wybaczenie sprawia, że unikamy tej ostateczności, ale wcale nie jest pewne, że zostanie nam wybaczone. Także Bóg nie wszystko nam wybacza, bo gdyby wybaczał, nie byłoby piekła. Zaś inni ludzie mają o wiele mniej tolerancji i siły wewnętrznej, a także o wiele mniej obiektywizmu i trudno mieć o to do nich pretensję. Przecież każdy z nas ma jedno życie i nie może go spędzić pamiętając. To znaczy może, nawet często tak jest, że przyjaciele czy pary małżeńskie ciągną związek mimo krzywdy lub zdrady, ale to nie jest już ten sam związek. Z czasem zapominają coraz więcej, tak że codzienne współżycie jest możliwe, ale jeżeli nie zapominają do końca, wiodą straszne życie, chociaż mogą nie być tego świadomi.

Cnota wybaczania zatem jest trudna także dlatego, że musimy zdobyć się na wybaczenie całkowite i raz na zawsze. Czasem mówimy, że komuś wybaczyliśmy krzywdę, jaką nam uczynił, ale już nie chcemy mieć z nim nic wspólnego, albo że nasz związek mimo wybaczenia już nie może być taki, jaki był przedtem. Myśląc tak - mylimy się, bo albo wybaczyliśmy do końca, albo nie. Jak wielu innych rzeczy nie można uczynić częściowo, tak i nie można trochę wybaczyć. We wspomnianych przypadkach nie wybaczyliśmy, ale tylko postanowiliśmy zrezygnować z nieustannego pamiętania krzywdy lub zdrady, uznaliśmy ją za na tyle nieistotną, że możemy bez kłopotu z nią żyć. Dotyczy to jednak tylko nas, ale nie tych, którzy nas skrzywdzili.

Pozostaje jeszcze kwestia wybaczania samemu sobie. Nie mogę sobie wybaczyć - mówimy, ale na ogół możemy. Obawiam się, że na ogół znacznie łatwiej wybaczamy samym sobie niż drugiemu człowiekowi i dlatego pamiętając o tej naszej egoistycznej i w gruncie rzeczy zdrowej skłonności, bo nie można żyć nieustannie pamiętając, starajmy się jednak naprawdę wybaczać innym. Wybaczać, chociaż kosztuje nas to bardzo wiele: i w kategoriach emocjonalnych, i w kategoriach pamięci. I bardzo wiele pracy nad sobą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2006