Cierpki smak kalifornijskiego pinot

Ziemia obiecana istnieje naprawdę. To nasłonecznione kalifornijskie wzgórza: ich stoki porośnięte są winoroślą, a w przydrożnej restauracji barman naleje nam do kieliszków smakowite pinot...

20.02.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Miles i Jack wyruszają w podróż właśnie na kalifornijskie wybrzeże. Pierwszy próbuje zapomnieć o niedawnym rozwodzie, drugi - przeciwnie - ślub ma dopiero przed sobą i chce wykorzystać ostatnie dni swojego kawalerstwa.

Dwaj panowie w średnim wieku dalecy są od hollywoodzkiego wzorca męskości. Miles - belfer i niespełniony pisarz, który nie może znaleźć wydawcy dla swej opasłej powieści - i Jack - aktor, którego telewizyjna sława, jak się zdaje, bezpowrotnie minęła. Łysiejący facet z kompleksami i nieco obleśny właściciel głosu znanego z radiowych reklamówek wyjeżdżają na bezdroża, aby grać w golfa, pić wino i korzystać z uroków prowincji. Uciekają z miasta wielkich wieżowców: Jack zostawia za sobą pałacopodobną willę swej przyszłej żony, Miles - szkołę i domek identyczny jak cała otaczająca go zabudowa osiedla.

Na bezdrożach świat jest inny: spokojniejszy, bardziej naturalny, oswojony. Dopiero tutaj można poczuć się bezpiecznie. Tu spotkać też można miłe damskie towarzystwo, a dla jednego z podróżnych jest to cel wyprawy. Jack poznaje więc Stephanie, młodą pracownicę rozlewni win, w której się zakochuje, natomiast Miles - uroczą i mądrą kelnerkę Mayę. Podczas gdy jeden oddaje się uciechom seksu z młodszą od siebie partnerką, drugi na werandzie domu rozmawia o wyższości win pinot nad merlot. Payne doskonale charakteryzuje obydwie postaci - zadowolonego z siebie aktora-erotomana i mężczyznę pełnego kompleksów.

Mówi się, że usposobienie zwierzęcia podobne jest do charakteru właściciela; pysk spasionego buldoga bywa więc przypisywany tęgim mężczyznom sączącym piwo przed ekranem telewizora. U Payne’a charakterystyce bohaterów służy... wino. Wyrafinowane upodobania Milesa odzwierciedlają jego potrzebę opieki i czułości, w przypadku Jacka brak degustatorskich zamiłowań wiele mówi o jego charakterze. Jack zadowala się mało wyszukanym, prostym w uprawie merlotem, Miles rozkoszuje się idealnym bukietem pinot.

“Wino żyje własnym życiem - z upływem lat ciągle się zmienia i ewoluuje. Potem osiąga pełnię, po której następuje nieuchronny spadek formy" - mówi Maya w jednej z rozmów. U bohaterów “Bezdroży" ten spadek niewątpliwie nastąpił, teraz obaj szukają ratunku. Payne przygląda się im z sympatią, nie kpi z nich jak ze Schmidta, tytułowego bohatera swego poprzedniego filmu. “Bezdroża" pozbawione są szyderczego tonu. Jack nie jest jedynie prostakiem, w finale okazuje się postacią paradoksalnie złożoną. “Muszę robić pewne rzeczy, na których się nie znasz. Znasz się na winie, literaturze i filmach, ale nie znasz się na moich problemach" - mówi do Milesa.

Bohaterowie Payne’a są samotni. W związkach i poza nimi nie potrafią odnaleźć akceptacji. Jack szuka spontaniczności, której brak jego przyszłej żonie, władczej kobiecie sukcesu, Miles łudzi się, że można jeszcze uratować jego małżeństwo. Taka jest współczesna Ameryka, zdaje się mówić reżyser: ojczyzna sfrustrowanych ludzi, którzy depresję odganiają psychotropowymi tabletkami, kraj wziętych psychoterapeutów i niespełnionego mitu o szczęściu. Względną równowagą cieszą się jedynie mieszkańcy kalifornijskiego raju - bezdroży, na których ludzie zrzucają wielkomiejskie maski.

Jednak Payne ucieka od łatwej obyczajowości, nie próbuje tworzyć panoramy amerykańskiego społeczeństwa. Używając konwencji kina drogi opowiada historię ludzi “po przejściach", którzy próbują stworzyć swój własny, bezpieczny świat i uporać się z niezrealizowanymi marzeniami. Dotyka granic dramatu i komedii, przy czym żadnej z nich nie przekracza. Pod dowcipem kryje się autentyczny dramat ludzkich niepowodzeń.

Między błazenadą i tragizmem balansują także aktorzy. Paul Giamatti właściwie nie wciela się w postać Milesa - po prostu nim jest. Ani przez moment nie dostrzegamy szczeliny między twarzą i maską. Aktor, znany z drugoplanowych ról w wielu - głównie niskobudżetowych - produkcjach, jest w rzeczywistości bliski filmowemu Milesowi. Podobnie Thomas Haden Chuch - znany z telewizyjnego serialu “Skrzydła" - gra w “Bezdrożach" trochę samego siebie. Autoironiczne monologi o dawnej karierze i serialowej popularności są w jego ustach bardzo przekonujące. Wraz z piękną Virginią Madsen w roli Mai, Chuch i Giamatti dają prawdziwy popis aktorstwa.

W “Bezdrożach" Payne tworzy amalgamat humoru i smutku, który ubiera w kostium konwencji. Kino drogi spotyka się z filmem obyczajowym, komedia z bajkową opowieścią o podróży i winach. A kalifornijskie wino czasem bywa nieco cierpkie. Ten film jest w istocie bajką zaprawioną goryczą. I nieprawda, że “na czytanie bajek szkoda czasu" - jak mówi jeden z bohaterów.

“BEZDROŻA" (“Sideways"), reż.: ALEXANDER PAYNE, scen.: Alexander Payne, Jim Taylor (na podstawie powieści Rexa Picketta), zdj.: Phedon Papamichael, scenogr.: Jane Ann Stewart, muz.: Rolfe Kent, wyst.: Paul Giamatti, Thomas Haden Chuch, Sandra Oh, Virginia Madsen i inni. Prod.: USA 2004. Dystryb.: CinePix.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2005