Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nazwa akcji to gra japońskich słów: kutsu, czyli „buty”, i kutsuu – „ból”; i jasno nawiązuje do akcji #MeToo. Rozpoczęła ją Yumi Ishikawa z Tokio, aktorka i pisarka, która kilka miesięcy temu napisała na Twitterze o zmuszaniu kobiet do noszenia szpilek w pracy. Post udostępniono kilkadziesiąt tysięcy razy, a pod hasztagiem #KuToo kobiety dzielą się swoimi historiami – a każdy, kto choć raz nosił wysokie obcasy, wie, że nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie. Zwłaszcza gdy robi się to z przymusu.
Na początku czerwca Yumi Ishikawa złożyła petycję do ministerstwa pracy, w której apeluje o zakaz obowiązku noszenia przez kobiety butów na wysokich obcasach w pracy (podpisało ją w sieci ponad 28 tys. osób). Ishikawa podkreśla, że zbyt częste noszenie szpilek prowadzi do problemów ze zdrowiem (jak liczne choroby i zwyrodnienia stóp, problemy z kręgosłupem). Takumi Nemoto, japoński minister zdrowia, pracy i opieki społecznej, uznał jednak, że taki rodzaj ubioru jest „konieczny i odpowiedni” w miejscu pracy. Ale zastrzegł, że zmuszanie pracownic do noszenia wysokich obcasów, jeśli te zgłaszają urazy, będzie uznawane za nękanie przez pracodawcę. Szpilki traktowane są w biznesowym dress codzie jak odpowiednik męskiego krawata i mają symbolizować profesjonalizm – jednak japońscy mężczyźni od 2005 r. zostali z obowiązku noszenia krawatów zwolnieni.
W wielu środowiskach wysokie obcasy przez lata były uznawane za symbol wyzwolenia i emancypacji. Akcja #KuToo obnaża smutną rzeczywistość: jak łatwo symbol wyzwolenia może stać się symbolem zniewolenia. ©℗