Boska menażeria

Na Jasnej Górze byłem parę razy jako dziecko, zabierane przez mamę na solidarnościowe pielgrzymki.

07.05.2017

Czyta się kilka minut

Zapamiętałem głównie śpiewane w specjalnych pociągach (pielgrzymki były kolejarskie) rozliczne wesołe wariacje na temat „Międzynarodówki” (np. „Bój to jest Wasz ostatni / Nowy zacznie się świat / Gdy salut armatni / Rozpieprzy wam Kraj Rad”). Mniej więcej dziesięciolatek odebrał to miejsce jako niewątpliwie święte, w którym nawet złoto i srebro nie pchają się na plan pierwszy, oddając całe pole ciemnemu wizerunkowi Bogurodzicy. Przypominające też jednak zatłoczoną przychodnię, na której wąskich korytarzach kłębią się tłumy pacjentów, interesantów, lekarzy (dziś do tego pejzażu dodałoby się jeszcze przedstawicieli handlowych).

Przez kolejnych dwadzieścia lat byłem tam może trzy lub cztery razy. Od jakiegoś roku zaglądam jednak częściej. Dużo jeżdżę po Polsce, Częstochowa zwykle leży na trasie z Warszawy na południe: wpadam na kwadrans, na pół godziny, czasem udaje mi się być na Eucharystii odprawianej właśnie przed Cudowną Ikoną. Na pielgrzymki nigdy nie chodziłem, masowe uroczystości z wielką pompą, sektorami i kaznodziejami, którym zaraz włącza się toksyczny tryb mówcy wiecowego – to nie mój klimat.

Oswajam więc się na nowo z Jasną Górą na swój sposób, prywatnie. Da się. Mimo hiperrozgardiaszu, który panuje tam od świtu do zmierzchu, i tego ciężaru „duchowej stolicy Narodu”, Ślubów Jasnogórskich, prymasów, papieży i zebrań Episkopatu, za każdym kolejnym razem coraz silniej czuję, że zmieści się tam i naród, i ja. Że to jest też moja, nie tylko narodu, Matka, a więc jest to też mój dom.

„11.00 – Msza Święta. Pielgrzymka rzeźników i wędliniarzy. 12.00 – Pielgrzymka maturzystów – 400 osób. 13.15 – Akt zawierzenia wędkarzy”. Na Wałach Jasnogórskich – Droga Krzyżowa i gromkie „Któryś za nas cierpiał rany”, na dziedzińcu: „Serdeczna Matko” wyciągnięte aż do granic eksplozji megafonu. W kaplicy Cudownego Obrazu pewien biskup wyżala się Matce Bożej, lejąc strumienie prawicowej nowomowy i zachwalając jej nasze obecne władze. Dwieście metrów dalej wpadam na innego biskupa, który łapie się za piuskę i pyta mnie, co się stało z naszym Kościołem, skoro tak łatwo oddał tej właśnie władzy monopol na praktyczne interpretowanie Ewangelii? W parku tuż przy Błoniach ogródki (chyba również piwne) rozłożyła pielgrzymka harleyowców. Ich wioska otoczona jest firmowymi banerami motocyklowej marki z wielkimi napisami: „Screw it, let’s ride!” (w najłagodniejszym tłumaczeniu: „Pieprzyć to! Jedziemy!”). Przez klasztorny dziedziniec idą rodzice, powoli i z czułością prowadząc do Matki Bożej głęboko niepełnosprawnego syna. Kilka tygodni temu w tym samym miejscu butne okrzyki wydawał tłum ascetycznie ufryzowanych młodzieńców, a ich kapelan święcił nienawiść ziejącą z ich emblematów.

Do bramy pędzi dwóch spóźnionych „intronizatorów” w przedziwnych czerwonych pelerynach. Grupa rozgadanych pielgrzymów, na wesoło obrabiających plecy Donalda Tuska, mija wielkie tablice informujące, że Unia Europejska wspiera jasnogórskie remonty oraz rozwój działalności kulturalno- edukacyjnej sanktuarium. Przy wejściu do bazyliki: aktor, gorliwy „popieracz” KOD-u, zmagający się, z tego co wiem, z ostatnią chorobą, w bramie – daleki kolega, ultraprawicowy publicysta z rodziną, od lat próbujący poukładać trudne osobiste życie. Ktoś nagle łapie mnie za rękaw: znajomy, prezes, producent wielkich maszyn. Szykuje mu się spory zagraniczny kontrakt, przyjechał wesprzeć sanktuarium ofiarą, wyprosić – to jego słowa – „zabezpieczenie modlitewne dealu”.

Zanurzam się w tym wszystkim, coraz gorliwej kontemplując delikatność Boga. Który mógłby przecież wygłaszać tu porządkowe komunikaty, korzystając z obecności tłumów – dawać wskazówki i orędzia, ale zostawia wszystkich sam na sam z głęboką ciszą Cudownej Ikony, każąc szukać odpowiedzi w sercu. Intymność w epicentrum totalnego zamieszania. Rosnący z każdą wizytą szacunek do Bogurodzicy, która tu w sposób tak namacalny doświadcza, co znaczy być matką bardzo wielodzietnej rodziny. Spokój, który – paradoksalnie – rodzi się z praktycznego doświadczenia tak skrajnej różnorodności.

Narzekasz, że jakiś biskup plecie farmazony? Usiądź na Jasnej Górze, poczekaj, na pewno zaraz pojawi się i taki, który zamiast w świat swych lęków, zabierze cię do Boga. Nie lubisz motorów? Za godzinę przyjadą rowerzyści. Po pielgrzymce kiboli zjawi się pielgrzymka profesorów, po grupie testującej parametry megafonów – grupa ciszy, po biznesmenie, który składając gotówkę na ołtarzu, liczy na pomożenie się jej na rachunku bankowym – żyjący powietrzem i odrobiną chleba mistyk. Bez kłopotu mieści się tu i tłumiony szloch, i triumfalny Apel Jasnogórski (jak dowiedziałem się z kupionych w jasnogórskiej księgarni wspomnień byłego generała paulinów, o. Jerzego Tomzińskiego – zainspirowany postawą przedwojennego pilota, kpt. Polesińskiego, który po cudownym ocaleniu z opałów zameldował się Matce Bożej jak swemu dowódcy, a pomysł tej modlitwy chętnie podjęły liczne katolickie środowiska).

„Tu zawsze byliśmy wolni”, mówił o Jasnej Górze Jan Paweł II. Teraz też chyba, właśnie tu, jesteśmy. Od naszych wojen, obsesji i lęków, które dezorganizują nam życie. Gdzie indziej zabijamy się, a tu – u Matki – siadamy wszyscy przy jednym stole. Każdy z nas nadal plecie swoje bzdury, ale przy okazji ze zdumieniem odkrywamy, że jesteśmy też czymś więcej niż światopoglądami.
Na Jasnej Górze ludzie mówią różne słowa, wykonują różne gesty, żadnym nie udało się jednak tego miejsca zawłaszczyć. Oby braciom paulinom wystarczyło sił i odwagi, by wpuszczać do Matki wszystkich, którzy chcą tu przyjść. Nasza wspólnota rozbiła się, sami się już nie skleimy. Ale w kaplicy Cudownego Obrazu tysiąc razy dziennie powtarza się jednak cud naszego ocalenia: wszyscy patrzymy tu przecież w tym samym kierunku. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2017