Bolesny splot

Dla Kamela Daouda literatura pozostaje kwestią osobistej odpowiedzialności – miejscem podnoszenia spraw najwyższej wagi.

12.10.2015

Czyta się kilka minut

Kamel Daoud, październik 2014 r. / Fot. Bertrand Langlois / AFP / EAST NEWS
Kamel Daoud, październik 2014 r. / Fot. Bertrand Langlois / AFP / EAST NEWS

Sprawa Meursaulta” to księgarski fenomen. Wydana po raz pierwszy jesienią 2013 r. w Algierze, szybko podbiła Francję, zdobywając Nagrodę Goncourtów za debiut powieściowy. Przetłumaczona została na 22 języki, jej fragmenty przedrukował „New Yorker”, zaś na festiwalu w Awinionie pokazano jej teatralną adaptację. „New York Times” poświęcił jej autorowi obszerny artykuł, pisząc z podziwem o „nieustraszonej obronie wolności jednostki”.

Autor „Sprawy Meursaulta”, 45-letni algierski dziennikarz Kamel Daoud, wydał wcześniej jedynie dwa zbiory opowiadań; jego felietony od lat prowokują jednak w Algierii istotne dyskusje. Pisarz łączy w nich ostrość spojrzenia i głębię analizy z wyszukanym językiem, trafiającym w samo sedno.

Językiem, wyjaśnijmy to od razu, francuskim.

Pole bitwy, stół do negocjacji

„Le Quotidien d’Oran”, którego Kamel Daoud był przez wiele lat redaktorem naczelnym, jest jednym z dziesiątek francuskojęzycznych dzienników wydawanych po dziś dzień w Algierii. W codziennych sytuacjach Algierczycy mówią miejscową odmianą arabskiego – żywym, dosadnym, wciąż zmieniającym się językiem pełnym zwrotów francuskich i berberskich. Daoud nazywa go po prostu językiem algierskim i namiętnie broni jego wartości.

Klasyczny arabski, oficjalny język Algierii, w którym Daoud odebrał edukację, jest według niego martwy, zaminowany przez sacrum i dominujące ideologie. Języka tego bronią politycy i imamowie, ponieważ sakralizuje on ich władzę nad narodem. Podobnie jak większość algierskich pisarzy stojących przed niemożliwym wyborem, Daoud woli przejąć język francuski, pozostawiony przez kolonizatora, i uczynić zeń swoją własność, pisząc jednocześnie w nim i przeciw niemu.

W językach dawnych imperiów powstaje zresztą lwia część współczesnej literatury nie tylko w Algierii, lecz i w wielu innych postkolonialnych miejscach świata. Nie chodzi w niej bowiem wcale o powrót do jakiejś domniemanej autentycznej, prekolonialnej kultury. Świat jest hybrydalny – tekst nie ma być zatem wehikułem do nostalgicznych podróży w czasie, lecz raczej dynamicznym polem działania, terenem nieustającej bitwy, ale i niekończących się negocjacji. Nie powinno nas zatem dziwić, że dzieła takie mogą okazać się bardziej ekscytujące niż te, które powstają dziś w Europie.

W samym sercu tej literatury toczy się gra o ogromną stawkę. Jej punktem wyjścia jest rodzaj „podwójnej wizji” – zasadnicze napięcie pomiędzy językami zrodzonymi w Europie a wielorakimi doświadczeniami, które nie dają się przyciąć do klasycznych europejskich formuł.

W „Sprawie Meursaulta” język staje się nieledwie jednym z bohaterów. Kwestia mowy – do kogo należy, co można za jej pomocą nazwać, a co pozostanie nienazwane? – wyznacza bowiem naszą relację ze światem.

W Algierii kolonizacja francuska trwała wyjątkowo długo, bo ponad 130 lat, i zakończyła się jedną z najkrwawszych wojen wyzwoleńczych. Przemoc naznaczyła nie tylko społeczeństwo algierskie. W ciągu ośmiu lat walk przez kraj przeszło 1,3 mln francuskich żołnierzy, w większości chłopców z poboru. Gdy w 1962 r. Algieria zdobył niepodległość, ponad 700 tys. tamtejszych Francuzów – często już tam urodzonych – ruszyło w drogę do Francji. Zarazem jednak gwałtownie rosnący francuski przemysł sprowadzał do pracy dziesiątki tysięcy algierskich robotników.
W paradoksalnej relacji Francji i Algierii ucieleśniona została skomplikowana więź Europy i reszty świata. Bolesny, acz nierozerwalny splot, bez świadomości którego nie da się zrozumieć niczego – ani ze świata, ani z europejskiej kultury.

Jeśli chodzi o absurd

„Dzisiaj umarła mama”. Tak w 1941 r. 28-letni Albert Camus otwierał swą powieść „Obcy”1. To jedno z najsłynniejszych zdań francuskiej literatury. „Mama żyje do dziś” – Kamel Daoud rozpoczyna swą książkę od jego przeciwieństwa.

Trzeba odwagi, by obrać za punkt odniesienia jedną z żelaznych pozycji światowego kanonu. Odwaga ta na czym innym polega jednak w Algierii, a na czym innym we Francji. Dla Francuzów Camus to po prostu geniusz, z którym trudno się mierzyć. Dla Algierczyków to Francuz, który urodził się na ich ziemi, lecz nie potrafił jednoznacznie opowiedzieć się za jej niepodległością. I gdy Kamel Daoud dowodzi w swych felietonach, że Algierczycy powinni dziś dostrzec w Camusie pisarza algierskiego, natrafia na zacięty opór.

Przypomnijmy: narrator „Obcego”, Meursault, oślepiony słońcem podczas spaceru po plaży w Algierze zabija Araba, zostaje osądzony i skazany na śmierć. Kim był zabity, nie wiemy, gdyż Arabowie są u Camusa jedynie bezimienną masą. 25 razy w tej książce pada słowo „Arab” – zauważa Daoud – ale nie ma ani jednego imienia.

Od pierwszej strony w pełnych pasji pasażach Daoud rozprawia się z kolonialną perspektywą, którą przyjął Camus. Warto wspomnieć tu błyskotliwą analizę, jaką poświęcił „Obcemu” amerykański historyk idei pochodzenia palestyńskiego, Edward Said. W powieści Camusa – przypominał Said – Francuz zabija Araba. Sędziów zraża do niego jednak nie tyle bezsensowne zabójstwo, ile fakt, że nie płakał na pogrzebie własnej matki. Rzesze czytelników odczytują to dziś jednoznacznie: Camus wskazuje na głęboki egzystencjalny absurd wszelkich społecznych kodów. Spomiędzy wierszy – zauważa Said – wyziera tu jednak zarazem szczególny absurd sytuacji kolonialnej. Oto Meursault głębiej naruszył reguły społecznej gry, idąc do kina dzień po pogrzebie matki, niźli ładując pięć kul w nieznajomego Araba. Sąd kolonialny zapewne nie orzekłby za to zabójstwo kary śmierci. „Jeśli chodzi o absurd – mówi algierski narrator powołany do życia przez Kamela Daouda – to nikt inny, tylko mój brat i ja niesiemy go na naszych barkach, drzemie on w łonie naszej ziemi”2.

Według Saida absurd, jaki przenika powieść Camusa, jest nierozerwalnie związany z kluczowym dla europejskiej tożsamości wyparciem. By Europa uwierzyła, że jej wartości są uniwersalne, musiała wypchnąć najpierw ze świadomości fakt życia kosztem innych, kosztem podbitych narodów. W sercu jej tożsamości leży odtąd ta przemilczana, wyparta pamięć dokonanej przemocy. To stąd, według Saida, brała się tajemnicza melancholia, „uczucie zaprzepaszczenia i smutku, którego do końca nie pojęliśmy i z którego wciąż nie możemy się otrząsnąć”3.

Czy oznaczało to, że winniśmy przestać czytać „Obcego”? Przeciwnie, przekonywał Said. Wszystko to czyni arcydzieło Camusa tym bardziej interesującym.

W swojej powieści Kamel Daoud dokonuje jego radykalnej relektury. Zabitemu Arabowi nadaje imię, Musa, zaś narratorem czyni jego brata Haruna. Jego historii wysłuchamy w barze, przypominającym ten, w którym toczy swój monolog bohater „Upadku”, innej powieści Camusa. Sieć odniesień wybiega jednak dalej, ku tekstom, które łączą trzy „religie Księgi”: islam, judaizm i chrześcijaństwo. Musa to po arabsku Mojżesz, Harun to jego brat Aron, wkrótce w grze pojawi się także Józef, wrzucony do studni.

Oddać głos tym, którzy dotąd byli go pozbawieni – oto fundamentalny postulat literatury postkolonialnej, jej punkt wyjścia. U podstaw tego gestu leży zasadniczy sprzeciw wobec niesprawiedliwości, lecz również i niezgoda na obraz świata okrojony do perspektywy tak wąskiej, że niczego się nie da zrozumieć.

Ale Daoud nie poprzestaje na tym.

Mylenie pogoni

Niezbędna relektura dzieł klasycznego kanonu nie oznacza bynajmniej próby zastąpienia go nowym kanonem, zamiany obowiązującej dotąd narracji na nową obowiązkową narrację – zauważał Homi Bhabha, jeden z czołowych teoretyków myśli postkolonialnej. „Sprawa Meursaulta” wymyka się kanonicznym interpretacjom i nieustannie myli tropy, mnożąc interpretacyjne możliwości.

Pisząc „Obcego”, Camus nadał jego narratorowi wiele własnych cech. „Meursault” to zresztą jeden z pseudonimów, jakimi się posługiwał. W literackiej grze luster Kamel Daoud konstruuje swą powieść na opak: morderstwo wydarzyło się naprawdę, a jego sprawca został słynnym pisarzem, publikując swoje wyznania. Harun w najwyższym zdumieniu bierze do ręki książkę zatytułowaną „Obcy”. „Czy powstrzymaliśmy przemożną chęć śmiechu, my, żałosna para stojąca za kulisami arcydzieła, o którego istnieniu nawet nie wiedzieliśmy? Cały świat znał zabójcę, jego twarz, spojrzenie, rysy, nawet ubiór, z wyjątkiem... nas dwojga! Matki Araba i jej syna...”4.

W „Sprawie Meursaulta” Daoud nie boi się operować żartem – wobec bezsensu śmiech jest całkiem na miejscu. Intertekstualne gry, w których pisarz przekłada elementy, jakby układał kostkę Rubika, nie są tu jednak żadną czczą igraszką. Pytanie o granice rzeczywistości i fikcji jest zarazem pytaniem o odpowiedzialność literatury i jej twórcy.

Daoud sprowadza do absurdu pomysł osądzania pisarza za słowa i czyny jego bohaterów. Albert Camus nie jest Meursaultem, jak Kamel Daoud nie jest Harunem.

A jednak literatura pozostaje kwestią osobistej odpowiedzialności – miejscem podnoszenia spraw najwyższej wagi.

Opresje zbiorowych mitów

„Sprawa Meursaulta”, powtórzmy, nie jest procesem Camusa. Nie da się jej sprowadzić do hołdu dla „Obcego” ani do próby rozliczenia jego autora z kolonialnych win. Jest czymś więcej: zadziwiająco wieloznacznym, autonomicznym dziełem literatury.

Oto bowiem Harun ze zgrozą odkrywa w sobie coraz więcej z Meursaulta, a powieść przeradza się w poruszającą, gorzką diatrybę poświęconą współczesnej Algierii. Krajowi poddanemu podwójnej opresji – narodowych mitów oraz upolitycznionej religii.

Walka z kolonialną przemocą w sposób nieunikniony rodzi bowiem wielkie, zbiorowe narracje, z ich ideałami utopijnej czystości kulturowej i poświęcenia jednostki na rzecz zbiorowości. W tragicznym zwierciadle Daouda narodowa wyobraźnia algierska dziwnie zresztą przypomina wyobraźnię polską. Bohater, którego życie oddane jest całkowicie w służbę pamięci zamordowanego brata. Matka, która, opłakując zabitego syna, zdobywa nad drugim synem absolutną władzę, bezlitośnie pchając go do zemsty i udaremniając w jego życiu miłość.

A jednak, dowartościowując wątek zbiorowej wyobraźni, nie oddajemy sprawiedliwości talentowi Daouda. Jego książka jest niebywale zmysłowa, przepełniona ludzkim bólem, gniewem i pasją życia. To subtelne, głęboko przejmujące studium rodzinnych więzi i rozdartych serc, dla których intymne momenty szczęścia są na wagę złota.
Człowiek jest tutaj bytem tragicznym. Obciążonym bolesną historią, zmagającym się z problemem niespełnionej miłości, samotnym wobec zagadki obojętnego kosmosu i nieuchronnej śmierci. To właśnie tu spotykają się ze sobą Kamel Daoud i Albert Camus. Zaś Camusowska gwałtowna krytyka wszelkiej instytucjonalnej religii z jej roszczeniami do rządu dusz nabiera u Daouda szczególnie silnego wydźwięku.

Autor „Sprawy Meursaulta” nigdy nie krył, że jako młody człowiek sam zauroczony był obietnicami politycznego islamu. Urodzony z dala od elit Algieru, syn prowincjonalnego żandarma, już jako 13-letni chłopiec zachwycił się lekturą dzieł XI-wiecznego perskiego mistyka, Al-Ghazalego. W liceum sprawował funkcję imama, rozdając jednocześnie ulotki organizującej się właśnie islamskiej opozycji. Porzucił ją jednak w wieku 18 lat. Kiedy w latach 90. wybuchła wojna domowa, Daoud studiował już romanistykę. Wojskowa dyktatura walczyła z siłami islamistów, którzy sięgnęli po broń, gdy władze anulowały wygrane przez nich wybory. Jako początkujący reporter Daoud przyglądał się z bliska krajowi poharatanemu masakrami.

„Sprawa Meursaulta” jest gorącym orędziem w obronie ludzkiej godności – godności rozumianej jako prawo do osobistych zmagań z absurdem własnego istnienia.

Przykład wolności

Światowy sukces „Sprawy Meursaulta” wywołał, paradoksalnie, falę polemik w Algierii. O kalanie własnego gniazda oskarżali Daouda nie tylko zwolennicy obozu władzy, lecz i niektórzy autorzy liberalni. Najdalej posunęli się islamiści – jeden z radykalnych imamów wezwał nawet do osądzenia pisarza i skazania na śmierć.

Pozycja intelektualistów w krajach arabskich jest trudniejsza niż kiedykolwiek. Daoud wielokrotnie pisał, że arabskie wiosny zwyciężyć mogą tylko wtedy, gdy jednocześnie obejmą i ziemię, i niebo. Innymi słowy, jeśli obalając dyktatorów, będą miały odwagę rozprawić się zarazem z islamistami – drugą szalą złowrogiej równowagi sił.

Samokrytyczne spojrzenie jest światu arabskiemu niezbędne, podobnie jak nam wszystkim. Nie sprzyja mu jednak rasizm podnoszący coraz częściej głowę w Europie oraz islamofobia podsycana przez zachodnich polityków. Jak bowiem tej samokrytyki dokonać, skoro każda wzmianka o problemach trapiących algierskie czy egipskie społeczeństwo staje się argumentem dla tych wszystkich, którzy pragnęliby odgrodzić domniemanych „obcych” rodzajem kordonu sanitarnego – kordonu, przez który wszakże swobodnie mogłaby się przedostawać na Zachód arabska ropa?

Kamel Daoud wydaje się wierzyć – jak Camus albo Gombrowicz – że jeśli coś jeszcze może nas uratować, to tylko niezachwiana obrona prawa jednostki do własnego głosu, do wolności osądu. Oddając nam do rąk „Sprawę Meursaulta”, Daoud prezentuje osobisty przykład tej wolności. I składa zarazem jednoznaczne świadectwo, wskazując na potencjał społeczeństw, które wydają takich pisarzy. ©

OLGA STANISŁAWSKA jest dziennikarką, reportażystką i eseistką. W 2002 r. otrzymała prestiżową Nagrodę Fundacji Kościelskich za debiutancką książkę „Rondo de Gaulle’a” – owoc roku spędzonego samotnie w drodze przez Afrykę, od Casablanki do Kinszasy. Wraz z Borysem Lankoszem zrealizowała dla TVP film dokumentalny o muzułmanach we Francji („Z innej strony: Francja”, 2006). Jest członkiem jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki i Nagrody im. Beaty Pawlak. Mieszka w Paryżu.

KAMEL DAOUD będzie gościem spotkania „Patrząc z Algierii – odpowiedzialność i gniew” (22 października, czwartek, godz. 16.00) prowadzonego przez Olgę Stanisławską. 1 Albert Camus „Obcy”, przeł. Maria Zenowicz, W.A.B., Warszawa 2014 2 Kamel Daoud „Sprawa Meursaulta”, przeł. Małgorzata Szczurek, Karakter, Kraków 2015 3 Edward Said, „Empire and Culture” w tłum. autorki 4 Kamel Daoud „Sprawa Meursaulta”, dz. cyt.

KAMEL DAOUD (ur. 1970) – algierski pisarz i dziennikarz; współpracuje z francuskojęzyczną gazetą „Le Quotidien d’Oran”, której był redaktorem naczelnym. Jego debiutancka powieść „Sprawa Meursaulta”, w której przepisuje fabułę „Obcego” Camusa z algierskiej perspektywy, odbiła się szerokim echem nie tylko w świecie arabskim, ale też w Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie zebrała świetne recenzje. We Francji autor otrzymał za nią m.in. Goncourt du Premier Roman (nagrodę za powieściowy debiut) oraz Prix des Cinq Continents. W tekstach Daoud otwarcie krytykuje sytuację polityczną w swoim kraju i zagrożenia związane z narastającym ekstremizmem islamskim, co wymaga tam nie lada odwagi. Nie zamierza jednak emigrować z Algierii, która, jak sam podkreśla, pozostaje jego ojczyzną na dobre i na złe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Conrad (03-04/2015): Pod prąd