Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy jesienią 2017 r. ANO, partia miliardera Babiša, wygrała wybory w Czechach, szybko okazało się, że od zwycięstwa do stworzenia rządu droga daleka. Za premierem ciągnie się niejasna przeszłość (podejrzenia o współpracę z bezpieką przed 1989 r., którym on zaprzecza) oraz niejasne interesy – chodzi m.in. o zarzuty wyłudzenia unijnych dotacji przy przebudowie centrum szkoleniowego Bocianie gniazdo. Rząd powstał po prawie dziewięciu miesiącach politycznych targów, przy czym głównym problemem była właśnie kontrowersyjna osoba Babiša jako premiera. Teraz, rok po wyborach, opozycja chce głosowania nad wotum nieufności, a Czesi wychodzą na ulice, żądając, by Babiš ustąpił.
Skąd ta nagła mobilizacja opozycji i części obywateli? Powróciła sprawa Bocianiego Gniazda – i to w najmniej spodziewany sposób. Czescy dziennikarze ujawnili przeprowadzoną w Szwajcarii rozmowę z przebywającym tam synem premiera, Andrejem Babišem juniorem. Opowiedział, jak to współpracownik ojca miał wywieźć go... na Krym. Miał być tam przetrzymywany, aby nie mógł zeznawać w sprawie Bocianiego Gniazda. Premier twierdzi, że syn ma problemy psychiczne, i że dziennikarze go wykorzystali, a on sam ustępować nie ma zamiaru.
Kraj wrze, a dramat rodzinny zamienia się w narodowy. ©℗