Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Była tam tabliczka w jidysz, żeby nie wchodzić, bo to cmentarz, no to powiedziałem ekipie: »uszanujcie napis, zasypujcie równo« (...) Usypało się z tego wzgórze wysokie na ponad pięć metrów”. Wspomnienie byłego architekta miejskiego może być jednym z kluczy do tej książki o niepamięci i złej pamięci, o wypartej przeszłości i jej upiorach, o skażonej, choć z pozoru pięknej teraźniejszości. Zakochani na parkowych ławeczkach, zimą dzieci zjeżdżają z górki na sankach, a pod górką trupy.
Na stronach Urzędu Miejskiego historię białostockich Żydów umieszczono w podrozdziale „mniejszości”, choć stanowili kiedyś ponad połowę mieszkańców. Białostoczanin Ludwik Zamenhof, twórca języka esperanto, nie został patronem miejscowego uniwersytetu, choć był najpoważniejszym kandydatem do tego tytułu. Zła pamięć dotyczy także relacji między katolikami i prawosławnymi, Polakami i Białorusinami, zwłaszcza zaś działań żołnierzy wyklętych na Podlasiu w pierwszych latach powojennych. Jeden z nich, Romuald Rajs „Bury”, skazany za pacyfikowanie wsi białoruskich i stracony w 1949 r., zrehabilitowany został w 1995 r. przez sąd wojskowy, później jednak badacze z Instytutu Pamięci Narodowej uznali jego działania za zbrodnicze.
Najbardziej przerażające reportaże dotyczą wydarzeń lat ostatnich. Tak, słyszeliśmy o białostockich skinach i narodowcach, ale tu poznajemy bliżej ich środowisko i ich ofiary. Najpierw podpalono dwa mieszkania uchodźców z Czeczenii. Potem celem stało się małżeństwo polsko-hinduskie, białostoczanka Ewa i poznany przez nią w Londynie Naresh. „Czarnuchu, wypierdalaj z Polski!” – słyszy Naresh, gdy idą na obiad do rodziny. 9 maja ktoś oblewa benzyną i podpala drzwi mieszkania, w którym nocują wraz z rodzicami i siostrą. Wkrótce oboje wyjeżdżają z powrotem do Anglii. Siostra, która po pożarze wystąpiła w telewizji, też staje się przedmiotem ataków; przeprowadza się do Wrocławia. W tym samym czasie białostocki prokurator umarza sprawę malowania swastyki, uznając ją za symbol szczęścia. Bo „Białystok” (czy po prostu Białystok) to także indolencja organów ścigania, zwłaszcza prokuratury, dziwne i niejasne powiązania między środowiskami, dwuznaczna (albo i jednoznaczna) postawa polityków.
Wydawnictwo Czarne postawiło na reportaż. Właśnie ich autorka, Swietłana Aleksijewicz, otrzymała literacką Nagrodę Nobla. Mam nadzieję, że dzięki temu wsparciu powstaną kolejne książki opisujące światy mało nam znane. Na innych kontynentach i na polskiej prowincji, takiej jak Podlasie. ©℗
Marcin Kącki „Białystok. Biała siła, czarna pamięć”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015, ss. 288.