Co wydarzyło się w getcie białostockim? 80. rocznica powstania

JOANNA SADOWSKA, historyczka: Plan powstania był racjonalny. Na pokonanie Niemców nie było szans. Chodziło o to, żeby wyprowadzić jak najwięcej ludzi. Wielu miało nadzieję, że uda się przetrwać do nadejścia Armii Czerwonej.

08.08.2023

Czyta się kilka minut

80. rocznica powstaniaw getcie białostockim
Żydzi idący ul. Lipową do getta, ostatnie dni lipca 1941 r. / UM BIAŁYSTOK / ZE ZBIORÓW MUZEUM PAMIĘCI SYBIRU, KOLEKCJA MACIEJA WOJSKIEGO

MICHAŁ SOWIŃSKI: Jaką rolę w dziejach Białegostoku odegrali jego żydowscy obywatele?
 

JOANNA SADOWSKA: Historia białostockich Żydów jak w soczewce skupia wszystkie problemy społeczności żydowskiej w przedwojennej Polsce. Kiedyś stanowili większość wśród obywateli miasta, potem została ich garstka. Niestety, w powojennych dekadach pamięć o nich była słaba, dopiero dziś powoli ją odzyskujemy. Pod tym względem stolica Podlasia jest nawet ciekawszym przykładem niż Warszawa, gdzie w liczbach bezwzględnych przed wojną Żydów było bez wątpienia więcej, ale byli mniejszością.

O jakim procencie mówimy?
 

Pod koniec XIX wieku Żydzi stanowili aż 79 proc. obywateli miasta. Mieli więc ogromne znaczenie dla rozwoju całego regionu. Białystok nie był częścią Królestwa Polskiego, leżał w granicach samego ­Cesarstwa Rosyjskiego. Nie istniała bariera celna z resztą imperium, dlatego miasto szybko stało się ważnym ośrodkiem przemysłowym. Powstawały fabryki – żydowskie, polskie, niemieckie i rosyjskie. Za pracą przyjeżdżało tu dużo ludzi, głównie robotników pochodzenia żydowskiego. W Rosji obowiązywały ograniczenia dla Żydów w kwestii osiedlania się, ale nie obejmowały one Białegostoku. Zjeżdżali więc tu Żydzi z całej Rosji.

Zupełnie inna dynamika społeczna.
 

Żydzi nie czuli tu żadnej presji, aby się polonizować. Wielu z nich mówiło wyłącznie po rosyjsku i w jidysz, polskiego nie znali. W ogóle niespecjalnie wiedzieli, czym jest Polska. Społeczność ta była nie tylko liczna, ale również wyjątkowo zwarta i świetnie zorganizowana, chyba najlepiej ze wszystkich polskich miast tamtego czasu. Zamożni Żydzi, kapitaliści-fabrykanci, bardzo poczuwali się do działalności charytatywnej i społecznej. W Białymstoku prężnie funkcjonowały szpitale, przytułki, szkoły, instytucje kulturalne czy ośrodki sportowe. Istniała nawet żydowska straż pożarna.

Skąd taka aktywność?
 

Nie chodziło o kwestie etniczne, tylko pragmatyczne. Fabryki włókiennicze, wówczas w ogromnej większości żydowskie, wymagały sprawnej ochrony przeciwpożarowej, a ta państwowa była mało efektywna. Można więc powiedzieć, że był to osobny, autonomiczny świat. Do tego polskie mieszczaństwo było nieliczne i mało znaczące, stąd też interakcje były niewielkie.

Czyli na przełomie XIX i XX wieku Białystok był de facto miastem żydowskim?
 

Z wielu źródeł historycznych, które czytałam, wynikało wprost, że Białystok był ważniejszy dla Żydów niż dla Polaków. Ta czuła pamięć trwa do dziś.

Jak wyglądała sytuacja polityczna i społeczna w międzywojniu?
 

Białystok był endecki, ale z ulgą mogę powiedzieć, że źródła nie odnotowują żadnych poważniejszych ekscesów antysemickich w tamtym okresie. W latach 30. pojawiały się wrogie hasła, napisy na murach, zdarzało się wybijanie szyb, ale chyba nic poza tym.

Z czego to wynikało?
 

Zapewne ze skutecznego przeciwdziałania ze strony władz miejskich, a także tego, że Polacy byli tuż przed wojną większością, ale niewielką. Według danych ze spisu powszechnego z 1931 r. w Białymstoku mieszkało prawie 40 tys. Żydów, co stanowiło blisko 50 proc. ogółu i było najwyższym odsetkiem ze wszystkich dużych miast II RP. Dla porównania w Warszawie było ich 300 tys., ale stanowili tylko trzecią część mieszkańców.

Jaki był ich stosunek do Polski?
 

Początkowo niechętny, bo idea polskości była mało popularna. Wielu Żydów wolało raczej pozostać w Rosji, ponieważ tamten świat był im bardziej znany. Stopniowo się to jednak zmieniało, dominowała postawa lojalności wobec Warszawy. Z kolei lokalne władze, żeby poprawić pozycję Polaków w radzie miasta, rozszerzyły granice administracyjne Białegostoku, aby w ich obrębie znaleźli się także mieszkańcy okolicznych wsi, w zdecydowanej większości polscy chłopi.

Co się stało, gdy wybuchła II wojna światowa?
 

Znowu: Białystok różni się pod tym względem od pozostałych dzisiejszych miast wojewódzkich, bo jako jedyny znalazł się w 1939 r. pod okupacją sowiecką. Miną dwa lata, zanim pojawią się w nim Niemcy. W tym czasie ludność cywilna zacznie już inaczej postrzegać tę wojnę. W 1939 r. do Białegostoku trafiło wielu uchodźców, którzy bali się nazistów – Żydów z pozostałej części Polski, ale też artystów, lewicowych polityków – w ten sposób liczba żydowskich mieszkańców niemalże się podwoiła. Podobnie było w Wilnie i Lwowie.

80. rocznica powstaniaw getcie białostockim

Jaki był wtedy stosunek Żydów do sowieckich władz?
 

Z pewnością tam nie groziło im żadne poważne niebezpieczeństwo, więc trudno się dziwić, że z dwojga złego woleli okupację sowiecką. Dodatkowo komuniści, w ramach antysanacyjnej propagandy, przechwalali się, że świetnie dbają o mniejszości narodowe i etniczne. Dlatego faworyzowani byli Białorusini i Żydzi właśnie. Oczywiście sytuacja mogła wyglądać radykalnie inaczej w zależności od klasy społecznej – żydowscy przemysłowcy zostali wywłaszczeni, podobnie jak co zamożniejsi rzemieślnicy i przedsiębiorcy. Wielu z nich zostało wywiezionych na Syberię. Smutnym paradoksem historii jest to, że w ten sposób większość ocalała przed Zagładą.

Od rozpoczęcia operacji„Barbarossa” do zajęcia Białegostoku przez armię niemiecką minęło kilka dni – jak wtedy wyglądała ­sytuacja?
 

To był czas dramatycznych decyzji, które trzeba było podejmować błyskawicznie. Wielu Żydów uważało, że powinni uciekać w głąb Rosji. W praktyce jednak decydowali się na to głównie mężczyźni, bo matki z dziećmi oraz osoby starsze bały się ciężkiej podróży. Liczyli, że naziści obejdą się z nimi łagodnie. 27 czerwca do miasta wkroczyły wojska niemieckie i od razu pokazały swoje prawdziwe oblicze. 800 mężczyzn i chłopców spędzili do Synagogi Wielkiej, po czym ją podpalili. Przy okazji wzniecili pożar, w którym spłonęły doszczętnie dwie duże dzielnice żydowskie – Chanajki i Shulhof. To było pierwszego dnia, kolejnego zastrzelono tysiąc osób. Błyskawicznie utworzono też getto.

Ile znalazło się w nim osób?
 

W zależności od momentu mieszkało tam od 50 do 60 tys. ludzi. Zwożono tam Żydów z całego regionu, aczkolwiek nie było to jedyne getto na Podlasiu. Przed wojną w województwie białostockim mieszkało 200 tys. Żydów.

Jak wyglądały warunki życia w białostockim getcie?
 

Były oczywiście trudne, ale nie tragiczne. Zarządzający nim Judenrat przyjął założenie, że najważniejsze jest utrzymywanie ludzi przy życiu – tak długo, jak będzie to możliwe. W tym celu getto miało być możliwie produktywne i potrzebne Niemcom. Dlatego też w jego granicach znalazły się zarówno dzielnice mieszkalne, jak i przemysłowe. Tworzono też nowe warsztaty – każdy pracował, jak mógł.

Białystok specjalizował się w przemyśle włókienniczym. Produkowano najróżniejsze rzeczy, od najtańszych materiałów, przez ubrania dla armii, aż po towary luksusowe, na przykład galanterię skórzaną. Niektórzy historycy pisali, że Białystok stał się wtedy jednym wielkim obozem pracy. Co ciekawe, zaangażowano także wielu artystów.

W jakim celu?
 

Grupa plastyków i malarzy zaproponowała niemieckim władzom, że mogą wytwarzać dla nich wysokiej jakości kopie znanych dzieł sztuki. Oskar Steffen, oficer wojska, ale przede wszystkim rzutki przedsiębiorca, zwietrzył w tym świetny interes. W jego stolarni utworzono olbrzymi zakład malarski, tzw. komando kopistów. Dostarczał swoim pracownikom najlepsze dostępne przybory i materiały plastyczne. W ten sposób znalazło zatrudnienie 19 malarzy, niektórzy z nich byli podówczas znanymi artystami, między innymi Izaak Celnikier, Gina Frydman czy Tobiasz Haber.

Ile powstało w ten sposób obrazów?
 

Nie wiemy dokładnie, ale co tydzień przyjeżdżała do warsztatu duża ciężarówka po ich odbiór. Musiały to być tysiące. Nie wiemy też, czy były sprzedawane, najprawdopodobniej wiele z nich rozdano jako nagrody różnym oficjelom III Rzeszy. W sumie musiały być warte miliony. W sierpniu ukaże się opowiadająca tę historię książka „Kopiści białosto-ckiego getta” pióra Leny Makarowej.

Politykę Judenratów po wojnie oceniano różnie.
 

Pojawiały się głosy oskarżające ich o zdradę, ale w moim odczuciu nie mamy prawa do takich ocen. W białostockim getcie życie było relatywnie znośne, nie było dotkliwego głodu, nie szerzyły się choroby. Nawet przez jakiś czas grupa Żydów przemycała żywność dla sowieckich jeńców. Pisał o tym historyk Szymon Datner, który uciekł z getta i potem działał w żydowskiej partyzantce na Podlasiu. W 1946 r. wydał książkę „Walka i zagłada białostockiego getta”. To między innymi dzięki niemu wiemy tak wiele o tamtych wydarzeniach.

Kiedy w getcie zaczął działać ruch oporu?
 

Bardzo wcześnie, ale na początku była to nieliczna grupa młodzieży. Co ważne, byli oni przedstawicielami najróżniejszych opcji politycznych: komuniści, socjaliści oraz syjoniści. Długo toczyli spory o to, co mają właściwie robić. Jedna frakcja była za tym, żeby uciekać i walczyć w lasach – osłabiać Niemców i czekać na Sowietów. Wyjść z białostockiego getta było, w porównaniu z warszawskim, relatywnie łatwo, bo nie otaczał go mur, tylko płot, do tego nie aż tak pilnie strzeżony. Granicą getta z jednej strony były tory, za nimi zaczynały się już zabudowania podmiejskie, a tam łatwiej było się ukryć.

W ten sposób do wybuchu powstania uciekło w sumie ponad sto osób. Co ciekawe, niektórzy z nich wracali do getta, żeby się najeść, bo w lasach cały czas panował głód. Partyzantka żydowska, w przeciwieństwie choćby do AK, nie miała żadnego oparcia w lokalnej ludności, musiała sobie radzić sama. A druga frakcja postulowała, żeby zostać i bronić najsłabszych, do samego końca.

Kiedy rozpoczęła się likwidacja?
 

Na pierwszy ogień poszły mniejsze getta w okolicznych miejscowościach. Większość ludzi z nich trafiła do Treblinki. Getto białostockie przetrwało długo, bo do jesieni 1943 r., dłużej istniało tylko łódzkie. Pierwsza, trwająca tydzień próba likwidacji nastąpiła w lutym 1943 r. Wtedy wywieziono 6 do 10 tys. ludzi. Szybko jednak zatrzymano akcję. Zapewne za sprawą niemieckich przedsiębiorców, którzy czerpali duże zyski z niewolniczej pracy Żydów.

16 sierpnia zaczęła się ostateczna likwidacja. Rankiem tego dnia kordon SS-manów otoczył getto. Członkowie ruchu oporu łudzili się, że dzięki swoim kontaktom zostaną wcześniej ostrzeżeni, tak się jednak nie stało. Po akcji z lutego bojowcy – tak ich wtedy nazywano – opracowali plan działania na taką ewentualność. ­Niestety, nie było czasu, żeby go zrealizować. Niektórzy, ze względu na znikomą skalę walki, nie chcą w kontekście białostockiego getta używać słowa „powstanie”. W tamtych dniach pod bronią znalazło się w szczytowym momencie najwyżej 300 osób na 40 tys. mieszkańców. Jednak uważam, że myślenie w tych kategoriach nie ma sensu. Powstania w gettach to wydarzenia bezprecedensowe i wyjątkowe, nie chodziło w nich o osiągnięcie militarnych celów.

Co zakładał plan białostocki?
 

Był racjonalny. Na pokonanie Niemców nie było szans. Chodziło raczej o dywersję, dzięki której udałoby się jak najwięcej ludzi wyprowadzić z getta. Tymczasem przemycano broń, kto mógł, produkował też własną, ale nie było tego dużo. Na wzór warszawski szykowano też kryjówki, czemu sprzyjała częściowo podmiejska zabudowa Białegostoku. Wykorzystywano strychy, studnie, budynki gospodarcze. Wielu miało nadzieję, że w ten sposób uda się przetrwać do nadejścia Armii Czerwonej.

Wróćmy do 16 sierpnia – datysymbolicznej. Tego też dniaw Białymstoku odbędą się obchody 80. rocznicy powstania.
 

Oddziały SS złożone z Niemców, ale też Ukraińców, Białorusinów i Łotyszy otoczyły getto, żądając, aby wszyscy ustawili się wzdłuż ulicy Jurowieckiej, z której mieli zostać doprowadzeni do miejsca zbiórki na podmiejskich łąkach, a potem do pociągów. Większość ludzi się podporządkowała, reszta się ukryła albo ruszyła do działania. W pierwszej kolejności chciano podpalić fabryki, żeby stworzyć zamieszanie. Tu i ówdzie faktycznie zapłonęły pojedyncze budynki. Niestety, nie udało się tego zrobić na większą skalę, bo akcja nie mogła być prowadzona zgodnie z planem. Zaskoczenie i brak czasu sprawiły, że poszczególne grupy działały na własną rękę.

Niemcy wykorzystali doświadczenia z tłumienia powstania w getciewarszawskim?
 

Niestety tak. Sprawnie przeszukiwali kolejne kamienice i domy, odnajdując większość przygotowanych wcześniej kryjówek. Sami też zaczęli podpalać budynki, co do których podejrzewali, że mogą być punktami oporu. Ostatecznie getto stanęło w płomieniach, ale za ich sprawą. Przez kilka następnych dni trzymano wszystkich mieszkańców w strasznych warunkach pod gołym niebem, aby potem wywieźć ich do Treblinki. W tym czasie nieliczne grupki bojowców stawiały opór, ale ostatecznie nie miało to większego znaczenia dla całej akcji.

Niektórym ludziom udało się jednak ukryć.
 

Tak, przez kilka tygodni próbowali przetrwać na ruinach getta. Niemcy jednak bacznie patrolowali cały teren, skutecznie ich wyłapując. Niektórzy podają, że walki w getcie trwały do 20 sierpnia, inni, że do 30 albo nawet do 15 września.

Skąd ta rozbieżność?
 

Chodzi o różne definiowanie tego, co można uznać za wciąż trwające powstanie. Z każdym dniem walczących było coraz mniej, coraz rzadziej padały strzały. W każdym razie 20 sierpnia dwaj przywódcy powstania – Mordechaj Tenenbaum i Dawid Moszkowicz – popełnili samobójstwo, a schron, gdzie mieściło się dowództwo, został zdobyty. Zresztą nie tylko oni się zabili. Powstańcy, nauczeni doświadczeniem z Warszawy, wiedzieli, że każdy powinien mieć przy sobie truciznę.

Jak można by podsumować te heroiczne działania?
 

O ile w Warszawie powtarzano przede wszystkim, że chodzi o godność, o to, żeby nie iść pokornie na rzeź, tylko umrzeć z bronią w ręku, o tyle w białostockim getcie panowała nadzieja, że będzie szansa część ludzi uratować – setki, może tysiące. Niestety, ostatecznie udało się prawdopodobnie tylko kilkadziesiąt osób. Część z tych, których wyciągano z kryjówek, nie zabijano na miejscu, tylko zamykano w miejskim więzieniu, a potem wysyłano do obozów.

Niektórym udało się w ten sposób dotrwać do nadejścia Sowietów 27 lipca 1944 r. Na terenie samego getta przetrwało ledwie kilka osób, na terenie całego miasta około dwustu. Zapewne jeszcze kilkadziesiąt w okolicznych miejscowościach. Ilu ludzi w sumie przeżyło dzięki powstaniu? Kilkuset – nie poznamy już dokładnej liczby. Czy to dużo? Nie wiem, myślę, że to źle postawione pytanie.

Co zostało z getta po wojnie?
 

Praktycznie same ruiny. Jak zanotowała jedna z ocalałych, w mieście przetrwały niemalże wyłącznie kominy i śmietniki.

Dlaczego śmietniki?
 

Bo władze sanacyjne bardzo dbały o czystość i higienę – wszyscy kojarzymy sławojki, ale były też przepisy nakazujące budowę przydomowych śmietników z cementu. I okazały się one najtrwalszymi budynkami w getcie, które przed wojną było raczej ubogą, drewnianą dzielnicą, szczególnie w części leżącej poza ścisłym centrum miasta.

Jak po wojnie potoczyły się losy ocalałych Żydów?
 

Naturalnym odruchem był powrót do rodzinnego miasta. Jednak w większości przypadków reakcja była podobna – przerażenie i chęć ucieczki. Białystok, szczególnie część żydowska, był bardzo zniszczony, nikogo z bliskich i znajomych nie było. Domy, które ocalały, szybko zasiedlali Polacy. Morze ruin, nie dało się w nich rozpoznać przedwojennego miasta. „Nie chcę mieszkać na cmentarzu” – to zdanie często powtarza się w relacjach z tamtego okresu.

Jaki był wybór?
 

Na początku 1945 r. na ziemiach zajętych przez Sowietów zaczęły działać pierwsze organizacje żydowskie, które próbowały oszacować ogromom tragedii i skalę zniszczeń. Jedna z komisji wizytujących Białystok stwierdziła, że nie ma tam już miejsca dla Żydów, że ocaleńcy muszą poszukać sobie nowego domu. Te kilka procent populacji – zazwyczaj jedyni pozostali przy życiu członkowie dużych rodzin – starało się trzymać razem. Dlatego wyjeżdżali na przykład do Łodzi albo na tzw. ziemie odzyskane. Oczywiście opcją pozostawał także wyjazd do Izraela.

Jak wyglądała pamięć o Żydach w Białymstoku po wojnie?
 

Ostatecznie zostało ich w mieście niewielu, około 1500 w szczytowym momencie, ale wiązało się to z napływem repatriantów z terenów ZSRR. Jednak ci zatrzymali się w mieście jedynie na chwilę. Po wojnie w Białymstoku nie doszło do żadnego pogromu, ale tragiczne wydarzenia w Kielcach w 1946 r. były dla wielu jednoznacznym sygnałem, że w powojennej Polsce nie ma dla nich miejsca. Gdy większość wyjechała, pamięć przepadła.

Sama, będąc rodowitą białostoczanką, dopiero gdy jako dorosła osoba zainteresowałam się historią, odkryłam żydowską przeszłość miasta. Jej śladów pozostało niewiele. Ta zbiorowa amnezja ma po części swoje historyczne uzasadnienie – po wojnie Białystok masowo zasiedlali ubodzy chłopi, którzy inaczej patrzyli na świat i historię. Zostało niewielu pamiętających dawne miasto. Dlatego też pamięć o białostockich Żydach trzeba było zbudować niemalże od zera. W ostatnich latach dzieje się w tej kwestii wiele dobrego, co daje nadzieję, że Białystok w końcu doceni swoich dawnych obywateli, tak jak na to zasługują. ©

80. rocznica powstaniaw getcie białostockim

JOANNA SADOWSKA jest badaczką najnowszej historii Polski, profesorem Uniwersytetu w Białymstoku. Jej zainteresowania obejmują życie społeczno-polityczne w II Rzeczypospolitej i Polsce powojennej. Autorka i współautorka książek: „Ku szkole na miarę Drugiej Rzeczypospolitej. Geneza, założenia i realizacja reformy Jędrzejewiczowskiej”, „Historia Białegostoku”i „Kres świata białostockich Żydów”.


PRZY OKAZJI ROCZNICY powstania w białostockim getcie warto sięgnąć po wznowiony dwa lata temu „Pamiętnik” Dawida Szpiro. To niezwykły dokument autorstwa młodego mężczyzny żydowskiego pochodzenia, który w momencie rozpoczęcia wojny miał 17 lat. Pierwsze wpisy datowane są na 18 grudnia 1939 r., urywają się zaś nagle 12 lipca 1943 r., kilka tygodni przed wybuchem powstania w getcie. Nie są znane dalsze losy ich autora.

Nastoletni syn białostockich fabrykantów opisuje to, co widzi dookoła – najpierw rodzinne miasto zajmowane przez Sowietów, później przechodzące w ręce Niemców, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej przerażające, pełne przemocy i śmierci. Młody Dawid, którego życie legło w gruzach zanim na dobre zdążyło się zacząć, próbuje się w tym wszystkim odnaleźć. Szuka pracy, pomaga innym, dojrzewa – ale przede wszystkim próbuje przeżyć.

„Czy jeśli ktoś będzie czytał mój pamiętnik, to będzie mógł uwierzyć w coś podobnego, na pewno nie, powie: banialuki i fantazja, ale to prawda ohydna i okropna, dla mnie rzeczywistość...”.

80. rocznica powstaniaw getcie białostockim

Dawid Szpiro PAMIĘTNIK / DIARY przełożyła z języka rosyjskiego Aneta Szekalska, przekład na język angielski Konrad Pormańczuk, opracowanie i redakcja Dawid Bujno,Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku, 2021


Osobom zainteresowanym historią białostockich Żydów i dramatycznymi wydarzeniami w getcie polecamy publikacje historyczne „Kres świata białostockich Żydów” autorstwa Daniela Boćkowskiego, Ewy Rogalewskiej i Joanny Sadowskiej (Muzeum Wojska w Białymstoku, 2013), „Moja gwiazda”Felicji Raszkin-Nowak (Trans Humana, 2008) albo książki przygotowane w roku obchodów, „Ostatni Białystoker” Marty Sawickiej-Danielak czy „Kopiści. O zapomnianych artystach białostockiego getta” Eleny Makarovej.

 

PROGRAM OBCHODÓW
 

16 SIERPNIA

12.00
Rozpoczęcie obchodów, pl. Mordechaja Tenenbauma

14.00
Odsłonięcie Stolpersteinów(kamieni pamięci) poświęconych rodzinie Samuela Pisara, chodnikprzy ul. Dąbrowskiego 20

16.00 
Koncert Moniki Horodekoraz Anny Jagielskiej-Riveiro,aula Pałacu Branickich,ul. Kilińskiego 1

17.30
Dyskusja wokół książki„Z krwi i nadziei” Samuela Pisara,Muzeum Pamięci Sybiru,ul. Węglowa 1

20.30
Plenerowy spektakl „Skrzypekna dachu” Teatru Żydowskiegoim. Estery Rachel i Idy Kamińskichw Warszawie, Rynek Kościuszki

 

17 SIERPNIA

18.00
Spotkanie z Benem Midlerem,bohaterem książki „OstatniBiałystoker” i jej autorkąMartą Sawicką-Danielak,Białostocki Ośrodek Kultury,ul. Warszawska 19

19.00
Wernisaż wystawy Zuzanny Hertz-berg „Mechica”, Galeria Arsenałw Białymstoku, ul. Mickiewicza 2

19.30
Koncert Di Galitzyaner Klezmorim,pl. Jana Pawła II

 

18 SIERPNIA

17.00
Spacer historyczny „Powstaniew białostockim getcie”, zbiórka przy tablicy w miejscu bramy getta przyul. Jurowieckiej

 

20 SIERPNIA

17.00
Koncert Podlaskiej OrkiestrySalonowej i Alicji Grabowskiej„Serenada in memoriam”,dyryguje: Victoria Zhadko (Ukraina),sala Kina Forum, ul. Legionowa 5

18.00
Spotkanie wokół książki„Kobiety w białostockim getcie”Adama Czesława Dobrońskiego,Białostocki Ośrodek Kultury,ul. Warszawska 19

21.00 
„Światło pamięci” (w rocznicęzakończenia akcji likwidacyjnejbiałostockiego getta), tory kolejowew pobliżu dawnego DworcaPoleskiego

Więcej informacji o wydarzeniach: www.bialystok.pl

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2023

W druku ukazał się pod tytułem: 80. rocznica powstania w getcie białostockim