Bestia w nas

Bez von Triera współczesne kino byłoby zdecydowanie mniej ciekawe. Nawet odrzucając jego filmy ze wstrętem, spieramy się o rzeczy istotne dla kina i dla nas samych.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Za każdym razem działa podobny mechanizm: oddajemy się w ręce fałszywego psychoterapeuty, który wali nas obuchem po głowie, irytuje i podpuszcza. Robi z nami różne brzydkie rzeczy udając, że wie o nas więcej niż my sami. W gruncie rzeczy opowiada jednak o sobie. Nie o swoich traumach i fobiach (bo to też zakrawa na fałszywy ekshibicjonizm na sprzedaż), ale o niespełnieniu artysty drugorzędnego, który pomimo przebłysków geniuszu, nieustannego wspinania się na palce i zręcznego pociągania za sznurki, nie stał się jak dotąd drugim Tarkowskim czy Bergmanem. Przez cały czas twórca "Królestwa" traktowany jest podejrzliwie, niczym pyszny samozwaniec, który każdym kolejnym filmem coraz bardziej próbuje się uwiarygodnić i coraz mocniej dociska pedał. "Ja, mistrz, wyciągam dłonie...". Warto jednak mimo wszystko wsłuchać się w ten nawiedzony głos.

Na tym właśnie polega nieszczęsny, ale jakże twórczy kompleks von Triera: za każdym razem testuje nasze możliwości, uciekając się do manipulacji i środków ostatecznych, stara się przekraczać dopuszczalne granice wrażliwości widza. A wszystko w imię czystego filmowego efektu. Wygrywa wtedy, kiedy przeprowadzając swoje eksperymenty dotyka przy okazji jakichś nowych obszarów: sekciarskiego uwiedzenia w "Idiotach", naszej odporności na emocjonalny kicz w "Przełamując fale", piekła wybrukowanego najlepszymi chęciami w "Dogville"... W "Antychryście" też próbuje przeforsować jakiś poważny dyskurs, tyle że odwołuje się do środków rodem z horroru gore i pornografii, które okazują się mieczem obosiecznym: intensyfikują doraźne doznania, ale jednocześnie zniechęcają do podjęcia z filmem poważnej dyskusji. A może przenosi tę dyskusję na zupełnie inny poziom - podświadomości? koszmaru sennego? naszych niezwerbalizowanych lęków?

Duszny, klaustrofobiczny, niemiłosiernie wycyzelowany w każdym szczególe "Antychryst" pokazuje destrukcję i szaleństwo swojej bohaterki, która po stracie dziecka zaszywa się z mężem-terapeutą w leśnej głuszy o znaczącej nazwie "Eden". Bogata antologia okaleczeń i samookaleczeń z udziałem rozmaitych narzędzi irytuje i odrzuca, ale służy czemuś więcej niż tylko sadystycznemu pastwieniu się nad widzem. Von Trier zadaje nam niemal fizyczny ból, by opowiedzieć o naszym uwikłaniu w cielesność. A także o stereotypowym lęku przed kobiecością, która jawi się jako pochodna ciemnej strony natury. Wobec tej mrocznej, niezrozumiałej siły racjonalny, "męski" porządek musi ponieść klęskę. Mężczyzna nie jest w stanie okiełznać ani pojąć tego "kobiecego" żywiołu - również w sobie. Natura na zewnątrz wydaje się równie straszna i tajemnicza jak natura w nas. Psychodeliczne zdjęcia mgieł, splątanych konarów czy zwierzęcej padliny przypominają, że powrotu do Edenu nie będzie. Ateista z półżydowskiej rodziny podający się w ostatnich latach za katolika w swoim filmie wyraża jakiś rozpaczliwy głód religijnego przeżycia w całkowicie odczarowanym świecie. Zdesperowana bohaterka próbuje stworzyć sobie namiastkę tego doświadczenia. Oskarżając siebie o przyczynienie się do śmierci synka, który wypadł przez okno zaraz po tym, jak zobaczył kopulujących w łazience rodziców, zaczyna demonizować akt płciowy, swoją biologiczność i dziedziczne obciążenie przez grzech pierworodny. Jednak ani kobieta ze swym obsesyjnym poczuciem winy, ani mężczyzna próbujący metodycznie terapeutyzować swoją obolałą partnerkę, nie znajdują w sobie żadnej innej sublimacji jak tylko tę, która powoduje jeszcze większy ból. Von Trier w "Antychryście" filmuje z perwersyjną lubością kopulacje i tortury, by opowiedzieć o najbardziej pierwotnych doświadczeniach, jakimi są seksualność i lęk przed śmiercią. I o tym, że seks nie zawsze jest radosny czy beztroski, a cierpienie niekoniecznie uszlachetnia. Że mąci rozum i zmysły, a czasem nawet uruchamia w nas bestię. Posiłkując się pełną smutku arią "Lascia ch’io pianga" z "Rinalda" Händla, duński reżyser pokazuje świat nieuleczalnie pogański, wygnany z raju raz na zawsze.

Von Trier powinien być ze swojego filmu zadowolony jak nigdy dotąd. Patrząc na to wszystko, co dzieje się wokół "Antychrysta", widać, że zasadniczy efekt został osiągnięty: o filmie przede wszystkim się mówi. "Antychryst" już samym swoim tytułem, a potem umiejętnym dawkowaniem materiałów promocyjnych podgrzewał atmosferę. Potem były kontrowersje wokół filmu w Cannes i nagroda dla Charlotte Gainsbourg, której miłosierne jury podobno w taki właśnie sposób chciało zrekompensować całe sponiewieranie, jakiego doznała przed kamerą. Druzgocące (również w polskiej prasie) recenzje przypieczętowały pozycję von Triera jako największego grafomana i hochsztaplera współczesnego kina. Jednak ten film nie daje się skwitować tak łatwo. Mimo wszystko jakoś w nas zostaje - niechciany, wzbudzający nerwowy śmiech, nieznośnie deklaratywny w swoim przekazie. Von Trier zapędził nas do lasu - groźnego, bajkowego, odzierającego ze złudzeń co do tego, kim jesteśmy. Trochę zbyt prostacko nas postraszył, trochę zbyt naiwnie pouczył - przybierając postać groteskowego lisa, który ludzkim głosem przypomina, że Antychryst to chaos i ślepa gra instynktów. Film von Triera jest szaloną próbą przeciwstawienia się temu chaosowi. Próbą w wielu miejscach chybioną, artystowską, wampirycznie uczepioną formy i swoich aktorów, ale pozostawiającą gdzieś głęboko swój ciemny ślad.

ANTYCHRYST ("Antichrist") - reż. Lars von Trier, scen. Lars von Trier, Anders Thomas Jensen, zdj. Anthony Dod Mantle, wyst. Charlotte Gainsbourg, Willem Dafoe. Prod. Dania/Niemcy/Francja/Szwecja/Włochy/Polska 2009. Dystryb. Gutek Film.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009