Balzac tajnych służb

Książki Johna le Carrégo ukazują napięcia zimnej wojny, zmierzch Imperium, chaos współczesnego świata i zmęczenie szpiegów.

06.02.2018

Czyta się kilka minut

 / RUNE HELLESTAD / CORBIS / GETTY IMAGES
/ RUNE HELLESTAD / CORBIS / GETTY IMAGES

Wswojej najnowszej powieści, „Szpiegowskie dziedzictwo”, John le Carré (pseudonim Davida Cornwella) wraca do „Z przejmującego zimna” (1963), pierwszej książki, która przyniosła mu światowy sukces. Na przedstawione w niej wydarzenia patrzymy w „Szpiegowskim dziedzictwie” oczyma Petera Guillama – trzecioplanowego bohatera powieści sprzed pół wieku. Guillam wielokrotnie pojawiał się w powieściach le Carrégo, jest uczniem i najwierniejszym towarzyszem George’a Smileya – czołowego szpiega uniwersum pisarza.

W nowej powieści Guillam jest wiekowy i zmęczony, pragnie spokojnie pobierać emeryturę, żyje na farmie w Bretanii z dala od szpiegowskiego rzemiosła. Nie bardzo zresztą wiadomo, komu miałyby dziś się przydać jego umiejętności – zimna wojna skończyła się dawno temu, jego strona wygrała. Jest to jednak gorzkie zwycięstwo. Zimnowojenny konflikt zostawił po sobie sieroty i kaleki, ofiary brutalnej gry toczonej po obu stronach. Teraz przychodzą one upomnieć się o sprawiedliwość.

Skonfrontowany z ich cierpieniem ­Guillam zastanawia się, czy było warto robić wszystko to, co robił, by brytyjski wywiad wytrzymał konkurencję z Moskwą, Berlinem Wschodnim i innymi demoludami. Stawia sobie pytanie, czy gdyby Londyn uznał fakt zmierzchu własnej imperialnej potęgi i zostawił twardą, brudną grę z Sowietami „kuzynom” ze Stanów, rezultat zimnej wojny nie byłby z grubsza podobny? Czy Zachód by przegrał, gdyby on i jego koledzy zachowywali się w przeszłości mniej efektywnie, a bardziej przyzwoicie?

Anty-Bond

Klimat moralnej dwuznaczności i niepewności od początku był znakiem rozpoznawczym szpiegowskiej prozy le Carrégo. Pisarz sprawnie łączył sensacyjne intrygi z pytaniami o moralne koszty zimnej wojny. Dylematy te znał z pierwszej ręki. Przez kilka lat robił karierę w MI5 i MI6. Prowadził agentów na terenie Wielkiej Brytanii i zbierał informacje o tym, co dzieje się w Niemczech zachodnich, pracując pod przykrywką dyplomaty w brytyjskich placówkach w Bonn i Hamburgu. Ze służby odszedł po 1963 r. Sam podkreśla, że zajmował w niej bardzo poślednią pozycję, a to, co pisze o szpiegach, jest literacką fikcją, nie autobiografią.

Moralne zniuansowanie okazało się zupełną nowością w ramach gatunku. „Z przejmującego zimna” stoi na antypodach powieści Iana Fleminga i ich filmowych wersji, gdzie walka agenta 007 z Sowietami czy zagrażającą światu organizacją SPECTRE przedstawiana była jako narysowany grubą kreską pojedynek dobra ze złem.

U le Carrégo nie jest to takie proste. W „Z przejmującego zimna” brytyjski wywiad, by chronić swojego ulokowanego wysoko w Stasi agenta – zdemoralizowanego, sadystycznego dawnego nazistę – przyczynia się do śmierci trzech osób, w tym dwóch niewątpliwie prawych, ideowych komunistów żydowskiego pochodzenia. Le Carré w czasach zimnej wojny nigdy nie miał szczególnych komunistycznych sympatii – jako student w Oksfordzie współpracował z brytyjskim kontrwywiadem, donosząc o aktywności lewicowych grup na uczelni – jego bohaterowie przekonani są, że to raczej „ich strona” ma rację. W „Z przejmującego zimna” szlachetna brytyjska komunistka, Liz Gold, jest przerażona tym, co widzi za żelazną kurtyną – Niemcy wschodnie okazują się raczej wielkim obozem pracy niż rajem robotników. A przy tym Zachód – jak bardzo racja stałaby po jego stronie – posługuje się metodami, które muszą budzić zdumienie i wątpliwości u czytelników i bohaterów prozy pisarza.

Ci ostatni nie są supermanami w typie filmowego Bonda. Szpiegowskie rzemiosło jest u le Carrégo często żmudną, intelektualną pracą, przypominającą tę, jakiej podejmuje się historyk. W jego powieściach pełno jest scen, gdy bohaterowie długimi godzinami zagłębiają się w akta, dokumenty, protokoły z obserwacji i nagrania przesłuchań, szukając sprzeczności, niejasności, punktów pozwalających podążać za prawdą ukrytą w labiryncie niejasnych zeznań.

Zdrada u zmierzchu Imperium

Szpieg ma jednak u le Carrégo także drugą twarz – zawodowego oszusta, uwodziciela, który wykorzystuje swój urok osobisty, by skłonić innych do zdrady czy działania sprzecznego z ich własnym interesem. Zdrada i idąca za nią nieufność zatruwa świat Le Carrégo, rozkłada go od środka. W serii powieści o Smileyu brytyjski wywiad jest spenetrowany na kierowniczym poziomie przez pracującego dla Moskwy zdrajcę. Smiley demaskuje go w powieści „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg” (1974) – odkrycie kreta nie jest jednak w stanie powstrzymać nieuniknionego zmierzchu znaczenia Wielkiej Brytanii w świecie i wewnętrznych chorób toczących jej instytucje.

Wątek kreta w najwyższych strukturach władzy nie jest wyłącznie literacką fikcją. W latach 30. XX w. radziecki wywiad skutecznie zrekrutował grupę studentów Cambridge, którzy zrobili później spektakularne kariery w brytyjskich służbach i nie tylko tam. Najbardziej znany z nich, Kim Philby, piął się w hierarchii brytyjskiego wywiadu, w pewnym momencie mówiło się o nim jako o przyszłym szefie MI6 – do momentu, gdy stało się jasne, dla kogo naprawdę pracuje. Philby uniknął jednak kary, uciekł do Związku Radzieckiego, gdzie otrzymał najwyższe odznaczenia i trafił na znaczki pocztowe. Inny ze szpiegów z Cambridge, Anthony Blunt, po pracy w MI5 w czasie II wojny został cenionym historykiem sztuki, specjalistą od włoskiego baroku, kustoszem kolekcji obrazów królowej. Za pracę na tym stanowisku otrzymał nawet szlachectwo. Odebrano mu je dopiero, gdy jego zdrada wyszła na jaw w czasach Thatcher.

Philby, Blunt i inni szpiedzy z Cambridge należeli co najmniej do klasy wyższej średniej, przed demaskacją chroniła ich klasowa solidarność kolegów, niezdolnych uwierzyć w kolejne dowody wskazujące na ich winę. Podobny mechanizm chroni zdrajcę z powieści le Carrégo. Pisarz, przyglądając się światowi brytyjskich służb, pisze także o brytyjskim systemie klasowym. W jego powieściach to klasy wyższe zawodzą, okazują się nadęte, prowincjonalnie pogrążone w iluzjach na temat Imperium Brytyjskiego, które właśnie przestaje istnieć albo gotowe jest zrzec się wszelkiej podmiotowości na rzecz Waszyngtonu.

Obie postawy opisuje kolejna po „Szpiegu” powieść z cyklu o Smileyu, „Jego uczniowska wysokość” (1977). Smiley odkrywa tam umieszczoną w Hongkongu, wymierzoną w komunistyczne Chiny operację Moskwy. Próbuje przejąć jej najcenniejszy zasób – ulokowanego wysoko w chińskich strukturach wojskowych agenta. Dawno już jednak minęły czasy, gdy Wielka Brytania była potęgą w Azji Wschodniej, Londyn nic nie może zrobić bez Amerykanów. Część nadzorujących pracę wywiadu urzędników żąda od Smileya, by od razu przekazał sprawę CIA, inna odmawia współpracy z „kuzynami”, w imię brytyjskiej suwerenności w Hongkongu. Ich przekonania na temat Imperium okazują się mrzonkami.

Co więcej, w kryzysie jest potęga nie tylko Zjednoczonego Królestwa, ale i całego Zachodu. Jeden z wątków powieści toczy się w oblężonym przez Czerwonych Khmerów Phnom Penh. Jedyne, co zachodnie demokracje są w stanie zrobić w sytuacji zbliżającego się zwycięstwa zbrodniczego reżimu, to wysłanie helikopterów do ewakuacji pracowników ich ambasad w kambodżańskiej stolicy.

W cieniu ojca

Stosunek pisarza do brytyjskiego systemu klasowego, jego instytucji i klasy wyższej nigdy nie był wyłącznie potępiający. Brytyjskie klasy wyższe tyleż odpychają, co uwodzą le Carrégo. Ma to być może swoje źródło w biografii pisarza, a konkretnie w postaci ojca – Ronalda Cornwella. Był zawodowym oszustem, przedsiębiorcą zaangażowanym w podejrzane interesy, polegające głównie na spekulacji, rolowaniu długów i wyciąganiu pieniędzy od naiwnych inwestorów. Dzieciństwo i młodość Johna to okresy życia na bardzo wysokiej stopie przeplatane wizytami wściekłych wierzycieli, egzekucjami komorniczymi, bankructwami, a nawet wyrokami więzienia dla ojca. Ronald podjeżdżał bentleyem pod prywatną szkołę swoich synów, ofiarowywał drogie trunki dyrektorowi, a przy tym ciągle zalegał z czesnym. W efekcie, jak wspomina pisarz, jego rodzina żyła jednocześnie życiem „milionerów i biedaków”, należała zarówno do szanowanej wyższej klasy średniej, jak i podejrzanego półświatka.

Po każdej klęsce Ronald podnosił się jednak i zaczynał na nowo. Znajdował kolejnych bogatych i wpływowych przyjaciół, zawsze miał wokół siebie grono pięknych, młodych kobiet, które „przedstawiał” potencjalnym „kontrahentom”, oraz wiernych „dworzan”, gotowych dla niego kłamać, oszukiwać, a nawet iść do więzienia za jego winy. Kariera Ronniego, łatwość, z jaką oszukiwał brytyjskie elity, pokazywała pisarzowi wszystko to, co było nie tak z brytyjskim społeczeństwem klasowym. A jednocześnie poszczególne wybory Davida Cornwella – ze służbą w wywiadzie i dyplomacji włącznie – można postrzegać jako ucieczkę przed podejrzanym światem ojca w pewność i uznanie, jakie dają tradycyjne, hierarchiczne, kontrolowane przez klasy wyższe instytucje.

Ojciec wraca w kolejnych postaciach złoczyńców w prozie pisarza. Najbardziej bezpośrednio Ronnie przedstawiony zostaje w autobiograficznym „Szpiegu doskonałym” (1986). Ronniemu nie umknęło to podobieństwo – groził synowi procesem, udobruchała go dopiero „darowizna” w wysokości kilkunastu tysięcy funtów. W bardziej literacko przetworzonej formie Ronald Cornwell wraca w pierwszej w pełni pozimnowojennej powieści, „Nocny menadżer”.

Głównym złoczyńcą jest tam Richard O. Roper – czarujący, doskonale ustosunkowany w brytyjskim establishmencie, pozbawiony skrupułów handlarz bronią. Korzystając z protekcji kolegów z rządu i pomocy bezwzględnie oddanych mu dworzan, Roper sprzedaje zachodnią broń najbardziej krwawym i skorumpowanym dyktatorom. Postać Ropera odżyła niedawno na telewizyjnym ekranie w świetnej roli Hugh Lauriego, w zrealizowanej przez BBC uwspółcześnionej (tłem jest arabska wiosna), serialowej adaptacji powieści.

Czas gniewu

Roper jest symbolem nowych czasów po rozpadzie ZSRR, gdzie dawną walkę dwóch ideologicznych bloków zastąpiły nagi cynizm i brutalna, pozbawiona skrupułów walka o własny interes. Le Carré okazał się błyskotliwym, pełnym pasji i gniewu kronikarzem tej rzeczywistości.

Jej portret odnaleźć można zwłaszcza w dwóch powieściach, „Wiernym ogrodniku” (2001) i „Pieśni misji” (2006). Obie osadzone są w Afryce. W pierwszej widzimy, jak korzystając z panującej w Kenii korupcji i cichej tolerancji zachodnich rządów wielkie koncerny farmaceutyczne trują mieszkańców kontynentu, dostarczając im przeterminowane leki i testując na nich swoje produkty. Druga toczy się w trakcie obserwowanej z punktu widzenia pochodzącego z Afryki brytyjskiego tłumacza tajnej konferencji, gdzie służby, bogaci przedsiębiorcy i lokalni przywódcy dyskutują nad planami oderwania wschodnich części Konga i stworzenia z nich nowego państwa. Wszystko ma się odbywać pod szlachetnymi hasłami demokracji i praw człowieka, ale w rzeczywistości służy zapewnieniu korzystnych koncesji górniczych określonym grupom interesu.

Z wiekiem le Carré staje się coraz bardziej politycznie radykalny, krytyczny wobec władzy korporacji, kultury chciwości, niekompetencji i zakłamania demokratycznych przywódców. Krytykował szczególnie ostro administrację Busha i kolejne brytyjskie rządy, zwłaszcza za ich wiernopoddańczy stosunek do Waszyngtonu i odwracanie się od Europy. Świetnie władający niemieckim, zafascynowany niemiecką kulturą le Carré stoi po stronie Brytanii uczestniczącej w europejskim projekcie. W „Szpiegowskim dziedzictwie” Smiley mówi, że jeśli walczył o coś w czasie zimnej wojny, to nie o kapitalizm, nie o Imperium, lecz o Europę. Brexit przekreśla i tę walkę pokolenia pisarza.

W czasie, gdy elity polityki i biznesu kompromitują się, zdaniem dużej części opinii publicznej, wojną w Iraku, torturami w Guantanamo, brexitem czy odpowiedzią na kryzys finansowy, ta silnie polemiczna, upolityczniona proza ciągle zajmuje miejsce na szczycie list bestsellerów. Sam le Carré cieszy się zaś statusem żywego klasyka, poważnego pisarza, istotnego nie tylko w kategorii literatury gatunkowej – choć przez lata recenzenci protekcjonalnie zapewniali, że powieści autora „nie są oczywiście prawdziwą literaturą”.

Le Carré jest tymczasem twórcą o wielkiej kulturze literackiej, w swoich powieściach ciągle wraca do inspiracji literaturą niemiecką i Balzakiem. W wywiadzie z lat 60. mówił, że traktuje tajne służby jako „mikrokosmos brytyjskiego społeczeństwach, naszych społecznych postaw i próżności”. Tworzy iście „balzakowski” portret Wielkiej Brytanii ostatniego pół wieku. Jak zauważa biograf pisarza, Adam Sisman, widziana z dystansu proza pisarza układa się w wielki epicki fresk, przez sensacyjny gatunek ukazujący napięcia zimnej wojny, zmierzch Imperium i chaos świata po roku ’89, z rozmachem i precyzją wyjątkową w wyspiarskiej prozie. ©

John le Carré, SZPIEGOWSKIE DZIEDZICTWO, przeł. Jan Rybicki, Sonia Draga, Katowice 2018

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2018