Afrykańska psychodrama

Dzięki przewodnikowi i własnej odwadze Tomasz Wysokiński zagląda tam, gdzie rzadko dociera kino dokumentalne, zwłaszcza polskie.

14.06.2021

Czyta się kilka minut

Jeremaiah Marobyane w „Spacerze z Aniołami” / MAÑANA / MATERIAŁY PRASOWE
Jeremaiah Marobyane w „Spacerze z Aniołami” / MAÑANA / MATERIAŁY PRASOWE

Na pierwszy rzut oka to historia o błądzeniu w ciemnościach albo o poszukiwaniu igły w stogu siana. Niezależnie od swojego zakończenia jest także zapisem fascynującej podróży wewnętrznej, jaką odbywa Jeremaiah Marobyane z RPA. Bohater dokumentu „Spacer z Aniołami” (wygrał właśnie konkurs polski na Krakowskim Festiwalu Filmowym) na własny rachunek zajmuje się poszukiwaniem zaginionych dzieci, które znikają w jego kraju średnio co godzinę. Zazwyczaj bez wieści i często jako ofiary handlu ludźmi. Tym jednak, co wzbudza największą zgrozę, są porwania, okaleczenia i morderstwa o podłożu stricte religijnym. Film Tomasza Wysokińskiego schodzi więc za swoim bohaterem do otchłani, dotykając po drodze kilku jej wymiarów: najbardziej bolesnych doświadczeń indywidualnych, zbiorowej traumy apartheidu i wreszcie – metafizycznego zła w przebraniu lokalnych wierzeń.

Jeremaiah, a za nim kamera Wysokińskiego działają po omacku. Podążając tropem zaginionej przed kilkoma laty dziewczynki, przejmują rolę niewydolnych w tej materii służb państwowych, organizacji pozarządowych i lokalnych mediów. Podejmując prywatne śledztwo, bohater wraz z reżyserem wkracza również na grząskie terytorium tabu.

Oto bowiem wedle plemiennego rytuału o nazwie muti organy płciowe żywego dziecka mogą być wykorzystane przez szamanów do produkcji leczniczych bądź wzmacniających mikstur. Im młodsza, im bardziej „niewinna” ofiara, tym wyższa jej cena rynkowa. Dodajmy, że nie są to praktyki wyłącznie południowoafrykańskie; podobne zabójstwa rytualne odnotowuje się w Ugandzie, Tanzanii, Nigerii, a nawet w Wielkiej Brytanii. Ze względu na otaczającą proceder zmowę milczenia trudno rozpracować zajmującą się nim siatkę osób.


CZYTAJ WIĘCEJ: RECENZJE FILMOWE ANITY PIOTROWSKIEJ >>>


W „Spacerze z Aniołami” podejmuje się tego człowiek, który mógł kiedyś równie dobrze podzielić los zaginionych. Jako dziecko ulicy i dziecko-żołnierz, zwerbowane do oddziałów Afrykańskiego Kongresu Narodowego i walczące na wielu frontach, przeszedł własne piekło. Okaleczony psychicznie i fizycznie (podczas walk stracił prawą rękę) mógłby podzielić los tysięcy odurzonych różnymi substancjami młodych ludzi żyjących dziś na ulicach dużych miast RPA. Ale szczęśliwie los nad nim czuwał. W filmie Jeremaiah mówi wprost: to chrześcijański Bóg wyciągnął kiedyś do niego dłoń i postawił do pionu. Od tamtej pory bohater ma do wypełnienia misję, choć odnalezienie małej Angie w slumsach Soweto czy na śmietniskach Johannesburga od początku zakrawa na cud.

Debiutujący w pełnym metrażu Wysokiński zdążył już zjeździć kawał świata i zapewne sporo widział. Dzięki swojemu przewodnikowi i własnej odwadze zagląda tam, gdzie rzadko dociera kino dokumentalne, zwłaszcza polskie. W niewielkim wycinku południowoafrykańskiej rzeczywistości pokazuje kraj pokryty licznymi ranami, ciągle jeszcze niezabliźnionymi. Kolejne konflikty zbrojne i radykalna segregacja rasowa, trwająca aż do połowy lat 90. XX w., odcisnęły ślad na całych pokoleniach. Podczas festiwalowej rozmowy Marobyane, zapytany o to, co kryje się za przemilczaniem popełnianych na dzieciach zbrodni i skąd się biorą tak straszliwe zaniedbania w ich wykrywaniu, wskazywał na dziedzictwo kolonializmu. Mówił o tym, jak bardzo lata zależności polityczno-ekonomicznej zniszczyły rodzinne więzy i poczucie lokalnej wspólnoty.

W jednej z początkowych scen dzieciaki z Soweto bawią się pod gołym niebem w dom – odgrywają role mamy i taty, udają przygotowywanie wspólnego posiłku, jakby chciały odtworzyć coś, czego mało które z nich doświadcza na co dzień. W filmie Marobyane wspomina także o potężnej demoralizacji i ogromie przemocy, jakie stały się udziałem jego rodaków w czasach apartheidu i dają się we znaki do dzisiaj. Wskazuje też na systemowe ubóstwo w kraju uchodzącym za jeden z najbardziej rozwiniętych na kontynencie.

Potencjalny ciężar zbrodni, która stoi za tą historią, tudzież małe szanse, że znajdzie ona swój szczęśliwy finał, każą twórcom odejść od konwencji typowego dokumentu śledczego. Równolegle z poszukiwaniami jesteśmy świadkami czegoś na kształt religijnego transu, przy czym „Spacer z Aniołami” odsłania przed nami nie tylko te najmroczniejsze rejony plemiennej religijności. Obcowanie z tajemnicą, a zwłaszcza kontakt z duchami przodków jest istotną częścią tożsamości wielu czarnych mieszkańców RPA. I znowu – to naturalne, że po latach rasowej i religijnej dyskryminacji różnego rodzaju tradycyjne obrządki stały się bardziej widoczne. Trudno też czasami, być może ze względu na religijny synkretyzm, zorientować się, z jakiego rodzaju transem mamy w danej chwili do czynienia: animistycznym, satanistycznym czy chrześcijańskim.

Najciekawszy jednak wydaje się w „Spacerze...” sam portret głównego bohatera. A składają się nań nie tylko jego wspomnienia, ale także powidoki, jakie kamera wydobywa dziś z mijanych po drodze miejsc. Tworzą one w głowie Jeremaiah intymny pejzaż i to właśnie w nich, w ciągnących się kilometrami krajobrazach po niedawnych bitwach, ciągle drzemią jego dawne demony. Świetnie ów wewnętrzny mrok oddaje wyróżniona na KFF muzyka Pawła Mykietyna – dopiero w finale wszystkie te otchłanne dudnienia i zgrzyty zaczynają układać się w coś na kształt linii melodycznej, niosąc jakąś nadzieję, a nawet ukojenie.

Czuje się, że „Spacer z Aniołami” był dla bohatera formą autoterapii lub nawet psychodramą, pozwalającą rozprawić się (na dobre?) z przeszłością małego żołnierza, szkolonego wyłącznie do nienawiści i zabijania. Oglądamy na ekranie ocalałego, któremu nie wystarcza samo biologiczne przeżycie, dlatego z takim samozaparciem rusza na poszukiwania uprowadzonej dziewczynki. A im więcej dookoła tej sprawy odkrywa, tym głębiej zanurza się w siebie i konfrontuje z tym, co w nim wyparte. Dla widza zaś film jest przede wszystkim wyprawą poza granice etnograficznego obrazka. Znajdujemy tam rzeczy porażające, związane nie tylko z ludzkim okrucieństwem czy religijnym zabobonem, ale i z bezlitosną pracą historii. Mimo upływu czasu i politycznych zmian rozrywa ona społeczną tkankę, znieczula na krzywdę i sprawia, że w imię powrotu do rdzennych tradycji plenią się ich najbardziej barbarzyńskie wcielenia.©

SPACER Z ANIOŁAMI – reż. Tomasz Wysokiński. Prod. Polska 2021. Dystryb. Mañana. Film do obejrzenia w kinach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2021