Życie w poczekalni
Z pozoru wszystko wygląda dobrze: to kandydaci na rodziców ustawiają się w kolejkach, a większość przeznaczonych do adopcji dzieci znajduje domy. Tyle że wcześniej tysiące z nich przechodzi piekło.
Witają na ryneczku z kilkoma kawiarenkami i sklepikami. Państwo J.: tuż po czterdziestce, wykształceni, pracujący. Własnych dzieci mieć nie mogli. Więcej – zwłaszcza imion i nazwisk – nie podadzą. Podobnie jak inni rodzice adopcyjni, z którymi się skontaktuję, chcą chronić dziecko.
Franek (imię zmienione), drobny i żywiołowy dwuipółlatek z gęstą czupryną, za moment zaprzeczy stereotypowi „zahukanego dziecka z adopcji”. W kawiarni, w której zje lody waniliowe, będzie słychać głównie jego, a spuszczony na moment z oczu wdrapie się na sąsiedni stolik.
Jego historia jest gęsta od zdarzeń. Tak jakby nie chodziło o 30 miesięcy, ale co najmniej o 30 lat życia.
Na świat przychodzi w maju 2016 r. Jest piątym dzieckiem swojej matki, ale ma innego ojca niż rodzeństwo. Mama znika z domu nawet na kilkanaście dni. Pije. Wtedy dzieci zostają z...
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]