Znak czy rekwizyt?

Krucyfiks pozostanie w sali obrad Zgromadzenia Narodowego Québecu. Ale nie z powodów religijnych. Został jako znak dziedzictwa i tożsamości narodowej mieszkańców tej kanadyjskiej prowincji.

03.06.2008

Czyta się kilka minut

Raport o krzyżu - z sugestią jego zdjęcia - przygotowano pod kierunkiem dwóch naukowców z Québecu: socjologa Gérarda Boucharda i filozofa Charlesa Taylora (jeden jest francusko-, a drugi anglojęzyczny). Podejmuje on kwestię krzyża w kontekście integracji mieszkańców prowincji z przybywającymi do niej imigrantami.

Według Boucharda i Taylora obecność krzyża w tak wrażliwym dla państwa i ustroju miejscu, jakim jest lokalny parlament, może wysyłać błędne sygnały co do deklarowanej laickości państwa, kanadyjskiego modelu wolności religijnej i koncepcji społeczeństwa multikulturowego. Dlatego autorzy raportu sugerują, że krucyfiks znajdujący się nad fotelem przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego powinien zostać zdjęty i umieszczony w innym miejscu w budynku parlamentu - tam, gdzie można by właściwie docenić wartość patriotycznego znaczenia krzyża jako narodowego dziedzictwa.

Reakcja premiera Jeana Charesta z Partii Liberalnej była znacząca: zaproponował on, aby krzyż pozostał na swoim miejscu, właśnie w imię wspomnianego dziedzictwa i historii Québecu. Propozycja uchwały w tej sprawie została przyjęta pod koniec maja jednomyślnie przez stu deputowanych obecnych podczas głosowania. Uchwała głosi, że zgromadzenie potwierdza chęć promocji języka, kultury i wartości narodu québeckiego. W związku z tym integracja imigrantów z narodem québeckim musi się dokonywać przez przywiązanie do dziedzictwa narodowego i religijnego, symbolizowanego m.in. przez krucyfiks wiszący na sali obrad.

Symbol przeszłości

Postulat zdjęcia krzyża przedstawił w 2007 r. André Boisclair, ówczesny przewodniczący Partii Québeckiej (Parti Québécois), powołując się na argument konieczności tolerancji wobec przedstawicieli innych religii, jak żydzi czy muzułmanie. Przeciw propozycji wystąpili wówczas m.in. deputowani reprezentujący imigrantów wyznających islam: Fatima Houda-Pepin (z pochodzenia Marokanka) i Sam Hamad (z pochodzenia Syryjczyk), którzy publicznie zadeklarowali konieczność obrony integralności dziedzictwa prowincji - w tym także dziedzictwa religii katolickiej.

Jak zauważa prof. Jean-Pierre Proulx z Uniwersytetu Montrealskiego, w debacie wokół krzyża istnieje jeden konsensus - co do aktualnego znaczenia parlamentarnego krzyża. Najczęściej używane słowa to: patrimoine - ojcowizna, spuścizna, dziedzictwo oraz patrimoniale - odnoszący się do dziedzictwa. Pojęcia te odwołują się do historii, a nie do wiary; do przeszłości, a nie do religii.

Premier nie waha się użyć czasu przeszłego, gdy mówi, że "Kościół odgrywał znaczącą rolę w historii Québecu", a krzyż, jeśli dzisiaj jest, to jest tylko "symbolem tej historii". "To nie ma tylko znaczenia religijnego" - dorzuca natychmiast Charest.

A może nawet - nie przede wszystkim. Bo owszem, krzyż w parlamencie jest symbolem chrześcijańskich początków prowincji, ale - jak zauważa prof. Proulx - symbolem, któremu wtórnie nadano to znaczenie. Nikt bowiem, co zrozumiałe, nie wieszał go tam jako znaku o wartości historycznej.

Pierścień zaślubin

Wbrew przekonaniu wielu, że krzyż był tam "od zawsze", nie został on umieszczony w parlamencie spontanicznie w chwili jego powstania w XIX w. Jego obecność jest świadectwem określonego czasu.

Decyzję o instalacji krzyża podjął rząd Maurice’a Duplessisa w 1936 r. na pierwszym posiedzeniu po jego wybraniu. Duplessis chciał się odróżnić od liberalnych rządów, które go poprzedzały, i zadeklarować wierność zasadom katolickim. Rządy liberalne, wybierane nieprzerwanie od 1897 do

1936 r., nigdy nie nosiły się z zamiarem umieszczenia symboli religijnych w budynku parlamentu - co jest zrozumiałe, zważywszy, że relacje między kolejnymi rządami a Kościołem były bardzo napięte, a tendencje do oddzielenia Kościoła od państwa coraz silniejsze.

Uroczysta instalacja krzyża miała miejsce podczas narodowego Kongresu Eucharystycznego w czerwcu 1938 r. W obecności władz kościelnych i tłumu wiernych premier Duplessis przedstawił kardynałowi Villeneuve, arcybiskupowi Québecu, pierścień jako symbol przywiązania prowincji do religii. Wkładając go na palec powiedział, że ponad wolność, równość i braterstwo proklamowane przez Rewolucję Francuską wybiera wiarę, nadzieję i miłość, które wypływają z Ewangelii. Kardynał odpowiedział, że w pierścieniu tym widzi unię władzy cywilnej i władzy religijnej.

Trzeba zaznaczyć, że krzyż stanowi także zasadniczy element flagi prowincji. Biały krzyż dzieli lazurowe tło na cztery pola, w które wpisane są białe lilie, nawiązujące do francuskich początków. Flaga ta została przyjęta w 1948 r. przez rząd Maurice’a Duplessisa i cieszy się dziś akceptacją 76 proc. mieszkańców Québecu.

Inny Kościół, inny Québec

Umieszczenie krzyża w parlamencie odbyło się w roku Narodowego Kongresu Eucharystycznego. Dziś decyzja o jego pozostawieniu zapadła w przeddzień 49. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Québecu, który odbędzie się w czerwcu. Ale to już inny Kościół i inny Québec.

Jakkolwiek byśmy oceniali tamte czasy, a zwłaszcza ówczesną strategię Kościoła i władzy cywilnej, krzyż miał stać się symbolem "nowego otwarcia", nowego przymierza między Kościołem a władzą, w domyśle - lepszej przyszłości. Zupełnie odmienną kwestią jest, czy był to alians owocny dla obu stron. Historia pokazała, że jego ofiarą nie stało się państwo, ale Kościół, który w konsekwencji został odrzucony ze swoją nadobecnością w życiu publicznym, w szkolnictwie, służbie zdrowia czy ruchu związkowym.

Krzyż pozostawiony dziś w parlamencie zawdzięcza swe miejsce przeszłości, a nie teraźniejszości. Obecność krzyża w sali obrad nie oznacza, że to religia katolicka powinna być fundamentem parlamentarnych debat czy źródłem przyjmowanych ustaw. Nie mając znaczenia stricte religijnego, krzyż nad głową przewodniczącego lokalnego parlamentu nie ma też znaczenia politycznego i nie wyraża jakiejkolwiek unii między państwem a Kościołem czy też podporządkowania państwa Kościołowi.

Québec, jak i cała Kanada, jest państwem laickim, niezwiązanym instytucjonalnie z żadną religią, a wspomnienia sprzed tzw. Revolution Tranquille (Cichej Rewolucji 1960-1966), gdy za czasów Duplessisa władzą zgodnie dzieliły się autorytety cywilne i kościelne, studzą wszelkie zapały do mniej lub bardziej istotnego wpływu na sprawowanie władzy ze strony Kościoła. Ten bardziej niż władzą coraz częściej zainteresowany jest przetrwaniem.

Wehikuł wartości

Krzyż nie pozostaje więc w parlamencie jako znak profetyczny, wyzwanie rzucone zmieniającemu się życiu publicznemu i nowym problemom społecznym. Jest wspomnieniem, przeniesionym na poziom patriotycznego i narodowego dyskursu.

W multikulturowej Kanadzie i Québecu społeczność tej prowincji szuka narracji mogącej zjednoczyć wszystkich jej mieszkańców: dawnych i nowych. Elementami tej struktury mają być język francuski i dziedzictwo religii katolickiej. Krzyż jest tu wehikułem wartości patriotycznych. Upomnienie się o krzyż przez przedstawicieli Partii Liberalnej, a więc ludzi polityki, a także dzisiejsze milczenie ze strony hierarchii katolickiej, nieobecność w dyskursie kwestii obecnej sytuacji Kościoła i problemów wiary - wszystko to zdaje się potwierdzać tę diagnozę (sam kardynał Ouellet z Québecu w wywiadzie udzielonym w styczniu telewizji Radio-Canada przyznał, że krzyż w parlamencie jest symbolem narodowego dziedzictwa).

Decyzja o pozostawieniu krzyża nie jest też wyrazem tęsknoty za erą Duplessisa, której ocena wśród starszych mieszkańców prowincji jest bardzo ambiwalentna. Niektórzy mówią wciąż o traumie, którą pozostawił po sobie l’ancien régime. To raczej narodowa nostalgia, próba mitologizacji początków Québecu - owej Belle Province (Pięknej Prowincji), która "zawsze" była francuska i katolicka. Nie chodzi tu o obronę wiary - jakby może chcieli niektórzy interpretatorzy - ale o kreację historii.

Krzyżowi z québeckiego parlamentu bliżej do cennego muzealnego artefaktu niż do profetycznego znaku Boga.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2008