Dwa Kościoły

O przyszłość bycia księdzem we wspólnocie wierzących warto się spierać – stoimy bowiem na rozdrożu.

06.07.2020

Czyta się kilka minut

 / GODONG / GETTY IMAGES
/ GODONG / GETTY IMAGES

Dyskusja o kształcie kapłaństwa jest ważniejsza, niż nam się wydaje. Nie da się bowiem mówić o kapłanie bez relacji do świeckich, do wspólnoty Kościoła, do liturgii, do sakramentów, do Boga wreszcie. W artykule „Kapłańska futurologia” („TP” 25/2020) starałem się pokazać konieczność uwzględnienia dwóch odmiennych wizji: kapłaństwa pośredniczącego, zorientowanego bardziej wertykalnie, oraz kapłaństwa przewodniczenia, zorientowanego bardziej horyzontalnie. To pierwsze zorientowane jest na ryt i ofiarę, to drugie – na wspólnotę i ucztę.

Wzięta z Listu do Hebrajczyków tradycyjna formuła mówiąca, że „kapłan z ludu jest wzięty i dla ludu ustanowiony” (por. Hbr 5, 1), rozpada się na dwie niezależne, a może nawet wykluczające się wizje. W tej pierwszej kapłan jest nie tylko z ludu „wzięty”, co wręcz z niego „wyjęty”, zyskując jakąś zasadniczą teologiczno-społeczną inność, owo – jak pisał ks. Janusz St. Pasierb – „straszliwe wyobcowanie”. W tej drugiej istotą kapłańskiej posługi jest bycie „dla ludu” i nie ma nic o jakiejkolwiek wobec niego inności, żadnego klerykalnego dystansu, raczej maksymalne upodobnienie.

W pół drogi

W swoim tekście zawarłem postulat, który wydaje mi się coraz trudniejszy do zrealizowania, a może nawet niemożliwy: postulat połączenia obu wizji. W zakończeniu napisałem: „Czy [ksiądz] będzie chciał poprzez ołtarz spoglądać w oczy zgromadzonych razem z nim na liturgii? Czy może raczej jego wzrok będzie się kierował ku Wschodowi? A może to fałszywa alternatywa? Może swoje kapłaństwo – jak to było chyba dotychczas – »wygrywają« ci, którzy potrafią złączyć w sobie oba kierunki? Popatrzeć ludziom w oczy i z oczu Boga nie stracić?”. W polemicznym tekście pt. „Kościół bez duchowieństwa?” („TP” 27/2020) Piotr Sikora napisał: „[Ks. Draguła] zatrzymał się jednak – by tak rzec – w pół drogi”. I ja się z tym sądem zgadzam. Świadomie zatrzymałem się w pół drogi. Co więcej, nie wiem, czy iść dalej, czy zawrócić. Bo co, jeśli żadna via media nie okaże się możliwa? Co, jeśli nie da się zbudować takiej koncepcji, która połączy obie tak różne od siebie wizje kapłaństwa?

Sikora pisze: „Nadchodzi prawdopodobnie czas różnorodności – w różnych miejscach Kościoły lokalne będą wyglądały bardzo różnie. Całkiem jednak możliwe, że powoli dominować zacznie model, w którym przyjęcie sakramentu święceń nie będzie wiązało się z wejściem w żaden osobny »stan duchowny« ani nawet z wykonywaniem w pewnym sensie odrębnego zawodu”. O ile z pierwszym zdaniem jego diagnozy się zgadzam, o tyle z drugim już nie. Wcale nie jestem bowiem pewny, że ten drugi model – Kościoła „bez duchowieństwa” – będzie dominował. Coraz bardziej wydaje mi się prawdopodobne – i to może jest ta postulowana różnorodność – że będą współistnieć ze sobą oba modele: Kościół z ofiarniczym, wstawienniczym duchowieństwem i Kościół – nie umiem tego lepiej określić – ze zorientowaną wspólnotowo posługą święceń niektórych. I kto wie, czy nie będą to dwa różne Kościoły funkcjonujące obok siebie.

Kurs na rytuał

Nie tak dawno sprowokowałem na Face­booku dyskusję na temat filmu powołaniowego przygotowanego przez jedno z polskich seminariów duchownych. Ks. Grzegorz Strzelczyk tak skomentował wówczas ten spot: „Żadnego kadru z ludźmi. Koncentracja na kulcie, nie na wspólnocie. Kurs na kryzys”. To prawda. W filmie dominowały ujęcia z liturgii sprawowanej w seminarium. A więc kult, i to kult – że tak powiem – wsobny. Jakby lud do liturgii – do życia? – wcale nie był potrzebny. Ten film uświadomił mi, że w świadomości kleryckiej – a może i w formacji seminaryjnej? – wciąż dominuje myślenie kultowo-ofiarnicze. Ksiądz jest po to, by sprawował liturgię, składał ofiarę, wstawiał się za lud.

To jest świadomość, która – tak wynika z moich obserwacji – wcale nie słabnie. Widać to choćby w zainteresowaniu kleryków tzw. liturgią trydencką, czyli rytem nadzwyczajnym. Zresztą nie tylko kleryków, bo coraz większej liczby księży także. Nie są w tym zainteresowaniu odosobnieni. W tych liturgiach bierze udział coraz więcej ludzi. Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że wszyscy – zarówno duchowni, jak i świeccy – mają w tej liturgii jasno zdefiniowaną rolę, co ujawnia się także w samej topografii liturgii.

Można się na to zżymać, ale liturgia sprawowana à l’ancienne, a więc i dawny model kapłaństwa, są wcale popularne. Co więcej, ta popularność wynika z autentycznego zapotrzebowania. Dajmy świadectwo prawdzie: środowiska – nazwijmy je w skrócie – tradycjonalistyczne i tradycjonalizujące cieszą się licznymi powołaniami. Przykład? We francuskiej Wspólnocie św. Marcina pod koniec czerwca wyświęcono 11 księży i 27 diakonów. Nie jest to wspólnota stricte tradycjonalistyczna, ale wystarczająco klasyczna, ponieważ sprawuje się w niej liturgię w rycie zwyczajnym, za to z dużym naciskiem na ars celebrandi, śpiew gregoriański, duchowość benedyktyńską. Wspólnota ta rozwija się bardzo dynamicznie i obejmuje coraz więcej parafii – także poza Francją – opuszczanych przez księży diecezjalnych. Czy nam się to podoba, czy też nie, trzeba przyznać, że jest zapotrzebowanie na takich księży i takie powołania się rodzą. I dobrze byłoby wyciągnąć z tego jakieś wnioski.

Antypody

Na teologicznych antypodach leży koncepcja proponowana przez Piotra Sikorę. Że ma ona zwolenników, to oczywiste. I zapewne – jak zresztą autor wykazuje – można dla niej znaleźć uzasadnienie teologiczne, wyrasta z bardzo określonej eklezjologii. Na konferencji online pt. „Kościół w dobie koronawirusa”, zorganizowanej w czerwcu przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego, mówił o niej ojciec Kasper Kaproń OFM z Uniwersytetu w Cochabamba (Boliwia). Punktem wyjścia była dla niego nie tylko sytuacja epidemii czasowo pozbawiająca Lud Boży dostępu do sakramentów, ale także sytuacja pastoralna Amazonii, gdzie taki stan pozbawienia ludzi ochrzczonych życia sakramentalnego jest faktycznie permanentny. Co zrobić w sytuacji stałego braku świętych szafarzy?


Czy ksiądz ma przyszłość - polecamy dyskusję na łamach "Tygodnika Powszechnego"

Ks. Andrzej Draguła: Kapłańska futurologia

Piotr Sikora: Kościół bez duchowieństwa


Kaproń przypomniał, że liturgia jest dziełem całego Ludu Bożego, dlatego też cały zgromadzony Kościół na mocy powszechnego kapłaństwa otrzymanego na chrzcie świętym jest podmiotem akcji liturgicznej. „Lud ten – mówił Kaproń – sprawuje swoje funkcje pod przewodnictwem wyświęconego ministra, który pełni funkcję ministerialną, czyli służebną. Funkcja ta – wynikająca z sakramentu święceń – jest funkcją bycia sakramentem, czyli ikoną Jezusa. Zadaniem ministra jest być znakiem jedności: tworzyć jedność zgromadzenia. Celebrans gromadzi lud, ale to cały Kościół celebruje Eucharystię. Jeżeli chcemy używać tradycyjnego i technicznego terminu »konsekracja«, to słuszniejszym jest twierdzić, że dokonuje jej całe zgromadzenie, a nie jedynie ksiądz. Chrystusowy nakaz »To czyńcie na moją pamiątkę« został skierowany do całego Ludu Bożego, a nie tylko do wybranej grupy mężczyzn”. Służebna funkcja księdza polega tutaj na gromadzeniu, jednoczeniu, przewodniczeniu, a nie na wstawiennictwie czy pośrednictwie. Według boliwijskiego teologa w sytuacji skrajnej możliwe byłoby nawet sprawowanie Eucharystii bez wyświęconego szafarza. Wtedy teologiczne upodmiotowienie ludu byłoby pełne.

Potrzeby religijne

Nie będąc dogmatykiem, nie mam dostatecznych kompetencji, by oceniać poprawność teologiczną obu tych koncepcji. Być może są one tak samo zasadne, choć zbudowane na różnych teologiach odwołujących się do odmiennych interpretacji tego samego wydarzenia z Wieczernika. Jestem pastoralistą, a moje spojrzenie wynika z praxis kościelnej. Zaryzykuję jednak tezę, że wizja kapłaństwa ofiarniczego i wstawienniczego jest bardziej właściwa dla chrześcijaństwa rozumianego jako religia, a wizja kapłaństwa wspólnotowego – dla chrześcijaństwa rozumianego jako wiara. Tymczasem, nie pamiętam już, w którym tekście, ale Joseph Ratzinger pisał, że nie da się chrześcijaństwa jako wiary zupełnie wypreparować z naturalnych pokładów religii.

Ofiarniczo-wstawienniczy model kapłaństwa odpowiada na religijne potrzeby człowieka wierzącego. Czy należy je zignorować, porzucić, ponieważ wiary nie należy budować na naturalnej religijności? Wciąż jestem zdania, że potrzebna jest via media, a więc kapłaństwo ujawniające w sobie bardzo silnie oba wymiary: wstawienniczy i służebny, pośredniczący i jednoczący, rytualny i wspólnotowy. Śmiem twierdzić, że udawało się to przez dziesiątki lat w posoborowym Kościele w Polsce. Dziś – zdaje się – idziemy w kierunku alternatywy „albo-albo”, czego niejakim potwierdzeniem jest fiasko pomysłów mówiących o fuzji obu rytów mszy: zwyczajnego i nadzwyczajnego. Kto wie, czy raczej nie będą się one oddalały, będąc wyznacznikiem Kościoła wysokiego i Kościoła niskiego, podobnie jak to jest w anglikanizmie?

Na koniec trudno sobie nie postawić pytania o kształt teologii powołania kapłańskiego w Kościele bez duchowieństwa. Co to w ogóle znaczy być księdzem w takim Kościele? Bo co to znaczy być księdzem w Kościele z duchowieństwem, by nie powiedzieć: klerykalnym, to wszyscy wiemy. Skoro już nie będzie radykalnej inności księdza, być może wtedy nie będzie już żadnego kapłańskiego powołania?

We wspomnianym spocie reklamowym – jak refren – pojawia się wypowiedź kleryków, którzy mówią o porzuceniu dotychczasowego życia, pragnień i zamiarów na rzecz „czegoś więcej”. W Kościele bez duchowieństwa żadnego „czegoś więcej” nie będzie. Niczego nie trzeba będzie porzucać. Będą – jak pisze Sikora – wyświęceni, ale nie będzie księży. Na pewno ta wizja odpowiada jakiejś części naszych wiernych. A być może gdzieś i kiedyś się ziści. Na razie jednak odnoszę wrażenie, że religijne zapotrzebowanie na księży pośredników ma się zupełnie dobrze. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2020