„Zjednoczenie wolnych krajów"

PATRYCJA BUKALSKA: - Jak ocenia Pan pierwsze półtora roku Słowacji w Unii Europejskiej? Spodziewał się Pan, że będzie lepiej, czy przeciwnie: poczuł Pan ulgę? Jak wyobrażał Pan sobie rozszerzoną Unię Europejską, kiedy był Pan głównym negocjatorem Republiki Słowackiej? I jak dziś, być może, zmieniła się Pańska opinia?

16.01.2006

Czyta się kilka minut

JÁN FIGEĽ: - Wejście Słowacji do Unii nie było krokiem jednorazowym. Poprzedzały je lata przygotowań, przekształcania społeczeństwa, gospodarki i prawa w kraju, a także przyjmowania europejskich reguł dotyczących standardów w szerokim sensie tego słowa. Mogę potwierdzić, już z pozycji członka Komisji Europejskiej, której jednym z zadań jest nadzór nad stosowaniem prawodawstwa europejskiego w krajach członkowskich, że nowi członkowie dobrze poradzili sobie z zadaniami związanymi z wejściem do Unii. Odpowiedzialne przygotowanie stworzyło przesłanki do tego, by członkostwo było korzystne i dla tych krajów, i dla Unii jako całości.

Nie chodzi przy tym jedynie o napływ środków finansowych do rolnictwa lub środków z funduszy strukturalnych. Dzięki zmianom, które zaszły w naszych krajach przed wejściem do Unii praktycznie we wszystkich sferach społeczeństwa, stały się one bardziej atrakcyjne dla przedsiębiorców, stworzono warunki dla możliwego do utrzymania rozwoju ekonomicznego, tworzenia nowych miejsc pracy i wzrostu poziomu życia. I po ponad półtora roku pełnoprawnego członkostwa jestem przekonany, że Słowacja jest na dobrej drodze. Stała się wiarygodnym partnerem.

Zmian w Europie od annus mirabilis 1989 nie postrzegałem jako rozszerzania wspólnot europejskich, ale przede wszystkim jako jednoczenie się krajów wolnych i demokratycznych. Dziś też tak to widzę. Istnieje prawo do wspólnej Europy, ale i odpowiedzialność za nią. Wielu z tych, którzy podkreślają głównie względy ekonomiczne, preferuje pojęcie "rozszerzanie". Nowe kraje przystąpiły do Unii i przydają jej siły i dynamiki. Mimo wszystko, integracja jest sukcesem, ale i wezwaniem wszystkich do odpowiedzialności za jej charakter i dalszy rozwój.

- Dlaczego, jak wynika z sondaży, to właśnie Słowacy są największymi zwolennikami Unii w Europie Środkowej?

- Wysokie poparcie dla członkostwa było na Słowacji stabilnym zjawiskiem już przed wejściem do Unii. Na słowackiej scenie politycznej istniał w tej kwestii szeroki konsens partii rządzących i opozycyjnych, co było ważne dla wiarygodności kraju w negocjacjach. Stan ten trwa także teraz, po akcesji, i mieszkańcy Słowacji pozytywnie postrzegają nasze członkostwo. A dlaczego? Myślę, że ludzie nie mieli wygórowanych oczekiwań co do wejścia do Unii. Nie miał miejsca ani szok integracyjny, ani rozczarowanie, a zatem nie było także zasadniczej zmiany w postrzeganiu integracji.

Ale to zapewne nie jedyna przyczyna, dla której Słowacy zdają się największymi zwolennikami Unii w regionie. Słowacja jest krajem mniejszym niż którykolwiek z jej sąsiadów. Nie jest przypadkiem, że wielokrotnie to właśnie mniejsze kraje członkowskie mają przychylniejsze nastawienie do integracji. Członkostwo w Unii stanowi dla nich gwarancję i wzmacnia ich pozycję wśród pozostałych krajów Europy. Umożliwia im decydowanie o procesach europejskich, a dzięki temu także o własnym losie w większej mierze, niż gdyby struktury europejskie nie istniały.

Słowacja jest jednocześnie krajem o najbardziej otwartej gospodarce w regionie. W takim wypadku stabilne zewnętrzne stosunki gospodarcze i warunki prowadzenia działalności gospodarczej stanowią przesłankę rozwoju kraju. Pewną specyfiką jest być może także fakt, że Słowacy "przywykli" do życia w większej społeczności i wyczuwają okazję, by dzięki współistnieniu i kontaktom z innymi narodami wzbogacać się wewnętrznie.

- Na początku lat 90., gdy istniała jeszcze Czechosłowacja, padły słynne słowa o tym, że Słowacy powinni mieć w Unii swoją osobną gwiazdkę. Dziś tak naprawdę jest. Czy myśli Pan, że warto było dzielić federację czechosłowacką i budować nową granicę, skoro dzisiaj Słowacy i Czesi razem są w Unii?

- Na Słowacji panowało pragnienie, by mieć równoprawną pozycję we wspólnej Europie lub własną gwiazdkę na europejskiej fladze. Ale nie ona była przyczyną podziału Czechosłowacji. Po 13 latach osobnego rozwoju obu państw można oceniać, że był to krok konieczny i słuszny. Choć można polemizować, czy było rzeczą politycznie poprawną, że o tak istotnej kwestii nie decydowali bezpośrednio obywatele. Ale ważne jest, że stosunki między oboma narodami są dziś lepsze niż przed podziałem.

Czesi i Słowacy podzielili wspólne państwo, jednak nie zbudowali między sobą barier. Granica fizyczna powstała na pewien określony czas, jednak wraz z wejściem obu krajów do Układu z Schengen powinna zniknąć. Mamy intensywne stosunki polityczne i gospodarcze, łączy nas także bliskość kulturowa i ta zwykła, międzyludzka.

- Jaką rolę w nowej sytuacji może odegrać Grupa Wyszehradzka? Czy może trzeba o niej raczej zapomnieć i spróbować współpracy w nowych formach?

- Współpraca wyszehradzka miała i ma znaczenie. W okresie przedakcesyjnym była ona bardziej widoczna, ponieważ wszystkie kraje miały wspólny cel, którym była integracja. Ale już w tym okresie było widać także ograniczenia współpracy, ponieważ mimo wielu podobnych kwestii każdy kraj ma swoje specyficzne problemy i szuka najkorzystniejszych dla siebie rozwiązań.

Celem współpracy wyszehradzkiej nie jest określanie wspólnych stanowisk, ale raczej wymiana informacji, konsultacje i poszukiwanie wspólnych interesów oraz wsparcia. Podobnie postępują kraje wyszehradzkie także we współpracy w ramach Unii. Po demontażu komunizmu naszym zadaniem jest kontynuacja kształtowania wspólnej Europy, np. przez wspieranie wolnego i demokratycznego rozwoju Ukrainy, Zachodnich Bałkanów i Europy Wschodniej.

Współpraca wyszehradzka ma jednak również swój wymiar, związany z wspieraniem bezpośrednich kontaktów między mieszkańcami naszych czterech krajów. Z perspektywy obywatela żyjącego w regionie środkowoeuropejskim mogłaby być jeszcze bardziej znacząca. Np. Fundusz Wyszehradzki, którego celem jest wspieranie wspólnych projektów kulturalnych i oświatowych, a także wymiany młodzieży w ubiegłym roku, wsparł różne projekty kwotą 3 milionów euro.

- Po integracji z Unią fakt, że Polska jest tradycyjnym krajem katolickim, wywołuje niekiedy bardzo emocjonalne reakcje, czasem nawet sprzeczności na linii Warszawa-Bruksela. Jak Pan to widzi jako chrześcijanin i jednocześnie Środkowoeuropejczyk?

- Unia nie jest oparta na unifikacji polityki czy kultury, ale na wspólnych wartościach, na przyjętych umowach i na prawie. Niedobrze jest widzieć Unię w formie "my--oni", ale "my razem". Unia jest w rękach jej członków i wybieranych przez nich reprezentantów. Częścią wspólnych wartości jest poszanowanie różnorodności kulturalnej, religijnej i językowej krajów członkowskich. Drugą stroną tego medalu jest przestrzeganie przyjętych umów i prawa zgodnie ze sprawdzoną zasadą pacta sunt servanda.

Chrześcijańskie korzenie któregokolwiek kraju i narodu są jednocześnie korzeniami społeczeństwa. Jest to prawda nie tylko historyczna, ale i współczesna. Ich decydującym owocem są wartości człowieczeństwa i solidarności, które musimy rozwijać i przeżywać - w kraju, na kontynencie i w świecie.

- Kultura europejska wychodzi od specyficznych postaci narodowych. W jaki sposób Unia chce zachować różnorodność i bogactwo dziedzictwa kulturalnego na Starym Kontynencie?

- Często wspominaną cechą charakterystyczną Unii jest "jedność w różnorodności". Oznacza to, że z jednej strony należy cenić swoją własną kulturę i tożsamość, a z drugiej rozwijać wiedzę i świadomość społeczeństwa, które spajają jego wartości i bogactwo wspólnego dziedzictwa kulturalnego. Powinniśmy umieć szanować kulturę i odmienność pozostałych, tylko wtedy sami możemy oczekiwać zrozumienia od innych. Narody europejskie nigdy nie żyły oddzielone od siebie, od dawna przenikały się tu różne kultury. Dotyczy to w szczególności Europy Środkowej. Narody, które potrafią czerpać ze wspólnego dziedzictwa kulturalnego, stają się bogatsze.

Wielojęzyczność jest w Unii zasadą umowną, a współpracę kulturalną coraz energiczniej wspierają wspólne programy. Istnieje tu także pole dla dialogu międzyreligijnego. Bogactwo dziedzictwa kulturowego i duchowego w Europie uważam za rzecz charakterystyczną dla naszego kontynentu. W poszanowaniu ludzkiej godności nasza różnorodność jest wyzwaniem, nie problemem. Postrzeganie negatywne łatwo prowadzi do nacjonalizmu, ksenofobii i ekstremizmu. A takie prądy nie tylko są zaprzeczeniem duchowych korzeni Europy, ale także drogą do konfliktów i tragedii. Jako członek Unii będę się starał pogłębiać dialog kulturowy między narodami. On jest drogą do rozwijania etyki odpowiedzialności i solidarności między nami.

JÁN FIGEĽ był głównym słowackim negocjatorem przed wejściem tego kraju do Unii Europejskiej; po maju 2004 r. został członkiem Komisji Europejskiej z ramienia Słowacji. Polityk słowackiego Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (KDH).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Europa Środka - Słowacja (4/2006)