Żegnaj, Tadeuszu

Działał z pełną świadomością. Miał wyrazistą wizję Kościoła. Wybrał swój styl bycia biskupem. Nie był adwokatem Kościoła, lecz jego rzecznikiem – zmarłego biskupa Pieronka wspomina ks. Adam Boniecki

28.12.2018

Czyta się kilka minut

Bp Tadeusz Pieronek /  /  / fot. Beata Zawrzel / REPORTER
Bp Tadeusz Pieronek / / / fot. Beata Zawrzel / REPORTER

27 grudnia wieczorem zmarł ksiądz biskup Tadeusz Pieronek. Znaliśmy się chyba od 1965 r., więc już ponad pięćdziesiąt lat. Byliśmy z tego samego rocznika, w podobnym wieku. Byłem wtedy duszpasterzem akademickim w kościele Św. Anny, a ksiądz Pieronek również był związany z tym kościołem, odprawiał tam codziennie mszę św., przychodził na śniadanie.

Naszym szefem był bp Jan Pietraszko. Byliśmy bardzo zżytym zespołem, łącząca nas więź była bezpośrednia i swobodna. Ta znajomość, nawet – ośmielę się powiedzieć – przyjaźń trwała do dziś.

Bliski

Pamiętam, że postrzegałem go jako człowieka niezwykle przenikliwego, bardzo inteligentnie rozszyfrowującego rzeczywistość, a jednocześnie choleryka, którego czasem mogły rozzłościć nawet drobne rzeczy. Był wtedy groźny. Wiedzieliśmy, że lepiej nie drażnić Pieronka. Biedna siostra zakrystianka czasem ostro od niego obrywała. Choleryk, wybuchowy, ale niechowający urazy, człowiek pasji, przenikliwy, kompetentny, wykształcony, doskonale zorientowany w sprawach Kościoła. A przy tym miły współbrat, czy – jak kto woli – kolega.


Czytaj także: "Wbrew dopinanym łatkom, bp Tadeusz Pieronek nie dał się zapisać do żadnego obozu i świadomie starał się zachować równy dystans i do prawicy, i do lewicy


Nie pamiętam, żebym z nim przechodził na „ty” i nie pamiętam, żebym z nim kiedykolwiek nie był na „ty”. Taki bliski człowiek. Zawsze zdolny do krytycznego zdania. Jak wiadomo, oceniać kogoś, to zawsze ryzyko. Tadeusz często w tej materii ryzykował. Zwykle oceniał trafnie, a to na ogół zainteresowani znoszą najgorzej.

Nowy etap

Zanim został biskupem, był bliskim współpracownikiem kardynała Karola Wojtyły. Bardzo przez niego cenionym, co było widać szczególnie w długim okresie przygotowań do Synodu Archidiecezji Krakowskiej. Nie pamiętam, jaką miał funkcję, ale z pewnością odgrywał ważną rolę. Potem Tadeusz został biskupem pomocniczym diecezji, w której właściwie nigdy nie pracował, bo jednocześnie został wybrany najpierw wice-sekretarzem, potem (od 1993 r.) sekretarzem Konferencji Episkopatu i rezydował w Warszawie. To był nowy etap funkcjonowania episkopatu i Kościoła w wolnej Polsce.

Kościół już nie był przyczółkiem opozycji, nie był już potrzebny jako „parasol”, ale jako partner. Czasem partner rozliczany bardzo twardo, Kiedy komunizm upadł, odnosiło się wrażenie, że Kościół był tym zaskoczony. A zwłaszcza tym, że mimo zaangażowania po stronie pozycji i wspierania jej, nie jest doceniony, że mu się patrzy na ręce, wypomina różne sprawy, podejrzewa o chęć zagarnięcia władzy. Nagle podniosła się w Polsce fala antyklerykalizmu. Niektórzy eksponowani przedstawiciele Kościoła źle to znosili, wręcz mówili o „prześladowaniach Kościoła”.

Bp Tadeusz Pieronek / fot. Beata Zawrzel / REPORTER

Właśnie wtedy biskup Pieronek został sekretarzem Episkopatu, a jednocześnie rzecznikiem prasowym. Nie bał się krytyki, brutalnych ataków. odpierał je, polemizował. Miał poczucie humoru i cięty język. Owszem, bywało czasem, że przeszarżował. Ale wtedy potrafił powiedzieć: ,,Przepraszam, ja się wtedy zapędziłem, za dużo powiedziałem”.

Pamiętam, kiedyś powiedział straszne rzeczy o pani Jarudze-Nowackiej, która też bywała ostra w stosunku do Kościoła. Porównał ją do ,,betonu, którego się nie da rozwalić kilofem”. Te słowa później krążyły w mediach. Niedługo potem spotkałem go przypadkiem, kiedy szedł na jakieś spotkanie z jej udziałem. Powiedział mi, że idzie, by ją przeprosić.

Nie bał się

Miał dystans do siebie i poczucie humoru. Rozumiał pytania, rozumiał dlaczego niektóre zachowania instytucji Kościoła prowokują do ataków. Jako rzecznik Episkopatu nie klajstrował, nie zamazywał trudnych spraw, ale nazywał je po imieniu, bardzo krytycznie. Nie był adwokatem Episkopatu, tylko jego rzecznikiem medialnym – ważne rozróżnienie. Pamiętam, że w czasie posiedzenia Konferencji Episkopatu wybuchła jakaś awantura wokół Kościoła. Nie wiem już, o co chodziło, ale pamiętam, że żaden biskup nie chciał wyjść do dziennikarzy, którzy się – to było w Częstochowie – dookoła miotali. Biskup Pieronek poszedł, wyjaśnił. Nie bał się dziennikarzy. Miał swoje zdanie, swoją wizję i nie martwił się o to, jak on sam wypadnie.


Czytaj także: "Przez lata był w naszym Episkopacie jak dynamit. Od środka rozsadzał bigoterię, hipokryzję i dworskość" - pisał Marek Zając na 80. urodziny bp. Pieronka


Będąc sekretarzem Konferencji Episkopatu, posiedzenia przygotowywał technicznie. Przewodniczącym był prymas kardynał Józef Glemp. Nie była to współpraca łatwa, nie czarujmy się. Wiem, że wielu z biskupów źle znosiło Pieronka. Krążyły opowieści o tym, że czasem potrafił skierować do biskupów gorzkie słowa, a reakcja bywała taka, że kiedy przemawiał, zaczynało się tupanie i stukanie w pulpity. Był ponoć przypadek, że został ,,wybuczany” przez to zgromadzenie następców apostołów.

Obecny

Nieraz mówił o tych przykrościach czy ciosach, które zbierał, ale nie płakał z tego powodu. Działał z pełną świadomością. Miał wyrazistą wizję Kościoła, wybrał taki styl bycia biskupem i ponosił konsekwencje. Dzięki Sekretarzowi Konferencji Episkopatu, Kościół w Polsce był wtedy interesującym partnerem dialogu społecznego. Jego wypowiedzi były ważne i zauważane, odbierane jako głos Episkopatu.


Czytaj także: W 1998 roku biskup Tadeusz Pieronek otrzymał Medal Świętego Jerzego. Laudację na jego cześć wygłosił ks. Józef Tischner: „W tym roku wypadło nam uwiecznić czyn ks. biskupa Tadeusza Pieronka. Nad czynem tym warto się chwilę zatrzymać, przechodząc od metafory do istoty rzeczy. W co celuje „szydło” ks. biskupa Tadeusza Pieronka?”


Myślę, że Pieronek wyraziście się wpisał w historię polskiej transformacji. To był chyba ostatni tak wyrazisty sekretarz. Inna sprawa, że Episkopat nie był tym zachwycony. Biskupi chyba woleli, żeby postać sekretarza nie była aż tak widoczna, wyrazista, tak obecna. Owszem, zdarzało mu się popełniać głupstwa, za które przepraszał, ale większość spraw bardzo dobrze przedstawiał opinii publicznej.

Kiedyś opowiedziałem Ojcu Świętemu o tej konferencji w Częstochowie, podczas której nikt nie chciał wyjść do dziennikarzy. Na to Jan Paweł II, z uznaniem: ,,To jest tak, jak kiedyś z kardynałem Wyszyńskim”.

W cień

Jednak jego biografia jest dość dramatyczna. Człowiek wielkich zdolności, zdrowych ambicji i świadomy swoich możliwości zostaje mianowany biskupem pomocniczym diecezji sosnowieckiej, ale jest nim niemal tylko formalnie i ostatecznie z tej funkcji zostaje zwolniony. Kiedy przestaje być błyskotliwym sekretarzem Konferencji Episkopatu i zostaje rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej. Nie wiem, czy był dobrym rektorem, czy nie, ale wtedy odchodzi w cień.


Czytaj także: Bp. Tadeusz Pieronek: "Jeżeli chlubimy się wszelkim dobrem, które chrześcijaństwo wniosło do cywilizacji, kultury, a także życia każdego z nas – musimy również uczciwie wyznać nadużycia, które popełniono w imię Ewangelii i Kościoła


Jako rektor borykał się z różnymi problemami młodej wówczas uczelni. Później został przewodniczącym lub wiceprzewodniczącym komisji zajmującej się interpretacją konkordatu, która stopniowo traciła sens istnienia. To już nie był Pieronek, w którego głos wsłuchiwało się społeczeństwo, naród. Do tego stał się człowiekiem znienawidzonym przez niektóre środowiska i niektóre media, także katolickie. Nie znosiły go i atakowały, tak jak się nie znosi człowieka, który nam pokazuje lustro i nagle widzimy jak wyglądamy. A przecież jego głos wciąż był ważny. Zwracano się właśnie do niego, biskupa-emeryta, w trudnych sprawach Kościoła i Polski.

Od roku 2000, jako przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Międzynarodowych Konferencji „Rola Kościoła Katolickiego w procesie integracji europejskiej”, pod patronatem Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej, co roku organizował w Krakowie znakomite spotkania międzynarodowe poświęcone Europie, w których uczestniczyli najwybitniejsi ludzie Kościoła i wspólnoty europejskiej.


Więcej: Pożegnanie bp. Tadeusza Pieronka: serwis specjalny


Biskup Pieronek, wypróbowany przyjaciel „Tygodnika Powszechnego”, był z nami w momentach radosnych, w doświadczeniach smutnych i trudnych. Wiele Mu, jako Redakcja, pismo, środowisko zawdzięczamy.

Ja dziś chcę Mu szczególnie podziękować za mszę św. którą na salwatorskim cmentarzu wspólnie żegnaliśmy śp. Piotra Szczęsnego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2019