Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PiS stworzyło koncepcję gazoportu, który następnie zrealizowała PO z PSL, dzięki czemu terminal LNG dostarcza nam 5 mld m3 surowca rocznie, a obecnie trwa jego rozbudowa do 7,5 mld. Finalizowany właśnie gazociąg Baltic Pipe potencjalnie będzie mógł nam zapewnić co roku nawet 10 mld m3 błękitnego paliwa, co w zupełności wystarczyłoby do zastąpienia gazu z Rosji, którego sprowadzaliśmy do tej pory ponad 9 mld m3. Nasze magazyny gazu są zapełnione w 80 procentach, co jest jednym z najwyższych poziomów w UE.
Diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze, pojemność tych magazynów jest niska, więc rezerw gazu wystarczy na dwa miesiące. Baltic Pipe pełną przepustowość osiągnie natomiast dopiero w przyszłym roku. Do końca obecnego będzie mógł przetransportować niespełna miliard m3. Poza tym „bałtycka rura” nie dociera do norweskich złóż, lecz jest jedynie podpięta do gazociągu Europipe II, biegnącego z Norwegii do Niemiec.
POLSKA BEZ ROSYJSKIEGO GAZU. CO DALEJ? NIE MUSIMY PANIKOWAĆ. KOMENTARZ MARKA RABIJA >>>
Kluczowe będzie więc zakontraktowanie surowca i zarezerwowanie sobie przepustowości w tym istniejącym już gazociągu. Koncesje PGNiG na wydobycie norweskiego gazu zapewnią jedynie 2,5 mld m3 surowca. Koncesja na duńskim złożu Tyra da nam kolejny miliard rocznie, jednak tylko przez 6 lat, poza tym jej uruchomienie się przeciąga.
PGNiG wciąż nie zdradziło, gdzie kupi pozostały surowiec. Jeśli spółka nie zdąży podpisać długoterminowego kontraktu, będziemy musieli nabywać gaz na rynku, co skaże nas na potężne wahania cen. Będziemy się także ratować gazem z Niemiec, sprowadzanym przez rewers na Jamale. Czyli rosyjskim, tylko kupowanym od pośrednika. ©