Polska bez rosyjskiego gazu. Co dalej? Nie musimy panikować

Rosja zakręciła kurki Polsce i Bułgarii. W ten sposób śle ostrzeżenie pozostałym, o wiele bardziej uzależnionym od jej gazu krajom Unii, by przestały wspierać Ukrainę ciężkim uzbrojeniem.

27.04.2022

Czyta się kilka minut

Magazyn gazu w Daszewie, listopad 2009 r. / FOT. Radek Kolesnik/REPORTER /
Magazyn gazu w Daszewie, listopad 2009 r. / FOT. Radek Kolesnik/REPORTER /

Oficjalnie stało się to w reakcji na odmowę zapłaty w rublach, czego Kreml zażądał od zachodnich kontrahentów jeszcze pod koniec marca. Znamienne jednak, że kurki zakręcono tylko dwóm – peryferyjnym z rosyjskiego punktu widzenia – krajom. Odbiorcy zachodnioeuropejscy, którzy podobnie jak Polska odmówili rozliczeń w rublu (otwarte pozostaje pytanie, czy w kilku przypadkach nie skończyło się na takich deklaracjach), nadal odbierają rosyjski gaz. Technicznie jest to możliwe dzięki pierwszej, czynnej nitce rurociągu Nord Stream, przez który, z pominięciem Polski, niebieskie paliwo płynie nieprzerwanie na zachód Europy. Drugą odnogę stanowią zaś gazociągi ukraińskie, których Kijów nie może ruszyć, bo rujnując Moskwie eksportowe interesy sam pozbawiłby się dostępu do tego surowca.

Decyzja Gazpromu ma zatem bez wątpienia kontekst polityczny. Rosja śle w ten sposób ostrzeżenie pozostałym, o wiele bardziej uzależnionym od jej gazu krajom Unii, by przestały wspierać Ukrainę ciężkim uzbrojeniem. Trudno pozbyć się wrażenia, że zakręcone Polsce kurki mają w pierwszej kolejności przemówić do wyobraźni niemieckiej opinii publicznej i wymusić debatę o tym, czy ukraińska wolność warta jest dla Niemców poważnych gospodarczych problemów. Berlin obliczył już, że rezygnacja z rosyjskich surowców kopalnych będzie go kosztować ok. 140-160 mld euro rocznie. Tamtejsza gospodarka, podobnie jak polska, połowę zużywanego gazu czerpie z Rosji. W odróżnieniu od wschodniego sąsiada, który od lat dążył do dywersyfikacji źródeł dostaw (Polska zainwestowała w gazoport w Świnoujściu, a w październiku uruchomi dostawy norweskiego gazu przez Baltic Pipe), Niemcy w ostatnich latach z determinacją parli ku surowcowej unii z Kremlem i teraz znajdują się w bardzo trudnej sytuacji.


GOSPODARKA TRZESZCZY. Wojna, waluty, inflacja: co nas czeka? CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Jesteśmy oczywiście w stanie wojny surowcowej z Federacją Rosyjską, ale warto zaznaczyć, że na tym froncie to my zaatakowaliśmy pierwsi. Kontrakt gazowy z Gazpromem miał i tak wygasnąć z końcem tego roku – taką decyzję rząd podjął już w pierwszych dniach wojny w Ukrainie. Rosyjski kontratak oznacza więc tylko tyle, że musimy szybko znaleźć i kupić gdzieś 5-5,5 mld metrów sześciennych gazu, bo mniej więcej tyle nie dotrze do nas do końca roku ze wschodu. Na szczęście to wykonalne. Dosłownie za kilka dni rusza gazociąg GIPL – będzie można nim ściągnąć do końca roku ponad 1,5 mld metrów sześciennych gazu z Litwy, która jako pierwsza w naszej części Europy całkowicie zrezygnowała z zakupu rosyjskiego paliwa (surowiec trafia do gazoportu w Kłajpedzie, z którego biegną rury w kierunku Polski, a Warszawa podpisała już z Wilnem stosowne umowy).

Mamy również połączenia gazowe z Ukrainą, Słowacją, Czechami i Niemcami, przez które można w każdej chwili uzupełnić dostawy. W jakiej cenie? Umowa z Gazpromem od kilku lat przewidywała rozliczenia na poziomie de facto wolnorynkowym, zmiana dostawcy nie wpłynie zatem na polskie ceny detaliczne surowca (rząd już zapowiedział, że ochrona taryfowa Urzędu Regulacji Energetyki dla odbiorców wrażliwych zostanie w tej sytuacji przedłużona do 2027 r.). Gaz może jednak podrożeć wskutek samej niepewności, jaka po decyzji Kremla z pewnością zapanuje na rynkach międzynarodowych, co przełoży się na koszty produkcji wielu sektorów polskiej gospodarki, a tym samym także na inflację. Słowem – w ten czy inny sposób zapłacimy za to zamieszanie więcej, ale scenariusz, w którym polskim rodzinom grożą przerwy dostaw gazu, można w tej chwili uznać za nierealny. Krajowe magazyny są napełnione w 76 procentach, co daje zapas rzędu ponad 2 mld metrów sześciennych, wystarczający na pokrycie pełni zapotrzebowania przez jakieś dwa miesiące (wraz z niewielkim krajowym wydobyciem). Rząd zresztą zapowiada, że nie widzi w tej chwili potrzeby, by te zapasy naruszać. Przeciwnie, będzie napełniać zbiorniki, bo na szczęście jesteśmy na końcu okresu grzewczego i zapotrzebowanie na gaz w najbliższych miesiącach będzie znacznie niższe niż jesienią i zimą.

Możliwości przeładunkowe terminala LNG w Świnoujściu to jakieś 6 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Rury Baltic Pipe dostarczą Polsce ok. 10 mld metrów sześciennych gazu z norweskiego szelfu. Wydobycie krajowe zapewnia ok. 4-5 mld metrów sześciennych, co razem daje tyle, ile w tej chwili rokrocznie zużywa Polska. Jednak bez dalszego rozwoju sieci gazowych przyłączy z sąsiadami i dodatkowego gazoportu, który ma powstać w Gdańsku, już za kilka lat problemy z gazem znów zaczną straszyć polską gospodarkę. Do końca dekady zapotrzebowanie na niebieskie paliwo wzrosnąć ma do około 30,6 mld metrów sześciennych rocznie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej