Zaopiekuj się mną. Anita Piotrowska o filmie "Matecznik"

Za sprawą neutralnej scenografii, parateatralnych ustawień i zdjęć „Matecznik” stanowi laboratorium... wszystkiego. I wcale nie jest to zarzut.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

 / MATERIAŁY PRASOWE GALAPAGOS FILMS
/ MATERIAŁY PRASOWE GALAPAGOS FILMS

Ten skromny, zrealizowany w czterech ścianach film jest niczym test Rorschacha: każdy może zobaczyć w nim coś całkiem innego. Wynika to częściowo z finansowych ograniczeń (powstał w ramach programu PISF ­„Mikrobudżety” wspierającego debiutantów), które wymuszają bardziej umowną, szkicową lub zgoła przypowieściową formułę.

„Matecznik” Grzegorza Mołdy wygląda na odtworzenie społeczno-psychologicznego eksperymentu. Przez pewien czas nie bardzo wiadomo, co się za nim kryje, kim bohaterowie są dla siebie nawzajem i dlaczego w tym eksperymencie uczestniczą. Laboratorium znajduje się w wynajętym mieszkaniu, gdzie chłopak zwolniony warunkowo z poprawczaka odbywa kilkumiesięczną resocjalizację. Jego urzędowa opiekunka Marta każdego dnia pilnuje, by Karol uczył się przydatnych życiowo umiejętności – gotowania, prasowania, sprzątania, ale i tańca czy używania prezerwatyw. Nastolatek ma też rozwijać prospołeczne odruchy, szczególnie zaś empatię, troskliwość i poczucie obowiązku, w czym pomagać ma sterowana komputerowo lalka niemowlę tudzież inne dokładane mu systematycznie zadania. Za ich wykonanie chłopak zbiera punkty, których bilans ma zadecydować o jego wyjściu na wolność. Oczywiście, czasami zdarza mu się złamać regulamin i właśnie ów czynnik ludzki, przeciwstawiony systemowej tresurze, okaże się dla tej historii decydujący. Nie tylko w odniesieniu do podopiecznego.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
TWARZ ANTYBOHATERA. ANITA PIOTROWSKA O FILMIE "NITRAM" >>>>


Brzmi znajomo? I nic dziwnego, albowiem Mołda i jego współscenarzystka Monika Powalisz ani przez chwilę nie ukrywają, że czerpią garściami z kina greckiej nowej fali. Podobnym socjotechnikom i dehumanizującym wyzwaniom poddawane były i postacie z „Kła” (2009) czy „Lobstera” (2015) Yórgosa Lánthimosa, i bohater proroczo-pandemicznej „Niepamięci” (2020) Christosa Nikou. Trudno zresztą nie dostrzec w polskim filmie bezpośrednich aluzji wizualnych (silnie wyakcentowany motyw jabłka i zębów), a student aktorstwa Michał Zieliński oraz tancerka i choreo­grafka Agnieszka Kryst w rolach głównych, wzorem swych greckich kolegów, wydają się bardziej modelami o kamiennych twarzach i sztywnych ciałach niż odtwórcami postaci. Raczej coś tu performują, aniżeli grają. Również programowy minimalizm filmowej formy odsyła do tamtych wzorców: wszystkie te spartańskie wnętrza, kostiumy w stylu normcore, oszczędna, ale czujna praca kamery, muzyka ograniczona do tego, czego akurat słuchają bohaterowie.

W pewnym momencie Marta włącza popularną w latach 80. piosenkę „Zaopiekuj się mną” z repertuaru grupy Rezerwat, tym razem w wersji karaoke. Jej tekst brzmi oczywiście dwuznacznie w kontekście całej sytuacji, dlatego aż prosi się o pytanie, jakiego rodzaju opresja skrywa się w polskim „Mateczniku” pod opiekuńczym przebraniem, i czy tylko Karol jest jej ofiarą.

Kiedy Marta próbuje przekraczać granice eksperymentu, rozpoczynając swoje mikrozwierzenia i drobne spoufalenia wobec Karola, wkraczamy do laboratorium toksycznej bliskości. Wymuszonej, wyrosłej z niezaspokojonych deficytów bądź zawodowych ambicji samej wychowawczyni, choć jednocześnie jakoś w tym ludzkiej. Wkrótce jednak okazuje się, że to bliskość podszyta wyrafinowaną przemocą, także seksualną. A nierówna relacja dojrzałej kobiety sprawującej władzę i nastolatka z dozorem elektronicznym na kostce zaczyna mieć coraz bardziej podejrzany wydźwięk. Tytułowy matecznik, który zazwyczaj kojarzy się z czymś swojskim, naturalnym i bezpiecznym, w filmie Mołdy staje się siedliskiem manipulacji. Tej instytucjonalnej, domowej, erotycznej, macierzyńskiej – zależnie od własnej interpretacji należy podkreślić właściwe.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
ŁABĘDŹ I PAW. CO OBEJRZEĆ NA VOD. Film „Bardo” waży więcej niż lwia część tytułów z bieżącej oferty Netfliksa >>>>


Bo w gruncie rzeczy, za sprawą neutralnej scenografii, parateatralnych ustawień i zdjęć Constanze Schmitt wzmacniających fabularne niedopowiedzenia, „Matecznik” stanowi laboratorium... wszystkiego, chociaż wcale nie musi to być zarzut. Równie dobrze daje się czytać jako pakowna metafora polityczna. Zamknięci przez ponad godzinę w „mieszkaniu treningowym”, możemy spotkać chłopca molestowanego przez opiekunkę, syna tłamszonego w edypalnej relacji, obywatela poddawanego inwigilacji albo ofiarę socjalizacji z pogwałceniem humanitarnych reguł. Pod wieloma względami przypomina się „Monument” Jagody Szelc, podobnie wyizolowana i wypreparowana opowieść o przemocy jako brutalnej inicjacji w dorosłość.

Coś najwyraźniej wisi w powietrzu, dlatego słychać w „Mateczniku” kameralny, acz dobitnie wyartykułowany manifest nowej wrażliwości, ­wyczulonej na wszelkie przekroczenia i nadużycia, na patologię usankcjonowaną przez aparat władzy i kultywowaną rzekomo dla dobra maluczkich. ­Karol uosabia instynktowny bunt wobec takiego status quo. Poprawnościowej pikanterii dodaje fakt, iż źródłem toksycznej siły (choć tak naprawdę zamaskowanej słabości) jest tutaj kobieta.

I można potraktować ten film niczym wykalkulowany popis bądź ambitne ćwiczenie warsztatowe, nie da się jednak zaprzeczyć, że Grzegorz Mołda to nazwisko warte zapamiętania. A gdyby komuś po „Mateczniku” wydawało się, że to twórca skazany na niszowość, pełen wyłącznie artystowskich pomysłów, niechaj poczeka na jego kolejny film. „Zadra”, ze scenariuszem Moniki Powalisz i świetną rolą Magdaleny Wieczorek, to historia młodej aspirującej raperki z blokowiska, która próbuje przebić się z kobiecymi rymami i bitami w zmaskulinizowanym światku hiphopowym, w dzisiejszych ograniczeniach społeczno-ekonomicznych oraz w plątaninie własnych uczuć. Jej wrażliwość i zapał dosłownie rozsadzają ekran, czego efektem jest wciągające, pozytywnie rozumiane kino „dla ludzi”.

Aż trudno uwierzyć, że oba filmy wyszły spod ręki tego samego człowieka, w dodatku jeszcze przed trzydziestką. Zastanawia także, czy w takim właśnie dwutorowym kierunku będzie zmierzać dalsza jego droga filmowa czy w pewnym momencie skręci gdzieś na dobre. Ciekawe, w którą stronę. ©

MATECZNIK – reż. Grzegorz Mołda. Prod. Polska 2022. Dystryb. Galapagos Films. W kinach.

Grzegorz Mołda (ur. 1993) jako reżyser zaczynał od nagradzanej etiudy „Koniec widzenia” (2017) i pracy przy serialu „Na sygnale”. W programie tegorocznego festiwalu w Gdyni znalazły się aż dwa jego filmy: „Zadra” w konkursie głównym i „Matecznik” w konkursie filmów mikrobudżetowych, gdzie otrzymał nagrodę Klimatyczny Film dla najbardziej ekologicznej produkcji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Zaopiekuj się mną