Apetyt na jabłka

Może trzeba zaakceptować wyczyszczenie twardego dysku i skorzystać z szansy, jaką jest nowe otwarcie? W końcu pamięć bywa przekleństwem.

21.06.2021

Czyta się kilka minut

Aris Servetalis w filmie „Niepamięć” / NOWE HORYZONTY / MATERIAŁY PRASOWE
Aris Servetalis w filmie „Niepamięć” / NOWE HORYZONTY / MATERIAŁY PRASOWE

Spowici mgłą mózgową, doświadczeni chwilową utratą takich czy innych zmysłów, powracający z niepewnością i lękiem do świata bezpośrednich relacji międzyludzkich – zobaczą w tym filmie jakże znajome odbicia. Zwłaszcza że tłem „Niepamięci” jest tajemnicza epidemia, która nie tylko pogrąża swoje ofiary w wiecznym zapomnieniu, ale i zmusza do nauki nowego życia. Od samych podstaw, pod ścisłą kontrolą inżynierii społecznej.

O takich filmach jak debiut Christosa Nikou mówi się, że swoją wizją wyprzedzają czas. Niby wiadomo, że powstawał przez sześć lat i że widz filmowy posiada nieuświadomioną skłonność do projektowania własnych doświadczeń na ekran. Mimo to futurystyczna historia Arisa (w tej roli Aris Servetalis), który podobnie jak wielu innych ateńczyków stracił nagle pamięć, zawiera wiele niezamierzonych aluzji i linków do współczesności.

Najbardziej znajomo przemawia jednak nie tyle fabuła, co wychłodzona aura tego filmu i swoisty efekt obcości. Oto pozbawiony pamięci bohater zostaje wypuszczony ze szpitala w ramach programu „Nowa tożsamość”. Będzie odtąd żył w nowym bezpłciowym mieszkaniu, nosił „normikowe” ubrania i socjalizował się pod dyktando kontrolujących go funkcjonariuszy. Instrukcje obsługi życia idealnie przeciętnego odsłuchuje Aris z dostarczanych mu regularnie kaset magnetofonowych. Odbudowie mają ulec także jego wspomnienia, stąd wymóg, by każdą swoją aktywność utrwalał za pomocą polaroidu, zdając tym samym relację z czynionych postępów na drodze ku normalności.


CZYTAJ WIĘCEJ: RECENZJE FILMOWE ANITY PIOTROWSKIEJ >>>


Jednym z takich zadań ma być wyprawa na bal przebierańców i nie jest przypadkiem, że bohater występuje tu w pokracznym stroju astronauty, a towarzyszy temu elektroniczna muzyka znana z kosmicznego westernu „Legenda Kaspara Hausera” (2012) Davide’a Manulego. Powrót do życia towarzyskiego w sytuacji, gdy amnezja objęła również wszelkie jego niepisane reguły, zaiste ma w sobie coś z podróży na obcą planetę.

Nikou buduje z czarnych dziur niepamięci cały swój świat przedstawiony. Nie wiadomo i właściwie nieważne, co było wcześniej – może w tym akurat przypadku lepiej nie pamiętać? Może trzeba zaakceptować wyczyszczenie twardego dysku i skorzystać z szansy, jaką jest nowe otwarcie? W końcu pamięć, jak słyszymy w jednej ze scen, bywa czasem przekleństwem. Grecki film obywa się w tych rozważaniach bez efektownych fajerwerków i wręcz unika narracyjnych łamigłówek dostarczanych przez amerykańskie kino spod znaku „Memento”. W ramach egzystencjalnego resetu po prostu przeprowadza swego bohatera przez kolejne inicjacyjne progi: pierwsza jazda na rowerze, pierwsza wizyta w kinie, skok do basenu, pierwsza randka z dziewczyną…

Z czasem jednak autorzy programu zaczynają wystawiać na próbę uśpioną czy może raczej zapomnianą emocjonalność bohatera. Bo kiedy Aris poznaje Annę (Sofia Georgovassili), dziewczynę o wiele bardziej zaawansowaną w mechanicznym uczeniu się życia, zaczyna dostrzegać trybiki w systemie programującym zachowania pacjentów. Lecz ten dobrze znany z kina motyw: buntu jednostki przeciwko bezdusznemu matriksowi, na długo pozostaje w sferze potencjalności czy ledwie sugestii. Nawet jeśli u dzisiejszego widza wzbudzi niechybne skojarzenia z chińskim systemem zaufania społecznego, projektującym za pomocą ciągłej ewaluacji punktowej nowego, ulepszonego człowieka.

Twórcę „Niepamięci” bardziej niż straszenie totalitarnymi socjotechnikami interesuje bowiem to, co wydarza się z ludźmi i między ludźmi – jak bardzo po amputowaniu pamięci stają się podatni na manipulacje i różnego rodzaju przeszczepy wspomnień. I jak dalece technologia, zwłaszcza fotograficzna, wpływa na kreowanie pamięci, zapośredniczając ją i zwalniając nas z samodzielnego zapamiętywania. Co ciekawe, Nikou przebrał nasz dobrze znany cyfrowy terror w zgrzebną analogową szatę. Wykreował świat pozornie znajomy, ale zanurzony w mitycznym bezczasie, w retrodystopii pełnej staroświeckich gadżetów, zamkniętej w równie oldskulowym, kwadratowym niemal kadrze.

Równocześnie bywa w swych dywagacjach bardzo powściągliwy – zdecydowanie woli otwieranie niż dopełnianie znaczeń. Reżyser, który ongiś terminował na planie „Kła” Yorgosa Lanthimosa, zdaje się tu nieodrodnym synem greckiej Nowej Fali, znanej z wyśrubowanego minimalizmu, zdystansowanej kamery, aktorstwa z kamienną twarzą i krytyki społeczno-politycznej schowanej pod cienką warstwą surrealizmu czy metafor. Z materiału, jaki nakręcił, zapewne równie dobrze dałoby się wykroić trzydziestominutową etiudę, lecz film, będący zresztą polską koprodukcją, z ascetycznymi zdjęciami Bartosza Świniarskiego, anegdotę traktuje raczej umownie.

Dostajemy rzecz o przełamywaniu izolacji i dystansu społecznego, o powtórnej nauce bliskości. Tej prawdziwej i niezaprogramowanej, z całą jej goryczą i bólem. A tym, co spina Arisa z jego utraconą normalnością, niesie pocieszenie i skłania do poszukiwania straconego czasu, są w filmie… jabłka. Ich smak, zapach i nazwa, których, o dziwo, nie zapomniał. Jabłka znajdują się także w oryginalnym tytule filmu i pysznią się w niejednej scenie. Pozbawione mitologicznych czy biblijnych odniesień, stają się u Nikou najbardziej pierwotnym symbolem życia, jego smaków i zapachów. Chwile, kiedy Aris zatapia w nich zęby, to bodaj jedyne zmysłowe fragmenty filmu, przełamujące jego sztuczną, sterylną aurę i kwaśny humor. I, jakkolwiek enigmatycznie to zabrzmi, właśnie dzięki jabłkom ów dojrzały wiekiem mężczyzna, upupiony przez wirus amnezji i zarządzający nią system, gotów będzie uchylić rąbka gęstej mgły i skonfrontować się wreszcie ze swoim brakiem.

Grecki debiutant przyznaje w wywiadach, że scenariusz pisał pod wpływem własnej żałoby (film zadedykował zmarłemu ojcu), i w tym małym, niskobudżetowym dziele wyczuwa się ów ludzki ton. Pozornie nieskończona kraina absurdu, stworzona przez jego nowofalowych rodaków – Lanthimosa, Athinę Rachel Tsangari czy Babisa Makridisa – już teraz wydaje się dla twórcy „Niepamięci” zbyt ciasna. Nie wystarcza mu tragikomiczna wizja Aten, gdzie wykasowano wspomnienia, toteż nie ma komu opłakiwać straty, a nową pamięcią zarządza Wielki Brat. Nikou szuka w tej kostycznej opowieści bardziej intymnych szczelin i czulszych dotknięć.©

NIEPAMIĘĆ (Mila) – reż. Christos Nikou. Prod. Grecja/Polska/Słowenia 2020. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. W kinach od 25 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2021