Z krainy inności

Słucham: kim był dla kogo? Jeszcze więcej o tym przeczytam.

01.02.2007

Czyta się kilka minut

Ale szukam odpowiedzi własnej. By zająć się taką refleksją, trzeba odłożyć na bok najbardziej osobiste przeżycie rozstania. Już nie będzie można wysłać faksu: "Drogi Panie Ryszardzie... czekamy!". Na taki list z prośbą o kolejne spotkanie z uczestnikami Warsztatów Dziennikarskich Polis - odpowiadał telefonem z życzliwymi pytaniami i obietnicą.

Mistrz przywoływania

Niespecjalnie interesują mnie rozróżnienia między literaturą faktu (tu Kapuściński) i literaturą "piękną". Nie jest tak bardzo ważne, gdzie się tekst zaliczy - kim autora mianuje - pisarzem, dziennikarzem? Istotna jest funkcja rozszerzania wymiarów życia. Reportaż dzieli tę funkcję z powieścią, przynajmniej z tą jako tako klasyczną. I także z poezją.

Chodzi o takie przywoływanie choćby ułamków rzeczywistości, że czytelnik się w tych światach pogrąża, zwiedza je, dotyka i jest dotykany. Pisanie powieści jest niejako stwarzaniem świata, choć nie z niczego; reportaż udostępnia światy poznane przez autora. Czytając reportaże, żyjemy dłużej i bardziej wszędzie, również tam, gdzie nie dotarliśmy i nie mamy szansy dotrzeć. Takiego spojrzenia na reportaż staram się uczyć, prowadząc warsztaty dziennikarskie dla studentów najróżniejszych kierunków. Robimy to już 15 lat. Przez ten cały czas towarzyszył nam i wspierał Ryszard Kapuściński.

Spróbuję chociaż wyliczyć - przykładowo, nie wyczerpująco, coś z tego, co ja, co my zdołaliśmy dojrzeć jego oczami (wiedzieliśmy, jak uważnie wszystko ogląda, bo tak patrzył też na nas i pamiętał, co zobaczył).

Planetarność. Rodzina ludzka

Można by sądzić, że na przykład esej "Daleki odgłos werbli" to tylko "publicystyka". Ale Kapuściński ma to do siebie, że we wszystkich rodzajach dziennikarskich znajdował szansę i miejsce na reporterskie przywołanie konkretów: wydarzeń, postaci, miejsc, doznań. Dzięki Kapuścińskiemu wiem, że wypowiedzi publicystyczne mogą składać się z mikroreportaży, ze zdań, ze słów przywołujących tu, na to miejsce rzeczywistość, o której mowa.

Przykład z przypadkiem właśnie czytanego tekstu: "Spotkanie z innością". Słucham i widzę, widzimy, jak dwie hordy pradawnych ludzi mijają się gdzieś na rozległym stepie. W kościach można poczuć ich wahanie: minąć tamtych? Zaatakować? Spotkać, coś wymienić, czegoś się dowiedzieć, zbadać? Nawet takie drobne ewokacje w tekstach Kapuścińskiego dają do myślenia. (Dlatego już poszczególne akapity mam za reportaże - reportaże z chwil namysłu nad widzianym, nad przywołanym z pamięci). Dorobek pracowitego oglądania świata scalony w pamięci wyposaża czytelnika w mapę powierzchni planety, mapę niezastygłą, raczej taką, jak te ściągane na ekran komputera. Ukazuje się na nim konkretne miejsce ze swoją pogodą. A dalej, obok i ponad, we wszystkie strony rozciąga się wirtualna całość, po którą można sięgnąć.

Gdy czyta się o skakaniu przez kałuże w stolicy Jakucji, wie się, że autor patrzy na zapadające się w zmarzlinę domki ze świadomością istnienia tylu jeszcze podobnie niepewnych ludzkich gniazd, na gorącym piachu, w faveli wśród betonów metropolii...

Słyszałam zarzut, że Kapuściński za mało pisał o Polsce. Rzeczywiście: książkę o Polesiu, swojej małej ojczyźnie, odkładał na czas, którego już zabrakło. To doświadczenie pozostało tylko jego własnym, chociaż wplatało się w pisanie "Imperium" i we wszystkie doświadczenia, które bez poleskiego dzieciństwa byłyby nie takie.

Chcielibyśmy więcej o Polsce. Ale on przecież dla Polski pisał o wszystkim.

Świat władzy: "Cesarz", "Szachinszach"

Przywołał konkretne, realne doświadczenie z dwóch obcych nam miejsc. Źle to czytaliśmy, jeśli między wierszami naprawdę szukaliśmy ukrytych komentarzy do wydarzeń znad Wisły. Wciąż i zawsze mieliśmy taką pokusę, ale Kapuściński nie zachęcał do ulegania tej skłonności. Naprawdę do głębi pisał o tym, o czym pisał. Wielkie reportaże i zawarte w nich przywołania mówiły najpierw o inności i zaraz potem, o cal głębiej - o człowieczości wydarzeń, więc o losie, który zawsze ostatecznie nie taki inny.

Świat wewnętrzny reportera

Jak on sam działa? Reporter R. K.? Moim zdaniem wstęp do tego kręgu dają "Lapidaria". Tu tysiące przywołań kolejnych błysków rzeczywistości. Niełatwo znaleźć w sobie dość miejsca, by w tym rozglądaniu się naprawdę uczestniczyć. Byłoby warto, ale na to trzeba by doczytać po sto książek do każdej kartki "Lapidariów". Tylko raz po raz, nie tak często czułam, że też mogę rzucić okiem w ślad za spojrzeniem Reportera, zobaczyć to, co przez niego przywołane.

"Być reporterem" znaczy dla Kapuścińskiego więcej niż "pisać reportaże". Dla niego człowiek jest reporterem w samym akcie refleksyjnego poznawania świata. To może być zapisane, zakomunikowane, albo i nawet nie: wystarczy, że świat będzie w człowieku. Ciekawe, że Kapuściński zdawał się doceniać blogowanie jako wynik reporterskiego oglądania świata. Blog to przecież zapis przywołanego z pamięci po to, aby zaobserwowane, pamiętane, dawało do myślenia. Jeszcze i za tę lekcję czuję wdzięczność. Jak żal, że nie rozwiniemy już tego tematu, prekursorsko rzuconego już pewien czas temu. Ale będziemy przywoływać Mistrza jeszcze wiele razy, oglądając świat z nim, idąc za spojrzeniem utrwalonym w tekstach.

HALINA BORTNOWSKA jest publicystką i działaczką społeczną; animatorem grupy "Wirydarz" przeciw antysemityzmowi i ksenofobii oraz warsztatów dziennikarskich Stowarzyszenia Młodych Dziennikarzy Polis; członkiem zespołów miesięcznika "Znak" i "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (05/2007)