Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Maciej Prus nie odważył się zmierzyć z większością tych problemów. Obszedł je, przykrawając dramat Wyspiańskiego do rozmiarów sztuki mądrej i ważnej, ale bardzo tradycyjnej w kształcie, realistycznej, właściwie psychologicznej. Ma to zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje.
Znajdujemy się we współczesnym teatrze - nagie ściany, stalowa konstrukcja widowni, na scenie szkielet dekoracji i aktorzy we współczesnych, prywatnych strojach. Konrad (Piotr Adamczyk) w zielonej kurtce i z wojskowym plecakiem wygląda tak, jakby właśnie przyszedł z ulicy. Emanuje z niego spokój i szczerość - szczególnie wyraziste w zderzeniu ze sztucznością i dogmatyzmem pozostałych postaci.
Widz podgląda zza kulis burzliwą próbę, podczas której Konrad i zespół teatru spierają się w fundamentalnych kwestiach artystycznych i społecznych: relacji między prawdą i kłamstwem, życiem a sztuką, działaniem a demagogią. Tak potraktowany został zarówno I akt, jak i sceny z Maskami. Z obydwu emanuje tęsknota za czasami, kiedy teatr - tworzony po kościołach i salach parafialnych przez szlachetnych zapaleńców w rodzaju Konrada - był czymś znacznie więcej niż tylko teatrem...
Pierwszą część spektaklu ogląda się z zainteresowaniem, głównie dzięki znakomitej obsadzie (m.in. Jerzy Trela jako Reżyser, Maja Komorowska jako Muza i Gustaw Holoubek jako Stary Aktor). Wszyscy posługują się arcytrudną frazą Wyspiańskiego bardzo swobodnie, ze zrozumieniem, a zarazem szacunkiem dla szczególnej melodii języka. Budują pełnokrwiste postaci artystów-kabotynów i zarazem Polaków-pieniaczy: wpadają w patos, kłócą się, obrażają. Głusi na argumenty Konrada, przerzucają się pomysłami na to, jak robić teatr - i "robić Polskę", a ich dyskusje dotyczące polskiego społeczeństwa brzmią boleśnie aktualnie.
Gorzej w przypadku III aktu, gdzie realistyczny klucz zawodzi. Trudno zaakceptować ukazanie sceny z Geniuszem jako halucynacji Konrada, podczas której żujący gumę diaboliczny osobnik wije się po zasnutej kłębami dymu scenie i podjudza aktorów do patetycznej, przerysowanej gry w historycznych kostiumach. Dosłowność i naiwność tego rozwiązania śmieszy i niestety podważa wartość pierwszych dwóch aktów. Tak jakby reżyser nie dość głęboko wziął sobie do serca wyrzut Wyspiańskiego, jak refren powracający w tekście dramatu: "Straciliśmy wiarę w słowo...".
STANISŁAW WYSPIAŃSKI, "WYZWOLENIE", reż.: MACIEJ PRUS, zdj.: Jan Holoubek, scenogr.: Małgorzata Szczęśniak, emisja w programie 1 TVP 26 listopada 2007 o godzinie 20.20.