Wróg nieprzysiadalny

Mój drogi Piołunie,

09.12.2013

Czyta się kilka minut

w poprzednim liście wyjaśniałem, jak łatwo i bezboleśnie stworzyć sobie wroga. Nadal jednak winienem Ci odpowiedź, dlaczego nadwiślański katolicyzm bez wroga obyć się nie umie; dlaczegóż obowiązuje tu zasada, że wrogów wprawdzie ci u nas dostatek, ale chętnie i inszych znienawidzimy.

Młode wciąż z Ciebie diablę, więc jeszcze doświadczenia Ci brak i nie pojmujesz, że bez przyjaciół żyć się da, i to wcale nieźle. Ale bez wroga – ani rusz. Obywatelu, wróg podstawowym gwarantem twego dobrego samopoczucia! Furda z terapeutami i wylegiwaniem się po kozetkach; do kata z osobistymi trenerami, coachami i motywatorami dla wypalonych! Pal sześć duchowych mistrzów i natchnionych guru! Do czorta – za przeproszeniem – z wziętymi rekolekcjonistami i wrażliwymi spowiednikami! Tylko wróg; wróg osobisty, podstępny i bezwzględny, stanowiący uosobienie wszelkiego zła – zapewni ci, marny człecze, trwały błogostan i niczym niezmącone poczucie wyższości. Bezcenne, a na dodatek nic nie kosztuje. Wystarczy tylko chcieć. Dajcie tylko człowieka, a paragraf się znajdzie.

Przede wszystkim wróg zwalnia z czynności, która ciało i ducha przyprawia o ból straszliwy, czyli z myślenia. Jest rzeczą oczywistą, że wpierw trzeba wyeliminować śmiertelne zagrożenie, a dopiero potem można ewentualnie kombinować, co by tu zrobić z życiem własnym i bliźnich. Jak słusznie i metaforycznie poucza serialowy szlagier: „Do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa. Przed nocą zdążymy, tylko zwyciężymy, a to ważna gra”. Tylko zwyciężymy – dopiero potem przyjdzie pora na domy, piece i psy. Ale tak naprawdę pora na domy, piece i psy nie przyjdzie nigdy, bo po zniszczeniu jednego wroga zaraz pojawi się następny – taki już tego świata urok. To jednak nie zmienia faktu, że na razie nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie trwonił czasu na przypowiastki o winnicach, drachmach, talentach i innych środkach płatniczych, gdy zagrożony jest biologiczny byt narodu, Kościoła i ojczyzny. Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Zwłaszcza że we wspomniany przez poetę las – już poszły ogary. Zresztą po co deliberować? Zabijajcie wszystkich, Nieprzyjaciel rozpozna swoich.

Po drugie, gdy pacjentów uda się zafiksować na walce z wrogiem, i to w ich przekonaniu walce na śmierć i życie – w znikomym stopniu narażeni będą na niebezpieczne podszepty Cieśli, by stanąć w prawdzie o sobie samych, spojrzeć w głąb siebie. Jak powszechnie wiadomo, ciekawość to pierwszy stopień do nieba. Patrząc uczciwie w lustro, dostrzec można swe słabości, ograniczenia, niedostatki. Swą głupotę, krótkowzroczność, pychę bądź zawiść. Tylko po co się tak katować? To przecież grozi trwałym zaburzeniem nastroju, a może i ciężką depresją... Skoro jesteś katolikiem, i to nadwiślańskim katolikiem – znaczy, że należysz do wybranych. Do wybranych, czyli lepszych. Do diabła – już po raz drugi za przeproszeniem – z fałszywą skromnością! Niewdzięcznością byłoby ową łaskę wybraństwa podawać w wątpliwość. Na szczęście to właśnie wróg samą obecnością nieustannie będzie ci, nadwiślański katolu, przypominać, żeś po prostu lepszy. Bo wróg z założenia zawsze jest gorszy, ba – najgorszy. I to pod każdym względem. Taka już jego zepsuta natura.

Czujesz się głupcem? Znajdź sobie wroga, na pewno będzie głupszy od ciebie. Namolne sumienie cię oskarża? Wrzuć na luz, popatrz na wroga, a od razu zrozumiesz, co to dopiero znaczy grzeszyć. Ty, człowieczku, wyrzucasz sobie w gruncie rzeczy błahostki, a tamten degenerat i zboczeniec łazi po świecie z podniesioną głową. Nic, tylko prowokatora w pysk strzelić, żeby się moralna i dziejowa sprawiedliwość ziściła.

To proste jak dwa razy dwa. Skoro punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, to nie ma lepszego miejsca, by zasiąść i rozkoszować się samym sobą – niż obok wroga. Dopiero na jego ciemnym tle twa aureola zajaśnieje pełnym blaskiem.

A że czasem najciemniej jest pod aureolą? O tym, drogi Piołunie, cicho sza...

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013