Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Naczelny Sąd Administracyjny zawiesił wykonanie jednej z nominacji do Sądu Najwyższego, działając na wniosek osób, które – choć związane ze środowiskami prawniczymi kontestującymi pisowskie zmiany w wymiarze sprawiedliwości – świadomie wzięły udział w procedurze selekcji przez KRS po to, by móc potem oprotestować jej decyzje (powiadało się o nich w mediach „sędziowie kamikaze”). Przedstawiciele prezydenta, od którego zależy, czy podpisze kontestowaną nominację, twierdzą, że nie jest on związany decyzją NSA.
Dotychczas Andrzej Duda dawał dowody, że potrafi działać metodą faktów dokonanych i tworzyć nieodwracalne zmiany, zanim np. wypowie się unijny Trybunał Sprawiedliwości. A ten właśnie utracił możliwość odpowiedzi na pięć pierwszych pytań prejudycjalnych zadanych przez SN na początku sierpnia, do których było dołączone postanowienie tymczasowo zawieszające przejście w stan spoczynku sędziów 65+. Mówiło się wówczas, że SN zastosował wobec Zbigniewa Ziobry „broń atomową”, chociaż był to de facto tylko prawniczy fortel, i dało się go pokonać innym fortelem. Otóż pytania zostały zadane na marginesie sprawy, którą wytoczył jasielski oddział ZUS w zawiłej kwestii składkowej. Po paru miesiącach ZUS skargę wycofał, co spowoduje także wycofanie pytań zadanych TSUE (choć trzeba pamiętać, że we wrześniu SN skierował do Luksemburga jeszcze kilka innych pytań). Trudno dać wiarę, że kierownictwo państwowej ubezpieczalni zmieniło zdanie suwerennie, a nie po to, by uwolnić rząd od jednego z kłopotów.
Resztki wiary w dobro wspólne każą jednak załamać ręce, kiedy wokół zwornika stabilności systemu prawnego pojawiają się takie sformułowania jak „kamikaze” czy „bomba atomowa”. Unijny trybunał będzie zajmować się skargami na zmiany w SN jeszcze wiele miesięcy, ale PiS – jako partia de facto rewolucyjna – już coś ważnego ugrał. ©