Wirus i wielka tajemnica wiary

Epidemia przerwała tradycyjny sposób celebracji pierwszych komunii. To trudność, ale i szansa.

04.05.2020

Czyta się kilka minut

 / DANIEL DMITRIEW / FORUM
/ DANIEL DMITRIEW / FORUM

Dzieci ubrane na biało zmierzają do parafialnych kościołów. Chłopcy w garniturach albo – coraz częściej – dziwnych kostiumach: jakby liturgiczna alba, długa jak koszula, do tego spodnie; dziewczynki – w sukniach księżniczek, jakby do ślubu. Wielkie styropianowe chleby i winne grona na skraju kościelnych prezbiteriów. W domach weselnych i restauracjach przyjęcia, których głównymi bohaterami są dziesięciolatkowie. Przy drogach reklamy zestawów komputerowych z nieco eucharystyczną estetyką.

Rozczarowanie

Wrosły już te obrazy w polski pejzaż majowy, ale w tym roku, z powodu epidemii COVID-19, ich nie ma. Już od marca, gdy tylko szkoły zostały zamknięte, a liczba uczestników celebracji liturgicznych radykalnie ograniczona, kurie diecezjalne zasypywane były pytaniami, co w tym roku będzie z pierwszokomunijnymi uroczystościami. Wobec niejasnego stanowiska rządu co do tego, jak długo potrwają te ograniczenia, trudno było o jednoznaczną, pewną odpowiedź. Większość komunikatów kurialnych zawierała kilka możliwych scenariuszy wydarzeń. Niektóre diecezje wyrażały nadzieję, że może uda się przesunąć pierwsze komunie na czerwiec. Inne zasadniczo przewidywały, że najwcześniejszym możliwym terminem będzie wrzesień.

Co znamienne, większość diecezji uzależnia nowy termin uroczystości bardziej od tego, kiedy wznowione zostaną regularne zajęcia szkolne niż od zniesienia ograniczeń licznego uczestnictwa w celebracjach religijnych. Wyraźnie można rozpoznać, że pandemia i związane z nią ograniczenia podważyły nie tylko możliwość samej celebracji pierwszych komunii, ale także system przygotowania dzieci do pełnego uczestnictwa w sakramencie Eucharystii. Ujawniło się także, jak bardzo ów system przygotowania jest związany nie tyle z życiem parafii, co z lekcjami religii w szkole.

W zaleceniach i sugestiach wydawanych przez niektóre diecezje można znaleźć także takie, które wskazują możliwość bardziej zindywidualizowanego podejścia. Dotyczy to zarówno przygotowania, jak i samej celebracji. O ile jednak apele o zaangażowanie się rodziców w domowe, indywidualne przygotowanie dzieci słychać w wielu diecezjach, to sugestie indywidualnej celebracji pierwszej komunii nie są tak częste. Ten sposób postępowania rekomenduje metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś czy bp Janusz Stepnowski z Łomży, podobne sugestie pojawiają się w diecezjach włocławskiej czy szczecińsko-kamieńskiej, a także w niektórych parafiach w Krakowie. Diecezja bydgoska również dopuszcza zmianę formy uroczystości pierwszokomunijnych na bardziej indywidualną, ale dopiero po powrocie dzieci do szkół.

Komunikacja we wspólnocie

Sytuacja epidemii nie stanowi jednak tylko wyzwania organizacyjnego dla rodziców i duszpasterzy. Przede wszystkim jest trudnym doświadczeniem dla dzieci. Ważne wydarzenie, do którego przygotowywały się od wielu miesięcy, może się – z ich perspektywy – nie odbyć. Owszem, do pierwszej komunii tak czy inaczej kiedyś pójdą, ale dla dziesięcioletniego człowieka, będącego na etapie rozwoju, w którym dominuje myślenie konkretno-wyobrażeniowe, fakt, iż nie odbędzie się to właśnie konkretne wydarzenie – o którym mu opowiadano, które sobie wyobrażał, którego oczekiwał – przesłania nowe, jeszcze nie do końca określone możliwości.

Tu ujawnia się waga jasnej komunikacji we wspólnocie Kościoła, która, niestety, miejscami szwankuje. W jednej z wielkomiejskich parafii rodzice (a więc i dzieci) nie otrzymali żadnego komunikatu ze strony duszpasterzy od początku kwarantanny aż do połowy kwietnia. Po ponad miesięcznym milczeniu zaproponowano im pierwszą komunię jeszcze w maju w „zindywidualizowanej” formie: codziennie w dni powszednie podczas jednej z mszy kilkoro dzieci miało przystąpić do komunii z towarzyszeniem kilkorga dorosłych. Propozycja u wielu rodziców wzbudziła konsternację.


Czytaj także: Ks. Andrzej Draguła: Kościół na kwarantannie


Warto zatem, by upowszechniły się takie działania, jakie podjęto w diecezji sandomierskiej, gdzie już w połowie marca pojawiło się ogłoszenie o konsultacjach zarówno z księżmi i katechetami, jak i z rodzicami, oraz zachęta do przesyłania swoich opinii na konkretny adres internetowy – zanim podjęte zostaną jakiekolwiek decyzje. To przecież rodzice najlepiej wiedzą, co myślą i przeżywają ich dzieci. Z drugiej strony, jak okazuje się podczas parafialnych spotkań z rodzicami, perspektywy, z jakich patrzą oni na obecne kłopoty z pierwszą komunią swych dzieci, są bardzo różne i potrzeba sporo czasu, by we własnym gronie mogli dojść do porozumienia. Szybkie forsowanie rozwiązań może doprowadzić do środowiskowych podziałów. Nie tak prosto znaleźć rozwiązanie, które uwzględniałoby teologię sakramentu, rozmaite społeczne potrzeby i – o czym nie wolno zapomnieć – brało pod uwagę perspektywę dziecka.

Szansa dla reformy

O tej dziecięcej perspektywie nie mogą zapomnieć dorośli, którzy powinni rozważyć, w jaki sposób najlepiej odpowiedzieć na wyzwanie postawione przez obecną sytuację. A jest nad czym myśleć, paradoksalnie bowiem przerwanie przez epidemię tradycyjnego sposobu inicjacji dzieci w najważniejszy sakrament chrześcijaństwa może stanowić okazję o niezwykle pozytywnym znaczeniu. By jednak tak się stało, trzeba poszukać innych rozwiązań niż po prostu opóźnienie tradycyjnego procesu przygotowań i przełożenie o kilka miesięcy uroczystości celebrowanych w niezmienionej formie.

Warto się zastanowić, czy owa forma nie wymaga głębokiej zmiany. W ostatnich latach komercjalizacja uroczystości pierwszokomunijnych przybrała rozmiary wzbudzające niepokój coraz większej grupy duszpasterzy i rodziców. Chodzi tu zarówno o rosnącą materialną wartość prezentów, które dzieci dostają „na komunię”, jak i o otoczkę samego sakramentu – tę w przestrzeni kościelnej i poza nią – np. coraz bardziej wystawne przyjęcia komunijne w drogich lokalach. Z drugiej strony siła społecznego nacisku była tak duża, że także wielu tych, którzy dostrzegali problem, miało spore trudności, by przeciwstawić się niechcianemu przez nich trendowi.

Być może dobrym rozwiązaniem byłaby zmiana formy pierwszych komunii na bardziej indywidualną. Taka reforma nie jest prosta i może, oczywiście, rodzić poważne trudności. Dla dzieci uroczystość pierwszokomunijna jest przecież mocnym doświadczeniem wspólnotowym – czymś, co przeżywa się w ważnej dla siebie grupie rówieśniczej. Ma to wartość nie tylko na poziomie psychologicznym czy społecznym, lecz także teologicznym: Eucharystia jest sakramentem wspólnoty. To teologiczne znaczenie w świadomości dziecka wcale nie musi wyrażać się w kategoriach explicite religijnych. Gdy matka jednej dziewczynki mówi: „Moja córka chodzi do niewielkiej klasy; jest bardzo zżyta z koleżankami, wszystkie bardzo przeżywały, że pójdą do komunii razem” – wyraża głęboko chrześcijańskie doświadczenie świata swojego dziecka.

Z drugiej strony warto uwzględnić argumentację abp. Rysia, który swoją zachętę do komunii indywidualnej uzasadnia, stwierdzając: „Chodzi o to, byśmy zrozumieli, że nie adresujemy Ewangelii do grupy, tylko zawsze do konkretnych osób. I czas epidemii w tym pomaga. Możemy tego doświadczyć w praktyce”.

W przypadku Eucharystii „bardziej zindywidualizowane” nie może znaczyć „poza wspólnotą”. Pierwsze pełne uczestnictwo dziecka w Eucharystii powinno dokonać się w ważnej dla niego wspólnocie. Tu pojawia się pytanie, jaka to jest wspólnota. Trudność w udzieleniu odpowiedzi wiąże się m.in. z dziwacznym sposobem rozdzielenia religijnej edukacji dziecka na część szkolną i parafialną (przykościelną). Co zrobić w przypadku, gdy dziecko chodzi do szkoły poza swoją parafią? Gdyby przystępowało do pierwszej komunii ze swoją klasą, byłoby to wydarzenie współtworzone przez ważną dla dziecka wspólnotę. Jeśli ma iść „indywidualnie”, to w którym kościele? W parafii, na terenie której leży szkoła i której duszpasterze dotąd je katechizowali? Czy w kościele, do którego chodzi co niedzielę i który dobrze zna (ale który może nie być kościołem wielu ważnych dla dziecka osób)?

Trzeba ponadto pamiętać, że – znów oddajmy głos rodzicom – „dzieci nie były przygotowywane na taki, trochę medytacyjny, rodzaj przeżycia”. Ewentualna reforma musi obejmować także zmianę, a więc w tym roku również wydłużenie sposobu przygotowań. Tak, aby dzieci były w stanie przeżyć bardziej indywidualne przyjęcie pierwszej komunii nie tylko jako utratę wydarzenia, w którym uczestniczy cała grupa rówieśnicza, lecz także jako duchowy zysk. Musi być tak prowadzone, by w swój dziecięcy sposób doświadczyły, że Ewangelia – jak określił to abp Ryś – skierowana jest konkretnie do niej/do niego.

Tu znów potrzeba czasu i dobrej komunikacji pomiędzy rodzicami a duszpasterzami. Bez intensywniejszego włączenia się rodziców w proces przygotowań dzieci do pierwszej komunii niewiele dobrego się stanie. Ale nie mogą oni być pozostawieni sami sobie. Tym bardziej że – co zauważają także niektórzy duszpasterze – w obecnej sytuacji wiele innych, kluczowych dla życia spraw wymaga ich zaangażowania. Kryzys to trudność, ale też szansa. Czy ją wykorzystamy? ©℗

Czytaj więcej w serwisie: Kościół wobec epidemii

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2020