Wielki Inkwizytor Zachodu

Czy to, co prezentuje patriarcha Cyryl i Rosyjska Cerkiew Prawosławna, ma jeszcze cokolwiek wspólnego z chrześcijańskim przesłaniem do świata?

03.09.2022

Czyta się kilka minut

Patriarcha Cyryl, kwiecień 2022 r. Fot. ALEXANDER NEMENOV/AFP/East News /
Patriarcha Cyryl, kwiecień 2022 r. Fot. ALEXANDER NEMENOV/AFP/East News /

Przemówienie prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera z 31 sierpnia podczas 11. Zebrania Ogólnego Światowej Rady Kościołów w Karlsruhe to istotny głos w debacie ekumenicznej.

Niemiecki polityk jasno wezwał do izolowania i potępienia działań Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. „Nie możemy dziś milczeć. Musimy nazwać rzeczy po imieniu. Musimy potępić zło. Jako wspólnota chrześcijańska musimy wyrazić nasze zaangażowanie na rzecz godności, wolności i bezpieczeństwa Ukrainy” – mówił Steinmeier i dodawał, że rosyjskim prawosławnym uczestniczącym w obradach nie może zostać „oszczędzona prawda o tej brutalnej wojnie i krytyka roli przywództwa ich Kościoła”. Zdaniem polityka rosyjscy hierarchowie „prowadzą obecnie swoich wiernych straszną, bluźnierczą drogą, która jest wręcz wroga wierze”.

I jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do tego, że Steinmeier miał rację, to patriarcha Cyryl ponownie je rozwiał. Słowo wygłoszone przez niego w czasie liturgii przed ikoną Matki Bożej Dońskiej (której, jak wierzą Rosjanie, zawdzięczają zwycięstwo nad Złotą Ordą pod Kulikowym Polem) stało się jednoznacznym świadectwem, że nauczanie rosyjskiego prawosławia coraz mniej ma wspólnego z duchem Ewangelii, a coraz więcej z plemienną postpogańską religijnością przenikniętą apokaliptycznymi i mesjanistycznymi elementami religii narodu.


Czytaj także: Papież nie dość, że uległ manipulacji, to jeszcze przyjmuje kremlowską wersję wydarzeń


 

Cyryl zupełnie wprost stwierdził, że Rosja uczestniczy obecnie w wojnie między „kosmicznym złem a dobrem”, i że w związku z tym z pewnością zwycięży, bo Bóg jest po jej stronie. „Wierzymy, że Pan będzie z nami, bo po naszej stronie jest prawda. Ktoś może zdziwić się i zapytać: dlaczego tak? Odpowiedź jest prosta: dlatego, że staramy się żyć według prawdy Bożej, według Boskich praw, według przykazań; a jeśli nawet po ludzku, ze słabości je naruszamy, to nie odwracamy się od tych przykazań jako podstawowej zasady ludzkiego życia” – mówił patriarcha.

Siłowa obrona wartości

Wrogiem Rosji jest oczywiście szeroko pojęty Zachód, który promuje relatywizm, nie chce zła nazywać złem, a dobra dobrem. „Jesteśmy jednymi z nielicznych, którzy nazywają zło złem, a dobro dobrem, którzy nie dają możliwości mieszania tych pojęć licznym i silnym siłom propagandowym” – zaznaczał Cyryl.

Nie jest to ani pierwsza, ani jedyna taka wypowiedź. Wcześniej można się było z wypowiedzi patriarchy dowiedzieć, że obwód kaliningradzki jest „przedmurzem”, „forpocztą wartości duchowych”. Żołnierze rosyjscy w Ukrainie prowadząc swoje działania także kierują się wartościami duchowymi. „Widzimy, jak nasi młodzi bronią teraz Rosji na polu bitwy. Nasi księża, którzy opiekują się żołnierzami, opowiadają mi o niesamowitych przykładach odwagi, poświęcenia, umiejętności oddania życia za przyjaciela. To nie wynika z wysokich zarobków, ani z zachęt ze strony przełożonych, ani z chęci awansu, ale z wewnętrznego poczucia moralnego ukształtowanego przez wiarę prawosławną” – mówił patriarcha kilka tygodni wcześniej.

Prowadząca agresywną militarną politykę Rosja w wypowiedziach patriarchy jest niewinną ofiarą, siłą pokoju i stabilności. Argumentów religijnych używał już zresztą Cyryl osiem lat temu, gdy oddziały „zielonych ludzików” zajmowały część Donbasu, Ługańska i cały Krym.

„Zły Zachód”

Te elementy, choć oczywiście teraz zastosowane do agitacji politycznej udrapowanej w kiepską teologię, nie są rzecz jasna w teologii rosyjskiego prawosławia czymś całkowicie nowym. Już mnich Filoteusz głosił, że „dwa Rzymy upadły, trzeci stoi, a czwartego nie będzie”. W jego ustach było to oczywiście głębokie przekonanie apokaliptyczne, wezwanie do ascezy i wierności wierze, a nie polityka, ale te mistyczne, mesjanistyczne i przeniknięte niechęcią do łacińskiego Zachodu rozważania mnicha szybko stały się istotnym elementem moskiewskiej polityki, budowanej ręka w rękę przez państwo i (od czasu Piotra I pozbawioną autonomii) Cerkiew.

Myślenie o zasadniczej wyższości Rosji nad skorumpowanym i zepsutym Zachodem rozwijali później (oczywiście w formie o wiele bardziej subtelnej niż obecnie Cyryl) także słowianofile. Iwan Kiriejewski ostro i jednoznacznie krytykował Zachód za to, że jest on przeniknięty duchową pustką, „niszczącą analizą rozumową”. I wbrew pozorom wcale nie chodziło tylko o świat świecki, ale także o zachodnie chrześcijaństwo. Zdaniem Chomiakowa katolicyzm opiera się na przemocy i zasadzie władzy, a nie na zasadzie wolności.


Czytaj także: Ukraińscy prawosławni zależni od Moskwy próbują się od niej uwolnić – ale bez schizmy


 

Istotę zarzutów słowianofilskich wobec papiestwa najdoskonalej wyraził Fiodor Dostojewski, który w swoim „Dzienniku pisarza” wprost sugeruje, że katolicyzm „sprzedał Chrystusa za ziemskie władztwo”. „Ogłosiwszy za dogmat, że chrześcijaństwo na ziemi nie może się utrzymać bez ziemskiej władzy papieża, proklamował tym samym Chrystusa nowego, odmiennego niż dawniej, Chrystusa, który się skusił na trzecie kuszenie szatana, na królestwa ziemskie” – przekonywał pisarz.

W „Braciach Karamazow” te same idee wyrażone są językiem profetycznym. Co jest istotą katolicyzmu? Ograniczenie wolności, nie tylko ludzi, ale i samego Boga przez władzę jednego człowieka. „Wszystko przekazałeś papieżowi, a więc wszystko jest teraz w mocy papieża, a Ty [mowa o Chrystusie] lepiej wcale nie przychodź, nie przeszkadzaj przynajmniej do czasu” – wyjaśnia Iwan Karamazow. Wielki Inkwizytor – a to on w umyśle Dostojewskiego pozostaje obrazem katolickiego myślenia – dla dobra ludzkości, dla jej spokoju, dla jej dobrobytu chce odebrać jej wolność, co oznacza w istocie uleganie trzeciej pokusie szatańskiej. Jezus nie chciał zniewalać człowieka cudem, a katolicyzm, by uporządkować świat, by dać ludziom święty spokój, ale i poczucie bezpieczeństwa, odebrał im wolność, opierając swoje nauczanie na „cudzie, tajemnicy i autorytecie”. „I ludzie ucieszyli się, że prowadzono ich znowu jak trzodę i że z ich serc zdjęto wreszcie tak straszliwy dar, który im tyle udręk przysporzył” – rysuje obraz ucieczki od wolności w autorytet, który miał dokonać się w Kościele, Iwan Karamazow.

Słabość Światowej Rady Kościołów

Te bardzo mocne zarzuty (zostawmy pytanie, na ile historycznie prawdziwe) można obecnie postawić samej Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Jej zwierzchnicy ulegli obecnie pokusie powiązania władzy i religii, „sprzedania Chrystusa za ziemskie władztwo”. Ewangelia nie ma już większego znaczenia, gdy można przy pomocy państwowych pieniędzy odbudowywać zniszczone za komuny cerkwie, gdy można za pomocą środków od gazowych koncernów oznaczać granice „ruskiego świata” złotymi kopułami cerkwi, gdy wreszcie można za pomocą wojska wymuszać szacunek dla Rosji i jej dziejowej misji. Nie tylko Rosyjska Cerkiew Prawosławna tej pokusie ulega, ale w jej przypadku pokusa ta przynosi szczególnie niebezpieczne skutki.

I wydawać by się mogło, że chrześcijanie to widzą. Niestety tak nie jest. Ważne przemówienie prezydenta Niemiec zostało zignorowane. Pełniący obowiązki sekretarza generalnego Światowej Rady Kościołów rumuński duchowny prawosławny ks. Ioan Sauca odrzucił taką możliwość. „Łatwo byłoby wykluczać, wykluczać ze wspólnoty i demonizować, ale jesteśmy powołani jako ŚRK do zapewnienia wolnej i bezpiecznej platformy spotkania i dialogu, do spotkania się ze sobą i wysłuchania siebie nawzajem, nawet jeśli się nie zgadzamy” – mówił. Rosyjska Cerkiew Prawosławna wyraziła, rzecz jasna wdzięczność za takie postawienie sprawy. „Od zawsze wiedzieliśmy, że możemy swobodnie uczestniczyć w pracach tego największego forum religijnego, którego zadaniem nie jest rozmowa o polityce, ale o chrześcijańskim przesłaniu do świata” – podkreślał metropolita Antoni, szefujący Komitetowi ds. relacji zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego.

Pytanie tylko: czy to, co obecnie prezentuje patriarcha Cyryl i Rosyjska Cerkiew Prawosławna, ma jeszcze cokolwiek wspólnego z chrześcijańskim przesłaniem do świata? Ono nie powinno być niesione przez rosyjskich żołnierzy na głowicach rakiet i bagnetach karabinów. Usprawiedliwianie zaś takich działań to raczej działanie demoniczne niż ewangeliczne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]