Nieświęta wojna patriarchy

Ukraińscy prawosławni zależni od Moskwy próbują się od niej uwolnić – ale bez schizmy.

29.08.2022

Czyta się kilka minut

Duchowni i wierni Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego oczekują w Ławrze Peczerskiej na wybór nowego patriarchy (został nim metropolita Onufry). Kijów, 13 sierpnia 2014 r. / SERGEI SUPINSKY / AFP / EAST NEWS
Duchowni i wierni Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego oczekują w Ławrze Peczerskiej na wybór nowego patriarchy (został nim metropolita Onufry). Kijów, 13 sierpnia 2014 r. / SERGEI SUPINSKY / AFP / EAST NEWS

Pół roku temu Rosja napadła na Ukrainę. Patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl nie tylko nie potępił agresji, ale w swoich kazaniach wspiera rosyjską armię i politykę Putina. Cerkiew czasu agresywnej wojny pozostaje pod przywództwem Cyryla filarem władzy świeckiej.

Ikona dla generała

W pierwszych po wybuchu wojny kazaniach i wypowiedziach patriarcha Cyryl posługiwał się aparatem pojęciowym, a czasem wręcz cytatami z oficjalnej narracji Kremla wobec Ukrainy i wojny. „My z nikim nie chcemy walczyć. Rosja nigdy na nikogo nie napadała, a jedynie broniła swych rubieży. Daj Boże, aby i nadal nasza ojczyzna była właśnie taka – silna, potężna i kochana przez Boga” („Rosja nigdy na nikogo nie napadała” to cytat z wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, wielokrotnie potem powtarzany w różnych konfiguracjach przez członków rosyjskich władz).

W kolejnym kazaniu zwierzchnik Moskiewskiego Patriarchatu powtórzył jedną z ulubionych tez Putina, że w Rosji i Ukrainie mieszkają dwa bratnie narody, które de facto są jednym narodem. Ta teza nie po raz pierwszy została przywołana przez Cyryla, jest ona bowiem w pełni zgodna z realizowaną przez niego przez wiele lat koncepcją „russkiego miru” – wspólnej przestrzeni cywilizacyjnej słowiańskich narodów prawosławnych. Do tego zagadnienia jeszcze wrócimy.

W swoich kazaniach patriarcha wskazywał też na źródło zła. Nie, nie był to w jego ujęciu Kreml, który pogwałcił prawo międzynarodowe i rozpoczął niesprowokowaną agresję na sąsiednie państwo ani też armia rosyjska dopuszczająca się zbrodni na ukraińskich cywilach, o tym hierarcha nie wspominał. Owo zło to „antyrosyjskie siły”, które próbują narzucić prawosławnym obce wartości. Zdaniem patriarchy „operacja specjalna” zaczęła się dlatego, że ludność Donbasu była zmuszana do udziału w „gej-paradach”. W kolejnych tygodniach kilkakrotnie Cyryl wzywał do zjednoczenia się wokół władz w słusznej sprawie obrony przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi.

Badacz prawosławia Nikołaj Mitrochin, od lat pracujący w Bremie, w wywiadzie dla estońskiego „Postimeesa” zwraca uwagę na ostrożną pozycję patriarchy: „Cyryl zachowuje się powściągliwie, w wystąpieniach nigdy nie użył słów »wojna« czy »operacja specjalna«, ani słowa »Ukraina«. Prowadzi rozważną proputinowską propagandę, mając też z tyłu głowy to, że w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej istnieje faszyzujące skrzydło. To ci duchowni, którzy otwarcie wzywają do wojny”.

Czy jednak za takie „powściągliwe umiarkowanie” można uznać akt przekazania ikony w ręce generała Wiktora Zołotowa? Zołotow jest szefem RosGwardii (specjalna formacja powołana w ostatnich latach do tłumienia protestów i obrony władzy) i jednym z najbliższych współpracowników Putina. Cyryl wręczył mu święty obraz przedstawiający Bogurodzicę w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie (najważniejszej świątyni rosyjskiego prawosławia) ze słowami: „Niech ta ikona będzie natchnieniem dla młodych członków RosGwardii, którzy składają przysięgę, wstępując na drogę obrony ojczyzny”. Zołotow zapewnił, że jego podwładni w ramach „operacji specjalnej” w Ukrainie ramię w ramię z armią wykonają powierzone im zadania, a ikona będzie ich chronić i przyspieszy zwycięstwo.

Już wkrótce miało się okazać, że pobłogosławieni funkcjonariusze RosGwardii dokonali zbrodni w Buczy i innych ukraińskich miejscowościach.

Postawić przed trybunałem

Wrócę do ważnego motywu „russkiego miru” jako motoru działania Cerkwi Cyryla. Jak pisałam w artykule „Nie-Boży pomazaniec” („TP” 11/2022, czytaj na powszech.net/nie-bozy), teologiczna koncepcja „terytorium kanonicznego” – naturalnej strefy wpływów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na terenach „jednej Rusi”, czyli Rosji, Ukrainy i Białorusi – współgra z lansowanym przez Kreml projektem „russkiego miru” (ruskiego świata), obejmującego te same ziemie „ruskie”, będące naturalną strefą politycznych wpływów Moskwy.


Czytaj także: Wojna obnaża kryzys rosyjskiej Cerkwi i stwarza szanse na zjednoczenie Kościołów na Ukrainie.


 

Uderzenie na Ukrainę w lutym tego roku i próba zatrzymania jej siłą w ramach „russkiego miru” są szczytowym wykwitem wielkomocarstwowego myślenia Kremla. Cyryl pozostaje wierny założeniom koncepcji nierozerwalnych więzi łączących Rosję i Ukrainę.

Tej postawy nie podziela jednak wielu duchownych i wiernych Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (UCP PM), ciągle – ale jak długo jeszcze? – największej struktury cerkiewnej Ukrainy.

Zdarzają się tam nawet bunty. Za taki można uznać inicjatywę duchownych UCP PM, którzy wystosowali list do głów Cerkwi lokalnych w sprawie postawienia patriarchy Cyryla przed cerkiewnym trybunałem: Soborem Biskupów Starożytnych Kościołów Wschodnich. Powodem miałaby być pozycja zwierzchnika Patriarchatu Moskiewskiego wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę i jego przywiązanie do idei „russkiego miru”. Zdaniem autorów wezwania, Cyryl nadal propaguje w kazaniach doktrynę, która jest niezgodna z nauką Cerkwi i powinna zostać uznana za herezję, ponadto błogosławi działania rosyjskiej armii, co nazwano „zbrodnią moralną”: „Patriarcha Cyryl nazywał wiernych z Ukrainy swoją trzodą, za którą ponosi odpowiedzialność, a dziś błogosławi to, że rosyjskie wojska fizycznie unicestwiają ową trzodę”.

Inicjatywa zebrała około czterystu podpisów i zniknęła z porządku dnia. Dużo poważniejsze konsekwencje może mieć to, co nastąpiło pod koniec maja na soborze UCP PM, zwołanym przez patriarchę Onufrego (zwierzchnik UCP PM już w lutym ostro potępił wkroczenie Rosji do Ukrainy i wielokrotnie krytykował Cyryla).

Na soborze wniesione zostały zmiany do statutu, które oznaczają de facto, choć nie de iure, oddzielenie się UCP PM od zwierzchnictwa Patriarchatu Moskiewskiego.

Osobno, ale jednak razem

Sobór podjął decyzję „o samodzielności i niezależności UCP PM od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Sobór potępił wojnę, widząc w niej naruszenie przykazania Bożego »nie zabijaj« i wyraził współczucie wobec tych, którzy ucierpieli na skutek wojny. Sobór zwrócił się też do świeckich władz Federacji Rosyjskiej z prośbą o kontynuowanie rozmów pokojowych”.

Ogłoszenie samodzielności nie oznacza jednak zerwania. Ukraińscy duchowni w UCP PM podkreślali, że ich Cerkiew jest w pełni niezależna od trzydziestu lat, a przyjęte dokumenty jedynie usankcjonowały stan faktyczny.

Jak widać, stanowisko soboru okazało się nader ostrożne. Bo choć ukraińscy duchowni wyrazili niezgodę wobec zachowania Cyryla w sprawie konfliktu w Ukrainie, to nie potępili go ani nie wykreślili jego imienia z listy tych, za których się modlą. Pozostawili kwestię wspominania imienia Cyryla w modlitwach do decyzji poszczególnych eparchii.

Hierarchowie UCP PM szukają rozwiązania, które z jednej strony pozwoliłoby im uwolnić się spod zwierzchnictwa Moskwy, a z drugiej umożliwiło pozostanie w strukturze światowego prawosławia bez narażania się na wykluczenie, anatemy i zarzuty herezji czy tworzenia nielegalnych struktur itd. – co trzydzieści lat temu było udziałem Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, niemającej statusu Cerkwi kanonicznej, czyli uznanej przez resztę prawosławnych Cerkwi.


Dominikanin, przełożony domu zakonnego w Petersburgu: Łatwo pomyśleć: „Ruscy”. Przyjąć, że to świnie i potwory. A ja ich kocham, ba, uważam, że tego być może najbardziej potrzebują.


 

Podczas soboru nie padło hasło zapewnienia sobie autokefalii. Co więcej, UCP PM podkreśliła swój dystans wobec autokefalicznej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (PCU), działającej od 2018 r. na podstawie tomosu przyznanego przez patriarchę Konstantynopola (tej Cerkwi nie uznaje za kanoniczną nie tylko Patriarchat Moskwy, ale jeszcze kilka innych lokalnych Cerkwi). PCU jednoznacznie potępia inwazję Rosji i zbrodnie dokonywane przez Rosjan na Ukraińcach, mocno wspiera władze ukraińskie w walce z najeźdźcą. Od początku wojny nastąpiły znaczące ruchy tektoniczne – do PCU przeszło ponad czterysta parafii należących do UCP MP. Czy ostrożne stanowisko duchowieństwa UCP MP powstrzyma ten proces?

Rosyjska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego nie bawi się w delikatne zabiegi. 7 czerwca synod Cerkwi dokonał aneksji Krymu – przejął krymskie eparchie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Zostały one podporządkowane bezpośrednio patriarsze Cyrylowi. Aneksja cerkiewna zrównała się z aneksją świecką.

Straty, kadry i sankcje

Od rosyjskich ostrzałów giną nie tylko ludzie. W samym obwodzie donieckim Rosjanie zniszczyli ponad czterdzieści świątyń, w tym także te należące do UCP PM. Nie oszczędzili nawet jednego z najświętszych sanktuariów prawosławia: 5 czerwca spłonęła Pustelnia Wszystkich Świętych Ławry Świętogórskiej. Część mnichów zginęła, inni zostali ranni. Obserwatorzy wychwycili, że patriarcha Cyryl nie wspomniał o tych ofiarach i nie wezwał do modlitwy za zabitych duchownych z ławry, modli się natomiast za zabitych kapelanów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Taka dziwna selekcja.

Oficjalnie Cerkiew i sam patriarcha zajmują się niesieniem pomocy dla uchodźców z Ukrainy, którzy znaleźli się w Rosji. Duchowieństwo prawosławne stara się dystansować od wydarzeń na froncie. Antywojenne wystąpienia należą do rzadkości. Głośna była sprawa Ioanna Burdina z eparchii kostromskiej, który przed liturgią w cerkwi wypowiedział się przeciwko wojnie. Ktoś z wiernych doniósł o tym na policję. Sporządzono protokół, Burdin został uznany za winnego „dyskredytacji armii rosyjskiej” i skazany na grzywnę w wysokości 35 tys. rubli. Duchowni, którzy na samym początku inwazji zbierali podpisy pod apelem o powstrzymanie wojny, umilkli. Pojawiła się natomiast sugestia, że ich inicjatywa była sterowana i kontrolowana przez hierarchię. Sprawę wyciszono.

Jak zauważa dziennikarka specjalizująca się w tematyce cerkiewnej Swietłana Sołodownik, postawa Cerkwi wynika z tego, że „posłusznie płynie ona w głównym nurcie postanowień Kremla i nie odchyla się od wyznaczonej linii dosłownie na jotę. I nie jest to kwestia ostatnich dni, a wielu lat, kiedy to Cerkiew wybrała określoną manierę zachowania wobec ważnych spraw społecznych”.

Hierarchia Patriarchatu Moskiewskiego żyje własnym życiem, choć wpływ wydarzeń na scenie politycznej jest zauważalny. Odszedł ze stanowiska metropolita Hilarion, „minister spraw zagranicznych” Patriarchatu. Dobrze się zapowiadał, mówiło się nawet, że będzie następcą Cyryla. Miał doświadczenie pracy za granicą, znał się na zachodniej muzyce, sam komponował.

Jak napisał na Telegramie politolog Iwan Prieobrażenski, Hilarion „w ostatnim czasie wystąpił jako radykał, a nie dyplomata. Przyczynił się do pogorszenia i tak kiepskich stosunków z patriarchą Konstantynopola, potem obraził UCP PM za ogłoszenie samodzielności od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Z drugiej strony chodzą słuchy, że to właśnie Hilarion pomógł za pośrednictwem władz Węgier wykluczyć patriarchę Cyryla z szóstego pakietu sankcji UE. W świetle tych plotek nie wydaje się przypadkiem, że Hilarion zostanie głową eparchii budapeszteńsko-węgierskiej, metropolitą Budapesztu i Węgier. Człowiek Kremla i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w UE przy węgierskim premierze Viktorze Orbánie, realny ambasador Rosji”.

Sankcje wobec patriarchy Cyryla były przez pewien czas bardzo ważnym tematem wałkowanym w rosyjskich mediach, oficjalni komentatorzy podkreślali, że to krok bez precedensu, aby osobę duchowną karać w taki sposób. Ostatecznie we wspomnianym szóstym pakiecie sankcji UE jego nazwisko się faktycznie nie znalazło. Ale Wielka Brytania umieściła Władimira Gundiajewa (tak brzmi świeckie imię i nazwisko patriarchy) na swojej liście sankcyjnej. Hierarcha nie może wjechać na terytorium Wielkiej Brytanii, zostaną też zamrożone jego aktywa. W uzasadnieniu decyzji podkreślono, że patriarcha wielokrotnie w swoich wypowiedziach popierał agresywną politykę Putina.

Świątynia przyszłej wojny

Jednym z zarzutów krytyków wobec patriarchy było też sprawowanie liturgii w Głównej Katedrze Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej – mrocznej budowli zbudowanej niedawno pod Moskwą. Kontrowersje wokół świątyni powstały już podczas budowy. Za zgodą biskupa artysta wykonujący zdobienie ścian cerkwi umieścił w centrum wielkiej historycznej mozaiki wizerunki Putina, ministra obrony Siergieja Szojgu i przewodniczącej Rady Federacji Walentiny Matwijenko. Mozaika była związana z przyłączeniem Krymu do Rosji w 2014 r., dlatego – jak twierdził biskup – obecność w kompozycji najważniejszych osób w państwie była w pełni uzasadniona. Według relacji rzecznika Kremla, Putin nie zaakceptował koncepcji dzieła, w ciągu kilku dni zostało ono zatem pozbawione oblicza prezydenta i innych notabli.

Kolejnym skandalem było umieszczenie na mozaice pod tytułem „Parada Zwycięstwa” wizerunku Józefa Stalina. Wybuchła zacięta dyskusja, zarówno w samej Cerkwi, jak i w armii. Jedni podkreślali zasługi Stalina dla odrodzenia religii w czasie wojny, inni – dla zwycięstwa nad Niemcami. Ostatecznie mozaikę przeniesiono do muzeum obok świątyni.


Czytaj także: Papież nie dość, że uległ manipulacji, to jeszcze przyjmuje kremlowską wersję wydarzeń. Trudno to uzasadnić ewangelicznym pacyfizmem.


 

Nie tylko mozaiki wzbudziły emocje. „Świątynia nie jest obiektem sakralnym, należącym do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, to pomnik odsłonięty z okazji 75-lecia zwycięstwa w wielkiej wojnie ojczyźnianej, próba przedstawienia ­ideologii państwowej językiem sztuki cerkiewnej” – pisał portal Colta.ru. Krytycy wskazywali nie tylko na bliskie związki Cerkwi i państwa wpisane w los katedry, ale zastanawiali się nad tym, czemu wnętrze jest ciemne. Niektórym nasuwało to skojarzenia z satanizmem. W sieci pojawiły się nawet wiadomości (potem zdementowane), że jedno z malowideł przedstawia rakietę „Satana”, co miało podkreślać ukryte prawdziwe przeznaczenie budowli dla tajemnych pogańskich rytuałów. Wyrażano też wątpliwości, dlaczego w katedrze umieszczono rzeczy należące do Adolfa Hitlera. Czy to relikwie? Dlaczego patriarcha, wyświęcając świątynię, również i te rzeczy poświęcił? Czy to prawosławna świątynia, czy świątynia Hitlera?

W poprawnej politycznie gazecie „Kommiersant” w listopadzie 2020 r. ukazała się publikacja poświęcona wojskowej katedrze. Nosiła ona tytuł „Świątynia przyszłej wojny”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2022