Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z tamtej podróży zapamiętałem rozmowę z człowiekiem, który o ówczesnej sytuacji swojego kraju (było to bezpośrednio po wojnie Jom Kippur) mówił tak: „Jeśli Francja przegra wojnę, pozostanie Francją. Jeśli przegra dwie, nawet trzy wojny, nadal nią pozostanie. Jeśli Izrael przegra wojnę, przestanie istnieć. Państwa arabskie marzą o zepchnięciu nas do morza, czyli w niebyt”. Potem rozmawialiśmy z Palestyńczykiem. Mówił on: „Ja rozumiem, że historia, że Holokaust i te wszystkie racje, ale pytam: dlaczego mnie i moją rodzinę wygnano z domu zbudowanego przez moich przodków, i z ziemi, na której od niepamiętnych czasów mieszkali i pracowali?”. Kiedy podczas pobytu w Ziemi Świętej w 2015 r. pytałem obywateli Izraela o przywoływaną przed ponad 40 laty groźbę unicestwienia, słyszałem: „wtedy może tak, ale już nie dziś”.
Dziś sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardziej napięta i skomplikowana niż kiedykolwiek. O niej właśnie Wojciech Jagielski rozmawia w numerze z Krzysztofem Strachotą. Jagielski przytacza niedawną wypowiedź saudyjskiego następcy tronu, który zalecał Palestyńczykom przyjęcie ofiarowywanych im przez Izrael warunków pokoju, „bo Arabia Saudyjska i cały świat mają na głowie pilniejsze sprawy”. Może i mają, lecz ostatnie tragiczne wydarzenia w Gazie (pisze o nich z Izraela Karolina Przewrocka-Aderet) przypomniały o trwającym od dziesiątków lat konflikcie. „Żadna nowość – mówił w rozmowie z »Gazetą Wyborczą« (17 maja 2018 r.) Jehuda Szaul, współzałożyciel izraelskiej organizacji Szowrim Sztika (Przełamać Ciszę) powołanej przez kombatantów w celu monitorowania postępowania wojska na Terytoriach Okupowanych i w Gazie. – Palestyńczycy protestowali, Izraelczycy pokazali siłę. (…) Wszystko toczy się w dobrze znanym błędnym kole. Chcemy władzy nad Palestyńczykami i tę władzę utrzymujemy”. Szaul uważa, że będzie to trwało tak długo, jak długo Izrael będzie okupował terytoria palestyńskie.
„Ważniejsze sprawy” saudyjskiego księcia Mohammeda ibn Salmana to śmiertelnie poważna gra rozgrywana przez Irak, Iran, Syrię, Egipt i jego rodzimą Arabię Saudyjską, z powoli dogorywającym, jak się wydaje, tzw. Państwem Islamskim, otoczonym dziś na terenie Syrii przez wspierane przez Zachód oddziały kurdyjskie (w okrążeniu pozostaje kilka tysięcy dżihadystów), zaangażowaną w te konflikty Rosją liczącą na umocnienie swojej pozycji w regionie, i Stanami Zjednoczonymi odgrywającymi wciąż ważną rolę. Pewne wyobrażenie o rozmiarach prowadzonych działań wojennych daje korespondencja z Syrii Pawła Pieniążka: „Od 2014 r. międzynarodowa koalicja ze Stanami Zjednoczonymi na czele zrzuciła niemal 30 tys. bomb na cele w Syrii i Iraku. Atakowała, czasem trafiając cywilne wioski i miasta”.
Pocieszamy się, że od nas Bliski Wschód jest daleko. Tysiące zabitych, rannych, burzone miasta i spirala nienawiści… To przerażające, ale – Bogu dzięki – daleko. A przecież nie tak dawno znacznie bliżej od nas mówiono, że nikt nie będzie „umierał za Gdańsk”. Nie tak dawno zamach w „dalekim” Sarajewie i Gdańsk okazały się zapłonem dwóch koszmarnych światowych wojen.
Obraz Bliskiego Wschodu (piszemy w tym numerze o Bliskim Wschodzie, a przecież jest jeszcze Azja z Koreą Północną, są Chiny, jest Afryka!), który wyłania się z zamieszczonych w tym numerze materiałów, jest ponury jak burzowe chmury. Dokąd zmierza nasz wspaniały świat? Do czego posłużą niebywałe osiągnięcia w zakresie produkcji broni? (w tych dniach Rosja zaprezentowała hipersoniczną rakietę, którą sam prezydent uznał za „broń niezwyciężoną”).
A my? My sobie toczymy naszą polsko-polską wojnę. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
Karolina Przewrocka-Aderet: Nic do stracenia
Wojciech Jagielski rozmawia z Krzysztofem Strachotą: Nieporządek bliskowschodni