Wąskie gardło

Rozpad ZSRR, ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r., gruzińska Rewolucja Róż i utworzenie rurociągu Baku-Tbilisi-Cehyan to najważniejsze wydarzenia, które ukształtowały politykę USA wobec krajów Kaukazu Południowego.

04.06.2007

Czyta się kilka minut

Departament Stanu USA oficjalnie utrzymuje, że jednakowo ceni sobie stosunki z Armenią, Azerbejdżanem i Gruzją. Wydawać by się mogło, że najważniejszy dla amerykańskich interesów w tym regionie powinien być kraj Azerów: z powodu jego wielkości, sąsiedztwa z Rosją i Iranem, złóż surowców energetycznych i umiarkowania azerskich muzułmanów. Tymczasem najszybciej rozwijają się kontakty USA z Gruzją.

- Republiki Południowego Kaukazu są wspaniałym przykładem krajów, w których Ameryka usiłuje promować rozwój demokracji i wolnego rynku - dowiadujemy się w Departamencie Stanu, który jednak nie kryje, że prócz tych wartości ważne są również inne powody amerykańskiej obecności w regionie: - Odgrywa on przecież kluczową rolę w dostarczaniu na rynki światowe surowców energetycznych z basenu Morza Kaspijskiego.

Zaczęło się kilkanaście lat temu: po uznaniu niepodległości trzech republik byłego ZSRR, Stany Zjednoczone przystąpiły do - jak zamierzano - procesu ich demokratyzacji i wygaszania lokalnych konfliktów, zwłaszcza ormiańsko-azerskiego w Górskim Karabachu. Służyć temu miała ustawa The Freedom Support Act (FSA) z 1992 r., uruchamiająca strumień gotówki dla krajów Południowego Kaukazu. Najpierw z wyłączeniem Azerbejdżanu: ustawa obwarowana była bowiem klauzulą, która zobowiązywała prezydenta, aby, zanim udzieli pomocy Azerom, upewnił się, czy kraj ten "w sposób wyraźny zaniechał wszelkich blokad i innych form agresji wobec Górskiego Karabachu". Z czasem jednak pieniadze popłynęły także do Baku, na pomoc humanitarną czy umacnianie granic.

Dziś Stany mogą pochwalić się najwyższą pomocą finansową przekazaną regionowi w ramach stosunków bilateralnych. W latach 1992-2004 Armenia i Gruzja otrzymały od USA po ponad miliard dolarów każda. Oba kraje znajdują się w czołówce rankingu państw, którym Stany udzielają najwyższej pomocy finansowej w stosunku do liczby obywateli. Tylko w ubiegłym roku w ramach FSA do Armenii popłynęło 75 mln (o 20 mln więcej, niż Armenia wnosiła), do Azerbejdżanu 35 mln, a do Gruzji 65 mln dolarów. Miliony dolarów USA wydają też na szkolenie kaukaskich wojskowych.

Polityka amerykańska wobec Kaukazu Południowego zdecydowanie przyspieszyła po 11 września 2001 r. Wszystkie trzy kraje zadeklarowały wsparcie dla operacji "Enduring Freedom" w Afganistanie. W przypadku Azerbejdżanu i Gruzji wiązało się to z otwarciem przestrzeni powietrznej i baz lotniczych dla amerykańskich samolotów. Azerbejdżan zyskał dzięki temu przychylność Kongresu, który odtąd znacznie chętniej zezwalał George'owi Bushowi na udzielanie pomocy, pod warunkiem, że prezydent wykaże, iż ma ona związek z amerykańskimi działaniami antyterrorystycznymi, wspiera siły zbrojne USA lub jest istotna dla bezpieczeństwa granic Azerbejdżanu i nie przeszkodzi rozmowom pokojowym w Karabachu - a Bush bardzo chętnie korzysta z tej możliwości.

Azerbejdżan i Gruzja znalazły się też wśród krajów, które poparły operację "Iraqi Freedom", oferując nie tylko swoje bazy lotnicze i pomoc dla powojennego Iraku, ale także żołnierzy. W Iraku służy też (pod polskim dowództwem) kilkudziesięciu Ormian.

Na tym nie koniec: w 2002 r., w ramach globalnej "wojny z terrorem", amerykańska armia zaczęła mniej lub bardziej oficjalnie dozbrajać Południowy Kaukaz. Przykładowo, Azerbejdżan miał dostać trzy specjalne ścigacze i małe łodzie podwodne przydatne do obrony morskich szybów naftowych. Współpraca wojskowa amerykańsko-azerska coraz bardziej niepokoi Rosjan: widzą w niej powtórkę zapoczątkowanego w Gruzji w 2002 r. amerykańskiego programu "Train and Equip", który znacznie podwyższył standard wyposażenia i wyszkolenia gruzińskiej armii.

Jednak, mimo coraz ściślejszej współpracy, Stany wciąż nie dopracowały się oficjalnie sformułowanej polityki wobec regionu. Gruzji czy Azerbejdżanowi pozostaje domyślać się, do jakiego stopnia USA gotowe są zaangażować się w obronie ich bezpieczeństwa czy wręcz niepodległości. Problem wysyłania niejasnych, często sprzecznych sygnałów, widać zwłaszcza w przypadku Gruzji. Zastępca Sekretarza Stanu ds. Europy i Eurazji Daniel Fried (były ambasador USA w Polsce) powiedział niedawno, że Stany nie podjęły jeszcze decyzji w kwestii przyjęcia Gruzji do NATO. Inaczej przedstawia to Chase Beamer z biura ds. europejskich Departamentu Stanu: - Wielokrotnie powtarzaliśmy, że popieramy ideę rozszerzenia NATO, ale chcielibyśmy po prostu zostawić rozstrzygnięcie ostatecznej kwestii samemu Paktowi - mówi w rozmowie z "TP". - Jeśli Gruzja chce wejść do NATO i spełnia wszystkie kryteria, to my nie widzimy żadnych przeciwwskazań.

Czy Stany nie obawiają się reakcji Moskwy? - Popieramy jak najlepsze stosunki Gruzji z sąsiadami i jesteśmy przekonani, że posiadanie demokratycznych sąsiadów przysłuży się także Rosji. Popieramy również gruzińską integralność terytorialną. Jesteśmy za pokojowym rozwiązaniem konfliktów w Abchazji i Osetii Południowej, ale w ramach uznanych przez społeczność międzynarodową granic Gruzji - mówi Beamer.

Jakie jest zatem stanowisko USA? Dr Svante Cornell z Uniwersytu Johna Hopkinsa, autor raportu o przyszłości Południowego Kaukazu, twierdzi w rozmowie z "TP", że ostatni raz oficjalną i klarowną wizję amerykańskich interesów w regionie wyraził zastępca Sekretarza Stanu Strobe Talbott, a było to w 1997 r. Tymczasem, zdaniem Cornella, brak oficjalnego jasnego stanowiska umacnia pozycję Rosji, bo w stosunkach z Rosją zadziałać może tylko jasne określenie interesów USA na Zakaukaziu. - Przejrzystość i przewidywalność zmniejszą pole rosyjskim manipulacjom w regionie - mówi.

Stany powinny - uważa Cornell - wyraźnie opowiedzieć się za przyjęciem Gruzji do NATO, dążyć do umiędzynarodowienia procesów pokojowych w zapalnych punktach regionu i dać Rosji jasno do zrozumienia, że stosowanie sankcji ekonomicznych do celów politycznych (np. wobec Gruzji) nie da się pogodzić z warunkami członkostwa w Światowej Organizacji Handlu.

Cornell: - Ameryka musi skupić się na trzech problemach, które określają jej interesy w Południowym Kaukazie, zwłaszcza w Gruzji: na budowie gruzińskiej państwowości i demokracji; na rosnącym niedoborze surowców, który sprawia, że Zakaukazie jest coraz ważniejszym "wąskim gardłem" dla kaspijskiej ropy. I na wynikającym z tego coraz większym znaczeniu trzech państw Zakaukazia dla bezpieczeństwa w tej części świata.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Nowa Europa Wschodnia (21/2007)