Wagary z Peerelu

W 1978 roku licealiści z Warszawy założyli podziemne pismo dla młodzieży. "Uczeń Polski" istniał do 1989 r. i był fenomenem drugiego obiegu: kolejne redakcje tworzyły sztafetę pokoleń, z wejściem w dorosłość przekazując tytuł młodszym kolegom.

23.08.2011

Czyta się kilka minut

I pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, Warszawa, 1979 r. Od lewej Tomasz Mickiewicz i Wojciech Ciszewski / fot. Piotr Rogóyski /
I pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, Warszawa, 1979 r. Od lewej Tomasz Mickiewicz i Wojciech Ciszewski / fot. Piotr Rogóyski /

Pomysł wydawania drugoobiegowego pisma młodzieżowego narodził się w 1978 r., w dwóch środowiskach licealistów, z Mokotowa i Żoliborza, początkowo od siebie niezależnych. Wojciech Dutkiewicz, Piotr Kapuściński i Zbigniew Karaczun, koledzy z "Konopnickiej", spotykali się u ks. Andrzeja Zarzyckiego w parafii św. Szczepana. Poznawali tu opozycjonistów, m.in. Andrzeja Czumę. Chcieli podjąć jakąś działalność antysystemową. Czumie, liderowi opozycyjnego Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), zawdzięczali, że - jak wspomina Karaczun - "wyrzucił z nas nienawiść", sugerując bardziej dojrzałe formy oporu. Takie jak wydawanie pisma.

Tymczasem na drugim końcu Warszawy Tomasz Mickiewicz, uczeń żoliborskiej "Sempołowskiej", i jego kolega z "Lelewela" Piotr Rogóyski (wcześniej sam wydał trzy numery pisemka "Sztubak") też postanowili walczyć z PRL, w podobny sposób. Dołączył do nich Wojciech Ciszewski. Trójka z Żoliborza spotykała się na dyskusjach u ks. Sebastiana Koszuta przy archikatedrze św. Jana. Tam i oni poznali Czumę, i wtajemniczyli w plany wydawnicze. Czuma poparł pomysł. - Spotkanie z Andrzejem to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu - wspomina Mickiewicz.

Dzięki Czumie jesienią 1978 r. trójka z Mokotowa poznała trójkę z Żoliborza. Postanowili razem wydawać pismo. Czuma, sam wydawca "Opinii", namawiał ich, aby pisali pod pseudonimami - co miało chronić ich nie tylko przed SB, ale też przed szykanami przy zdawaniu na studia.

Początki

Nastoletni redaktorzy spotykali się u księży Koszuta i Zarzyckiego, a później w mieszkaniu Mickiewicza i kawalerce Rogóyskiego. Pracowali zespołowo, "za pierwszej redakcji" (do grudnia 1981 r.) nie istniało stanowisko redaktora naczelnego.

Tytuł pisma - "Uczeń Polski" - zaproponował Rogóyski. Pomysł na motto ("Milsza mi niebezpieczna wolność niż bezpieczna niewola") podsunął Mickiewicz. Ważna była symbolika winiety: krzyż podkreślał znaczenie chrześcijaństwa w kulturze Polski, a orzeł w koronie kontynuację walki, która nie skończyła się po 1945 r. - To były znaki naszych korzeni ideowych - mówi Ciszewski. Projekt graficzny wykonał Kapuściński. Ich poglądy ukształtowały rodziny (pochodzili ze środowisk, którym bliskie były sprawy społeczne, aktywnych w przedwojennej polityce), historia (szczególnie tradycje wojennej konspiracji) i opozycja w PRL - wzorowali się na istniejącej już prasie niezależnej.

"Uczeń Polski", choć związany ideowo i organizacyjnie z ROPCiO, nie miał afiliacji politycznej i sprecyzowanej linii programowej. Poruszał głównie tematykę życia szkolnego, publikował artykuły historyczne, korygował podręczniki, komentował bieżące wydarzenia, drukował poezję. - Chodziło o to, by uświadomić rówieśnikom, w jakim kraju żyją - wspomina Ciszewski. Charakter "Ucznia" ilustruje deklaracja, opublikowana w pierwszym numerze (czerwiec 1979 r.): "Postanawiamy wydawać pismo młodzieżowe, ponieważ nie możemy się pogodzić z dzisiejszą rzeczywistością Polski Ludowej i wobec tego nie chcemy stać na uboczu i pragniemy w miarę naszych możliwości włączyć się w życie wolnościowych ruchów demokratycznych w kraju".

Mała wojna z PRL

Makieta pierwszego numeru była gotowa wiosną 1979 r., ale nie można było go wydać: powstał problem z drukiem. Czuma nie mógł pomóc (ROPCiO miał kłopoty); niewiele dało spotkanie z Jackiem Kuroniem i działaczami KOR. Pomocną dłoń wyciągnął w końcu Aleksander Hall: zgodził się wydawać ich pismo w gdańskiej drukarni Ruchu Młodej Polski.

Treść "Ucznia", z założenia miesięcznika, powstawała na maszynie do pisania. Wydruki przekazywano kurierowi, który wiózł je do Gdańska, a stąd gotowa "bibuła" była przywożona do stolicy. Nakład (ok. tysiąca egzemplarzy) odbierano wieczorem na podwórku przy Sandomierskiej. Później Dutkiewicz, Kapuściński i Karaczun przenosili go w plecakach do mieszkania Kapuścińskiego przy Rakowieckiej - naprzeciw gmachu MSW. "Uczeń" był kolportowany w "Konopnickiej" przez trójkę mokotowską, a przez zaufanych kolegów także w innych liceach, a nawet podstawówkach. Pieniądze potrzebne na utrzymanie tytułu pochodziły z jego sprzedaży i składek; na początku wsparcia udzieliły też RMP i ROPCiO.

Poza wydawaniem "Ucznia", jego redaktorzy angażowali się też w inne działania. Obszarem ich małej wojny z PRL były ulice, gdzie malowali hasła antysystemowe i zrywali czerwone flagi, oraz szkoła, w której oddziaływali na rówieśników. Szczególne znaczenie dla licealistów miał udział w demonstracjach animowanych przez ROPCiO (pierwsza odbyła się 11 listopada 1979 r.); z czasem twórcy "Ucznia" pomagali w ich organizacji. 17 grudnia 1979 r., po mszy w kościele kapucynów na Miodowej w intencji ofiar Grudnia ‘70, poinformowali wiernych o aresztowaniach liderów ROPCiO. Po tej akcji aresztowano Ciszewskiego i przesłuchano w stołecznej SB w Pałacu Mostowskich. Szczęśliwie o "Uczniu" funkcjonariusze nic nie wiedzieli. Licealistę zwolniono, ale objęto inwigilacją.

Nowa redakcja

Jesienią 1979 r. Mickiewicz zaczął studia na KUL, a Rogóyski poszedł do szkoły pomaturalnej (w 1980 r. trafił też na KUL). Obaj związali się z lubelską opozycją, kosztem pracy nad "Uczniem". Z "żoliborzan" tylko Ciszewski był jeszcze licealistą. Latem 1980 r. także "trójka mokotowska" zakończyła pracę w redakcji: wszyscy zdali maturę. Dodatkowym utrudnieniem było ryzyko dekonspiracji tytułu, związane z inwigilacją Ciszewskiego oraz przypadkowym zatrzymaniem Dutkiewicza w marcu 1980 r. i jego przesłuchaniami przez SB. Po wrześniu 1980 r. kolejny numer pisma ukazał się dopiero w kwietniu 1981 r.

Mimo to, twórcy "Ucznia" uznali dalsze wydawanie pisma za zasadne; zdawali sobie sprawę, że wśród licealistów brakuje rzetelnych i niezależnych ośrodków opiniotwórczych. Ale potrzebna była nowa redakcja. Najważniejsze dla "starej" było, aby następcy zachowali charakter pisma - uczniowski i niepodległościowy.

Pierwszymi nowymi członkami redakcji zostali Maciej Igielski i Tomasz Sokolewicz. Obaj uczyli się w "Sempołowskiej". Gdy Sokolewicza wydalono ze szkoły za działalność antysystemową, trafił do "Reja". Za jego pośrednictwem trafiła do "Ucznia" pierwsza dziewczyna: "Danuta Krechowiecka" (jak dotąd nie udało się ustalić jej personaliów) z "Władysława IV".

W karnawale Solidarności

W okresie tzw. "karnawału Solidarności" ukazało się dziewięć numerów "Ucznia" (numery od 13 do 21). Od kwietnia 1981 r. był on drukowany w Kaliszu, w drukarni Solidarności. Do grudnia 1981 r. tytuł przeżywał swoje dni chwały: "wyszedł" z podziemia, miał największy zasięg kolportażu, był dostępny w regionalnych zarządach Solidarności i NZS.

Od lata 1981 r. pismo było wydawane przez Sekcję ds. Współpracy ze Szkołami Ponadpodstawowymi Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS, której przewodniczył Wojciech Bogaczyk. Za proces wydawniczy odpowiadał wtedy Robert Krzysztoń, a od września 1981 r. pismo reprezentował Robert Luśnia, który został też rzecznikiem redakcji. Igielski był skarbnikiem pisma. Zmieniono adres redakcji na Szpitalną, w siedzibie NZS. Od jesieni 1981 r. na stałe dyżury redakcyjne przychodziła tam młodzież, która chciała "podładować akumulator" i spotkać ludzi, z którymi mogła znaleźć wspólny język.

Kiedy podczas Ogólnopolskiego Spotkania Przedstawicieli Środowisk Uczniowskich w Gdańsku (12-13 września 1981 r.) powołano Federację Młodzieży Szkolnej, jej wiceprzewodniczącym został Sokolewicz, a "Uczeń" stał się oficjalnym pismem tej nowej i niezależnej od władz ogólnopolskiej organizacji młodzieżowej. Od października 1981 r. ukazywał się z podtytułem "Pismo Federacji Młodzieży Szkolnej".

Sztafeta pokoleń

Po wprowadzeniu stanu wojennego zawieszono wydawanie "Ucznia". W marcu 1982 r. SB aresztowała Sokolewicza, którego próbowała powiązać z podpaleniem pomnika Dzierżyńskiego w Warszawie (faktycznie nastolatek pomagał wykonującym bezpośrednio tę akcję "Piłsudczykom") i napadem na milicjanta Zdzisława Karosa. Sokolewicz siedział w areszcie cztery miesiące, był torturowany; otrzymał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu.

Po odzyskaniu wolności w czerwcu 1982 r. Sokolewicz skontaktował się z kolegami z "Ucznia" i zasugerował im potrzebę dalszego wydawania pisma. Młodzi dysponowali zapasem papieru, środkami chemicznymi potrzebnymi do druku, pieniędzmi, znaczną liczbą czcionek drukarskich i matryc; mieli też zachowaną strukturę organizacyjną. Z zamiarem kontynuacji pisma nosił się też Krzysztof Czuma (syn Andrzeja). Ale on i Sokolewicz nie widzieli możliwości wzajemnej współpracy.

Ustalenia dotyczące wznowienia tytułu przeciągały się, w związku z czym grupa skupiona wokół młodego Czumy - zaangażowana już w wydawanie innego pisma uczniowskiego "Panta Rhei" - uprzedziła bieg wydarzeń i na odzyskanym "prośbą i groźbą" od warszawskiego RMP powielaczu (Ciszewski zdeponował go tam przed stanem wojennym) zaczęła druk nowego pisma: "Szkoła Polska"; kilka jego numerów ukazało się w 1982 r.

Ostatecznie jesienią 1982 r. w mieszkaniu Ireny Szymczak odbyło się spotkanie, na którym Ciszewski i Igielski w obecności Krzysztofa Czumy i jego znajomych zdecydowali, że wydawanie "Ucznia" powinni kontynuować licealiści, a nie studenci. Tytuł przekazali Czumie, Szymczak i Maciejowi Kulesze.

Ucieczka w skarpetkach

Wydawanie "Ucznia" wznowiono pod koniec 1982 r. Powstał zalążek wydawnictwa: Kulesza odpowiadał za organizowanie drukarni, Szymczak za funkcjonowanie redakcji (współpracowali z nią Ewa Bogaczyk, Piotr Kozłowski, Grzegorz Palka), a Czuma za kolportaż (był jedynym w redakcji, który dotąd doświadczył bezpośredniego kontaktu z SB i wiedział, choćby od ojca, jak unikać dekonspiracji). Przy drukowaniu pomagali m.in. rodzeństwo Agnieszka i Andrzej Hermanowie, Wojciech Kurzawski, Andrzej Szozda, Paweł Śliwiński i Eryk Więcek. W jakiś sposób łamano konspiracyjne BHP, bo np. Czuma był synem znanego opozycjonisty i mógł być objęty inwigilacją. Także Ewa Bogaczyk, siostra Wojciecha, jednego z liderów NZS, nie była anonimowa. Ale kierowano się założeniem, że "najciemniej jest pod latarnią".

Pismo drukowano w piwnicy domu Kuleszy na Mianowskiego. Konspiracyjne warunki sprawiły, że w porównaniu do edycji sprzed grudnia 1981 r. pogorszyła się jakość druku, a objętość zmalała z kilkunastu do czterech-sześciu stron.

Nowa redakcja stworzyła własną bibliotekę, składającą się głównie z tytułów drugoobiegowych; pożyczano je między sobą i wśród znajomych z liceów, kserowano. W sprawie biblioteki "Uczeń" skontaktował się z grupą uczniów z "Hoffmanowej", które zajęło się rozprowadzaniem zgromadzonych w niej pozycji. Redakcja animowała działania kulturalne, np. koncerty Przemysława Gintrowskiego czy "Zespołu Reprezentacyjnego" Jarosława Gugały i Filipa Łobodzińskiego. Nawiązała też kontakt ze środowiskiem uczniowskim z Górnego Śląska, co zaowocowało regionalnymi dodatkami do "Ucznia".

W styczniu 1984 r. SB weszła do mieszkania Kuleszy, który przechowywał tam matryce białkowe nowego numeru "Ucznia" i naświetlone klisze. Kuleszy udało się uciec, w skarpetkach, dżinsach i koszulce. Schronił się w mieszkaniu Więcka (po drodze otrzymał od przygodnych osób kurtkę, czapkę i buty). Drukarnia "Ucznia" została nietknięta, ale przepadło jego archiwum i elektryczna maszyna do pisania - wówczas rarytas. Mimo że ukryte w piwnicy Kuleszy maszyny drukarskie ocalały, to "Uczeń" przestał się ukazywać. Po kilku dniach od rewizji Kulesza sam zgłosił się do Pałacu Mostowskich, gdzie był przesłuchiwany.

Z kolei 2 lutego 1984 r. SB dokonała rewizji w domu Czumy, zabierając stamtąd niewielką liczbę druków drugoobiegowych. Uczniowi zostawiono wezwanie na przesłuchanie, ale w jego trakcie nie padło pytanie o "Ucznia".

Okazało się, że oba zatrzymania nie były bezpośrednio związane z pismem. Wynikały ze znalezienia przez resort u aresztowanej osoby związanej z tworzeniem Agencji Informacyjnej "Solidarność" numerów telefonu Czumy i Kuleszy. W konsekwencji obaj zostali zwolnieni i objęci "jedynie" inwigilacją. Ponowne przesłuchania w kwietniu 1984 r. w sprawie drukarni "Ucznia" i postanowienie o umorzeniu postępowania na mocy amnestii formalnie zakończyły tę sprawę.

Trzecia redakcja

Po tych wypadkach ryzyko dekonspiracji wzrosło, dlatego Czuma spróbował przekazać tytuł zaprzyjaźnionemu środowisku, obiecując mu wsparcie. Po wydaniu pierwszego nowego numeru, szef tej inicjatywy (jego personalia są do dziś nieznane) powiedział Czumie, że był przesłuchany i "resort wszystko wie", więc był zmuszony się przyznać. Najpewniej jednak SB niewiele wiedziała o "Uczniu". O odmowie dalszego druku zdecydował raczej strach spowodowany przypadkowym zatrzymaniem przez resort. Pismo znów przestało się ukazywać. Ale pozostała sieć kolportażu, przez którą przechodziło coraz więcej bibuły.

Ze wspomnień Czumy wynika, że ideą kontynuowania pisma zaraził w 1988 r. Piotra Suffczyńskiego i Jarosława Włodarczyka z "Hoffmanowej". W świetle relacji tego ostatniego to najpierw Sławomir Kretkowski wspomniał mu o możliwości "robienia gazety" i o tym, że ktoś z poprzedniej redakcji "Ucznia" chciałby się spotkać z "ludźmi z Hoffmanowej". Do pierwszego spotkania Czumy z Włodarczykiem doszło najpewniej w 1987 r., w parku przed kościołem św. Stanisława.

Nową redakcję tworzyli licealiści "Hoffmanowej". Szukanie autorów nie było łatwe, bo, jak wspomina Włodarczyk, "większość uczniów bała się konsekwencji poważniejszego zaangażowania, a część zajęta była nauką przed maturą". Prócz pracy redakcyjnej twórcy "Ucznia" organizowali też przykościelne wykłady z historii.

Tak jak dawniej, teksty do "Ucznia" przepisywano na maszynie do pisania. Winieta była robiona metodą letrasetu. Ilustracje wycinano ręcznie i naklejano na makietę. Całość oddawano do skopiowania zaprzyjaźnionym osobom, a po około tygodniu redaktorzy mieli gotowy nakład, do dwóch tysięcy egzemplarzy. Kolportaż następował przez znajomych.

Od czerwca 1988 r. ukazały się jeszcze trzy numery - z podtytułem "Pismo Niezależnej Młodzieży Licealnej". Przy pierwszych dwóch pracował zespół, w którym obok Suffczyńskiego i Włodarczyka byli zaangażowani m.in. Konrad Marciniuk i Michał Zdrojewski z "Kopernika". Redakcja kontaktowała się z działaczami opozycji. Przeprowadzono wywiady z Kuroniem, Janem Józefem Lipskim, Adamem Michnikiem, Stanisławem Mikke, Leszkiem Moczulskim i Lechem Wałęsą.

1989: przeciw kompromisowi

W 1989 r., po Okrągłym Stole i przed czerwcowymi wyborami do parlamentu, redaktorzy zdawali maturę i przygotowywali się do egzaminów na studia. Włodarczyk, razem z innymi osobami zaangażowanymi w redakcję i dystrybucję "Ucznia", pomagał przy organizowaniu kampanii wyborczej kandydatów Komitetu Obywatelskiego. Zespół pisma zmalał w tym okresie do Włodarczyka, który do redagowania ostatniego, 44. numeru (ukazał się jesienią 1989 r.) zaprosił młodszych kolegów: Piotra Kraśkę i Wawrzyńca Rymkiewicza.

Nie wiedzieli jeszcze, że będzie to ostatni numer "Ucznia". W tym czasie redakcja miała już półjawny charakter. Ostatni zespół miał świadomość, że nie robił czegoś wyjątkowego, w przeciwieństwie do ich starszych kolegów, którzy ryzykowali więcej. - To były inne czasy, inna sytuacja - wspomina Włodarczyk.

Pismo pozostało do końca opozycyjne. Redakcja nie zaakceptowała zaprzysiężenia Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta w lipcu 1989 r. Włodarczyk pisał w ostatnim numerze, że "Uczeń" pozostaje pismem opozycyjnym, bo "ze złem nie zawiera się kompromisu".

Oaza wolności

"Uczeń Polski" był w latach 1979-89 fenomenem wśród młodzieżowych pism drugoobiegowych - nie tylko z powodu tak długiego ukazywania się tytułu, ale też zasady sukcesji - rzecz bez precedensu w historii niezależnej prasy lat 70. i 80. Pozwalało to, jak mówi Mickiewicz, zachować młodzieżowo-szkolny charakter pisma.

Szczególnie w latach 1980-81 "Uczeń" wyrósł na główny ośrodek informacyjny i opiniotwórczy, adresowany do środowiska młodzieżowego i przez nie tworzony. Po nim przyszło wiele innych ważnych dla niezależnego ruchu młodzieżowego tytułów (z warszawskich np. "Bunt", "Nasze Wiadomości" czy "Wydarzenia"). Natomiast samym redaktorom i związanemu z nimi środowisku zaangażowanie w robienie pisma dawało możliwość włączenia się w opozycję. Dla wielu z nich "Uczeń" stanowił zresztą ważny etap w ich życiu - w opozycyjnej "ewolucji": ci, którzy często jako uczniowie zaczynali swoją własną walkę z systemem od kolportowania ulotek i malowania antykomunistycznych napisów na murach, angażowali się później w działalność ROPCiO, NSZZ "Solidarność", KPN, NZS czy FMW.

A poza tym: dla autorów i czytelników pismo stało się ich własną oazą wolności. - W perspektywie osobistej czuliśmy się wyzwoleni i żyliśmy w wolnej Polsce - wspomina Ciszewski.

Dr BARTŁOMIEJ NOSZCZAK jest pracownikiem warszawskiego IPN, redaktorem "Przeglądu Archiwalnego IPN" i kwartalnika www.historycy.pl. Przygotowuje monografię o konspiracji uczniowskiej w Warszawie w latach 1944-1989.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2011