W objęciach Putina

Przywódca Korei Północnej ma w rosyjskim prezydencie dobrego sojusznika. Choć oczywiście nie za darmo.
z Seulu

06.05.2019

Czyta się kilka minut

Porządki po odwołanej wizycie Kima Dzong Una pod pomnikiem II wojny światowej, Władywostok, 26 kwietnia 2019 r. / THE ASAHI SHIMBUN / GETTY IMAGES
Porządki po odwołanej wizycie Kima Dzong Una pod pomnikiem II wojny światowej, Władywostok, 26 kwietnia 2019 r. / THE ASAHI SHIMBUN / GETTY IMAGES

Kim Dzong Un postanowił zwrócić się w stronę historycznego sojusznika swego kraju – Rosji. Wsiadł w opancerzony pociąg, którym wcześniej podróżowali jego ojciec i dziadek, i pojechał do Władywostoku na spotkanie z Władimirem Putinem. Skoro niedawny szczyt w Hanoi między Kimem i Trumpem skończył się fiaskiem (prezydent USA ostentacyjnie opuścił stolicę Wietnamu przed czasem), 35-letni Kim Dzong Un szuka nowych aliansów. Albo, ściśle rzecz biorąc, wraca do korzeni.

Gdy Jelcyn odpuścił Północ

Rosję i Koreę Północną łączy relacja wręcz symbiotyczna. Kraj, jego struktury i władza zostały ustanowione przez Sowietów. Spychając wojska japońskie, Armia Czerwona weszła do Pjongjangu 24 sierpnia 1945 r. Po trzech latach opuściła go, pozostawiając marionetkowy rząd komunistyczny. Wiedząc, komu zawdzięcza władzę, ówczesny wódz Kim Ir Sen w uwielbieniu do Stalina zawstydzał nawet towarzyszy z Moskwy. Podczas wojny koreańskiej (1950-53) Moskwa szczodrze zbroiła Północ i wspierających ją Chińczyków.

Nic dziwnego, że gdy w 1956 r. Chruszczow, nowy przywódca na Kremlu, wygłosił krytyczny wobec Stalina referat „O kulcie jednostki”, stosunki uległy ochłodzeniu. Jednak, mimo nieporozumień, Związek Sowiecki do końca istnienia zapewniał pomoc Korei Północnej. Był jej najważniejszym sponsorem w tak znaczącym stopniu, że gdy w latach 90. Rosja zakręciła kurek z funduszami, gospodarka Północy doznała zapaści, która doprowadziła do katastrofalnego głodu. Gdy zaś Moskwa zażądała zwrotu gigantycznego długu, Pjongjang nie mógł w to uwierzyć: oto matka odwróciła się od syna...

Załamanie relacji miało swą cenę: Rosja straciła pozycję rozgrywającego na Półwyspie Koreańskim. Podczas pierwszego kryzysu nuklearnego (1993-94) otrzymała tylko status obserwatora, a w czasie negocjacji dotyczących rozbrojenia KRLD w 1996 r. była nieobecna. Ówczesny prezydent Jelcyn próbował odnowić relacje, m.in. śląc życzenia urodzinowe Kim Dzong Ilowi (synowi Kim Ir Sena i ojcu obecnego przywódcy), ale było za późno.

Sojusz reaktywowany

Sytuacja uległa zmianie, gdy Jelcyna zastąpił Putin. Nowy prezydent Rosji wybrał się do Pjongjangu osobiście już w pierwszym roku urzędowania. „Na tle słabego i chwiejnego Jelcyna Putin jawi się jako prawdziwy heros i zbawca ojczyzny” – chwalił go Kim Dzong Il. Rosja odzyskała swą pozycję jako mediator w negocjacjach na Półwyspie Koreańskim i została członkiem komisji ds. nuklearnych.

Jednak mimo „chemii” między przywódcami, współpraca Moskwa–Pjongjang polegała głównie na wymianie kulturalnej i składaniu ukłonów godnych średniowiecznych władców. Wiedząc o zamiłowaniu Kim Dzong Ila do jeździectwa, w 2003 r. Putin posłał mu trzy kłusaki orłowskie wysokiej klasy. Ten odwdzięczył się, wyrażając zgodę na budowę cerkwi prawosławnej w Pjongjangu. Ale choć handel rósł, większość projektów – jak budowa gazociągu z Rosji przez KRLD do Korei Południowej – pozostawała w sferze spekulacji.

Tymczasem rosyjskie marzenie o nowej mocarstwowości rosło wraz z kolejnymi kadencjami Putina. W 2010 r. dumnie ogłoszono „Zwrot na Wschód”, jako odpowiedź na amerykański pivot ku Azji. Putin przekonywał, że Rosja to część Azji i ogłaszał kolejne spektakularne projekty (zwykle nie dochodziły do skutku).

Gdy po śmierci Kim Dzong Ila w grudniu 2011 r. władzę objął jego syn, Rosja zadeklarowała, że anuluje 90 proc. długu Północy z czasów komunizmu (wyliczono go na horrendalną sumę 11 mld dolarów). Ostatecznie Putin zatwierdził anulowanie długu w 2014 r. Ponieważ Północ i tak nie miała pieniędzy, ruch ten nie kosztował Moskwę wiele, ale był gestem dobrej woli. Ogłoszono też wiele pokazowych projektów, jak plan modernizacji północno- koreańskich elektrowni oraz 35 tys. km torów kolejowych. W zamian Rosja miała uzyskać dostęp do surowców. W ramach zbliżenia wzrosła też liczba pracujących w Rosji Koreańczyków z Północy (jest ich tam szacunkowo 50 tys., a ich praca bywa określana jako niewolnicza).

Ale Rosja nie miała pieniędzy, by wdrożyć większość planów w życie, a jej przystąpienie do sankcji wobec Korei Północnej w 2013 r. spowolniło wymianę. Jednak, mimo oficjalnej krytyki testów nuklearnych Pjongjangu, podtrzymywano życzliwą narrację – np. ogłaszając rok 2015 „rokiem przyjaźni”. Dziś oba państwa zbliża też zamiłowanie do eksponowania siły, nacjonalizm i ideologiczne odrzucenie praw człowieka (uznanych za „broń Zachodu”). Kim Dzong Un ma w Putinie dobrego sojusznika.

Między USA i Rosją

Po nieudanym szczycie z Trumpem Kim próbuje zmusić niedoszłego amerykańskiego partnera do ustępstw – choć sam nie zamierza ustępować, a zwłaszcza rezygnować z broni atomowej. Pjongjang ostrzega, że sankcje (dotąd nie zostały zniesione) skończą się kryzysem, który uderzy w obywateli Północy. Obserwatorzy z Czerwonego Krzyża uważają, że nie są to czcze słowa: rząd KRLD nieraz udowadniał, że prędzej zagłodzi swój naród, niż odda władzę.

Pojawiły się już niepokojące incydenty. Północ nagle odwołała swój zespół z międzykoreańskiego biura znajdującego się w Kaesong, na granicy obu krajów, by po kilku dniach wszystko przywrócić do normy. Były groźby powrotu do testów atomowych. „Konieczne jest poważne uszkodzenie wrogich sił, które uważają, że mogą nas pokonać sankcjami” – ostrzegał w kasandrycznym tonie Kim podczas 14. Najwyższego Zgromadzenia Ludowego na początku kwietnia. „Zaczekamy cierpliwie do końca tego roku” – dodał.


Czytaj także: Roman Husarski: Ostatnia szansa Zachodu


Do złagodzenia sankcji bezskutecznie próbował przekonać Trumpa prezydent Korei Południowej Moon Jae In, który sam jest krytykowany we własnym kraju z powodu pogorszenia się relacji na linii USA–KRLD. Podczas spotkania w połowie kwietnia Trump zapewniał Moona jedynie, że sankcje nie zostaną zaostrzone.

Teraz przysługę Kimowi wyświadcza Putin – obwieszczając, że reżim nie ma gwarancji bezpieczeństwa, a sankcje nie są drogą do otwarcia tego kraju. Kim może więc pokazać, że ma innych potężnych przyjaciół, do których może się zwrócić. Część obserwatorów sądzi, że prezydent Rosji obiecał Kimowi sekretną pomoc w postaci żywności i złagodzenia efektu ostatnich sankcji, które nakazują koreańskim pracownikom powrót do domu.

Interes Kima interesem Putina

Oczywiście, Putin nie robi nic za darmo. Prezydent Rosji nie omieszkał podkreślić, że rozmowy o przyszłości Półwyspu nie mogą odbywać się w wąskim gronie, czytaj: bez udziału Rosji. Głównym jego celem jest bez wątpienia zakwestionowanie dominacji USA w rozgrywce wokół Korei – i szerzej na Dalekim Wschodzie. W retoryce Putina znalazł się też mały szantaż: zaznaczając, że rozwój wydarzeń zależy głównie od postępowania USA, zrzucił z siebie odpowiedzialność. Jeśli na Północy znów zapanuje głód, powie: „A nie mówiłem?”.

Po drugie, Rosji zależy na oddaleniu perspektywy konfliktu zbrojnego. Eskalacja na Półwyspie byłaby dla Moskwy fatalna, bo Korea Północna zapewne by w niej przegrała. Mogłyby też wzrosnąć napięcia między USA i Chinami, co zmusiłoby Rosję do opowiedzenia się po którejś ze stron, czego dotąd unika.

Po trzecie, Rosja nie porzuciła swych ekonomicznych marzeń. Od lat oskarżana jest o to, że łamie sankcje wobec Północy. Jeśli zostaną one kiedyś osłabione, a Pjongjang zacznie reformy gospodarcze, niemały kawałek tortu może przypaść Rosjanom. Dziś propozycje gospodarcze Moskwy dla Pjongjangu mieszczą się w dziale fantastyki, ale są próbą równoważenia wpływów Chin w regionie. Władze KRLD obawiają się zbytniego uzależnienia od Pekinu, a Rosja może być alternatywą.

Z pewnością Rosjanie nie dadzą o sobie zapomnieć. Gazprom dopiero co wspominał ponownie o planie budowy gazociągu. We Władywostoku Kim Dzong Un zjadł lunch z grupą rosyjskich biznesmenów. Rosjanie mogą zakładać, że zmiany ekonomiczne na Północy są nieuniknione. Może jednak nie doceniają systemu, który od dekad trwa, unikając reform.

Czekając na ciężkie czasy

Tego samego dnia, gdy Kim spotkał się z Putinem, na Uniwersytecie Koryo w Seulu odbywała się konferencja o denuklearyzacji, w której brałem udział. Jeden z południowokoreańskich wykładowców stwierdził, że nie ma wielkiego znaczenia, co działo się za zamkniętymi drzwiami we Władywostoku, gdyż Rosja nie ma takich wpływów, jakie sobie przypisuje, i nie ona będzie rozgrywającym (tu Koreańczycy zgodnie wskazują na USA).

Poufny charakter spotkania i brak jakiejkolwiek deklaracji końcowej to też jakiś sygnał. Rosjanie udzielili poparcia Kimowi, ale tak, by nikomu się nie narazić. Jeśli oczekiwał on wsparcia ekonomicznego, to dostał jedynie mgliste zapewnienia. Podczas gdy media z Północy ogłosiły, że Kim poskarżył się Putinowi, iż Trump w Hanoi kierował się „złą wolą”, Rosjanin nie atakował Stanów. Przyjął zaproszenie do Pjongjangu, lecz pragmatycznie dodał, że przybędzie „w odpowiednim czasie”.

Na zdjęciach z Władywostoku Kim nie wyglądał na specjalnie uradowanego. Przyczyną może być też fakt, że Putin, znany z notorycznego spóźniania się na ważne spotkania, kazał mu czekać na siebie cały dzień. Kim w rewanżu zdecydował o powrocie na 4,5 godziny przed oficjalnym zakończeniem.

Z jednej strony zatem przywódca Północy, który przez niemal siedem lat rządów, aż do 2018 r., nie odbył żadnej zagranicznej podróży, dziś rozmawia osobiście z wielkimi tego świata. Także spotkanie z Putinem to kolejny dowód na konsolidację jego władzy. Jednak, z drugiej strony, utrzymujące się sankcje, brak postępów w kontaktach z USA i groźba nowej katastrofy humanitarnej wróżą młodemu dyktatorowi ciężkie czasy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2019