Uzdrowisko na Montelupich

"Crulic - droga na drugą stronę" nie chce być po prostu dokumentem śledczym. To swoista kronika zapowiedzianej śmierci, zapowiedzianej i dokonanej - a raczej przeprowadzona w pierwszej osobie relacja zza grobu.

23.08.2011

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu "Crulic - droga na drugą stronę" / fot. materiały prasowe /
Kadr z filmu "Crulic - droga na drugą stronę" / fot. materiały prasowe /

Na początku był reportaż "Śmierć po rumuńsku" autorstwa Małgorzaty Nocuń, opublikowany na łamach "Tygodnika" z początkiem kwietnia 2008 r. , w dwa miesiące po tym, jak Claudio Crulic zagłodził się na śmierć w krakowskim zakładzie karnym. Potem przez media przetoczyła się prawdziwa burza, również po stronie rumuńskiej, co w konsekwencji doprowadziło do dymisji tamtejszego szefa MSZ. Przypomnijmy: przebywający w Krakowie młody Rumun, podejrzany o kradzież portfela, został osadzony w areszcie tymczasowym. Próbując przekonać sąd o swej niewinności, rozpoczął strajk głodowy, który zakończył się zgonem po czterech miesiącach. Uchybienia ze strony polskiego sądu, zakładu karnego czy rumuńskich służb zagranicznych miały jeden wspólny mianownik - bezduszność instytucji wobec człowieka, osamotnionego w swoim wołaniu o sprawiedliwość.

Niedługo potem o Crulica upomniało się również kino. W koprodukcji rumuńsko-polskiej powstał pełnometrażowy film dokumentalny, inspirowany zdarzeniami, które miały swój tragiczny finał w krakowskim więzieniu przy ulicy Montelupich. Nie trzeba chyba podkreślać, jak wielkie znaczenie ma ów polski wkład w powstanie filmu (współfinansował "Crulica" Polski Instytut Sztuki Filmowej, Fundacja Magellana oraz Krakowskie Biuro Festiwalowe) - zwłaszcza że dokument wyreżyserowany przez Ancę Damian zdążył już zaistnieć na międzynarodowej arenie. W kraju, w którym wielu nie potrafi (albo nie chce) odróżnić Rumuna od Roma, taki film wydaje się szczególnie potrzebny.

***

"Crulic - droga na drugą stronę" jest gatunkową hybrydą: niby dokument, ale ucieka od dosłownej rekonstrukcji w efektowne zmyślenie, a zdjęcia dokumentalne zastępuje zróżnicowaną animacją. W ostatnich latach na gruncie kina dokumentalnego korzysta się coraz chętniej z mieszanych technik filmowego opowiadania. Francuska Iranka Marjane Satrapi przy pomocy animowanego komiksu stworzyła "Persepolis" - swoją filmową autobiografię i zarazem skomplikowaną historię rodzinnego kraju. Kilka lat później jej rodak Ali Samadi Ahadi wespół z Niemcem Janem Kruegerem nakręcili "Zieloną rewolucję" - film dokumentalny, w którym niedawne zdarzenia z ulic Teheranu, relacjonowane na blogach i portalach społecznościowych, odtworzono w technice rysunkowej. Inspiracją był zapewne znakomity izraelski "Walc z Baszirem", w którym Ari Folman poprzez animowaną rekonstrukcję wypartych z pamięci zdarzeń próbował leczyć traumy - swoje i swojego pokolenia - wyniesione z czasów pierwszej wojny libańskiej. Na polskim gruncie Bartek Konopka i Piotr Rosołowski w nominowanym do Oscara "Króliku po berlińsku", przypowiastce o murze berlińskim, zdjęcia dokumentalne również wzbogacili animowanymi wstawkami.

To właśnie animacja, ta najbardziej nieskrępowana forma filmowej ekspresji, pozwala zajrzeć wszędzie tam, gdzie wzrok ani kamera nie sięga. Pomaga sfilmować niemożliwe czy głęboko ukryte w duszy bohatera, pozwala odtworzyć jego własny mikrokosmos.

Szczególnie przydatnym narzędziem okazuje się animacja w przypadku dokumentu opowiadającego o stopniowym odklejaniu się od życia, o zmierzaniu ku śmierci. Albowiem "Crulic - droga na drugą stronę" nie chce być po prostu dokumentem śledczym. To swoista kronika zapowiedzianej śmierci, zapowiedzianej i dokonanej - a raczej przeprowadzona w pierwszej osobie relacja zza grobu.

Rozpoczyna ją scena identyfikacji zwłok, z matką bohatera w roli głównej, potem cofamy się aż do jego narodzin, by podążać stopniowo aż do wiadomego finału. Tyle że na dokumentację zdarzeń nakłada się innego rodzaju narracja. Sięgając po historię Rumuna, Anca Damian buduje atmosferę iście kafkowską, w warstwie wizualnej czerpiąc z tradycji surrealistycznego kolażu. Spotykają się w nim sny, marzenia, fantazje i rojenia produkowane przez udręczony umysł - żyjący wyjątkowo intensywnie, jakby na przekór umierającemu ciału.

Im bliżej tragicznego finału, tym rekonstrukcja coraz bardziej ustępuje miejsca fantasmagorii, tym mocniej zanurzamy się w wewnętrznym świecie bohatera. Tempo akcji stopniowo się rozrzedza, dźwięk ulega zniekształceniu, litery rozmazują się na papierze. Claudio Crulic leżąc na pryczy w pozycji embrionalnej czeka na swój koniec. W tym czasie magiczny Kraków przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia. Kto powiedział, że dokument zaangażowany, może nawet oskarżycielski, nie może być jednocześnie poetycki...

"Crulic" ożywia całą ikonosferę, w której zanurzone było krótkie życie tytułowego bohatera. W kalejdoskopowym tempie nakładają się na siebie rodzinne fotografie, plakaty, reklamy, komiksowe kadry, fragmenty graffiti, święte obrazy, oficjalne dokumenty z pieczęciami i osobiste zapiski z celi. W tęsknej akordeonowej muzyce Piotra Dziubka pobrzmiewają wpływy i rumuńskie i polskie. Jak w kalejdoskopie zmieniają się techniki animacji: rysunek, wycinanka, animacja lalkowa, ruchome zdjęcia przedmiotów pieczołowicie inwentaryzowanych przez pamięć. Krakowskie więzienie wprowadzone zostaje do akcji w formie groteskowego filmiku reklamowego, zachwalające walory tej placówki niczym luksusowego uzdrowiska. Epizod z Rumunami wyjeżdżającymi na saksy ilustrują figurki ludzików z ogromnymi truskawami zamiast głów. Damian poprzez historię Crulica opowiada mimochodem o losie swoich rodaków po 1989 r., o niszczącej sile stereotypu i ukrytej ksenofobii.

Co ciekawe, w filmie dominuje zawadiacki, skąpany w oparach absurdu ton, który może wydawać się polskiemu widzowi zaskakujący czy wręcz niestosowny. Ów dysonans podkreśla pierwszoosobowa, po sowizdrzalsku brzmiąca narracja zza kadru, czytana przez Macieja Stuhra. Nie przywykliśmy w taki sposób opowiadać o przegranym dzieciństwie, o smutnych kolejach losu ani o śmierci, zwłaszcza dokonującej się w tak szczególnych okolicznościach.

***

Film miał swoją międzynarodową premierę przed dwoma tygodniami na festiwalu filmowym w Locarno, gdzie otrzymał specjalne wyróżnienie Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Filmowych. Premiera polska "Crulica" będzie mieć miejsce na jednym z ważniejszych rodzimych festiwali, po czym film ma być dystrybuowany w wybranych kinach studyjnych.

"CRULIC - DROGA NA DRUGĄ STRONĘ" ("Crulic - drumul spre dincolo") - scen. i reż. Anca Damian, muz. Piotr Dziubek. Prod. Rumunia/Polska 2011.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2011