Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wydaje się jednak, że takie wartościowanie i przeciwstawianie tych sposobów życia mało, jeśli w ogóle cokolwiek, ma wspólnego z tą ewangeliczną perykopą. Trudno bowiem przypuścić, że Jezus byłby zadowolony z gościny, która polegałaby jedynie na rozmowie. Jezus nie zachęca więc Marty, by zaprzestała przygotowań do kolacji,lecz by nie przesadzała z gościnnością. Po prostu, daj, co tam masz, posiedzimy, pogadamy, nacieszymy się sobą, nakarmimy sobą, bo na tym przecież polega prawdziwa uczta, gościnność, by nie tylko najeść się do syta, ale przede wszystkim nasycić bliskością tych, z którymi się przyjaźnimy, których kochamy.
To wzajemne karmienie siebie sobą trafnie wyrażają słowa ustanowienia czy konsekracji z Mszy św. Jeść ciało i pić krew to przecież nic innego, jak zjednoczyć się z innymi. Podobnie ma się rzecz w przypadku małżeństwa. Ja, Kazimierz, biorę ciebie, Mario, za żonę - i odwrotnie: ja, Maria, biorę ciebie, Kazimierzu, za męża "i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci". W obu przypadkach, Mszy i małżeństwa chodzi nie tylko o oddanie siebie drugiemu, ale przede wszystkim o przyjęcie drugiego do siebie. Chodzi o gościnność przede wszystkim, a nie o poświęcenie.
Jezus prosi więc Martę o chwilę uwagi, o odłożenie na bok tych zajęć, które nie są konieczne i przeznaczenie więcej czasu na przebywanie z Nim. Jednym słowem, chce On czegoś więcej niż tylko posługi, podarowania pokarmu czy poświęcenia Mu więcej czasu. On pragnie, by ci, którzy Mu ufają, mówiąc obrazowo, zamieszkali nie tylko przy Nim i z Nim, ale też w Nim. Pragnie komunii, a więc takiego zjednoczenia, takiego wzajemnego zamieszkania ze sobą i w sobie, że tworzy się jedno ciało, jeden organizm, całość niemożliwa do podzielenia. Niemożliwa, gdyż jakikolwiek podział równałby się zniszczeniu, uśmierceniu, unicestwieniu tego ciała, tego żywego organizmu.
Takim organizmem, ciałem jest Kościół, mówi Paweł Apostoł. Z tego, że Kościół jest tak ściśle związany z Chrystusem, nie wynika jednak, niestety, że "jesteśmy doskonali, jak On jest doskonały". Daleko nam do tego, na razie jesteśmy w drodze, czyli dopiero stajemy się Jego ciałem. Dopiero się rodzimy i odradzamy. A stajemy się podobni do Jezusa, stajemy się Nim wtedy, gdy pozwalamy Mu rozgościć się nie tylko w złotym tabernakulum, ale i w nas, w naszym umyśle, w naszym czasie, w naszych pieniądzach, czyli w naszym ciele i krwi. Wciąż więc Jezus się do nas wprasza, jak wpraszał się do domu Marii i Marty, Maryi i Józefa, pod namiot Abrahama i Sary. Widać kocha być goszczony, ale jeszcze bardziej gościć.