Un italiano vero. Czy imigrant może zostać prawdziwym Włochem

Włoscy działacze społeczni ostrzegają, że sytuacja w dzielnicach imigranckich coraz bardziej przypomina getta francuskich banlieues.

20.06.2022

Czyta się kilka minut

Emigranci z Afryki zabrani z głównego dworca w Mediolanie. Włochy, 2 maja 2017 r. / FABRIZIO DI NUCCI / NURPHOTO / GETTY IMAGES
Emigranci z Afryki zabrani z głównego dworca w Mediolanie. Włochy, 2 maja 2017 r. / FABRIZIO DI NUCCI / NURPHOTO / GETTY IMAGES

Prawie jeden na dziesięciu młodych mieszkańców Włoch nie ma włoskiego obywatelstwa. Tak zwane drugie pokolenie imigranckie liczy już około miliona niepełnoletnich. W połowie to ludzie o korzeniach marokańskich. Drugą co do liczebności społecznością obcokrajowców spoza Unii, osiedlonych tu na stałe, są Albańczycy, a trzecią Chińczycy. Przybysze z innych krajów Afryki Północnej są dalej w tabeli, lecz to o nich się dyskutuje, gdy uwaga opinii publicznej na moment skupia się na temacie integracji.

POLITYCY Z PARTII tradycyjnie wrogich przybyszom – jak Liga (popierająca, choć niechętnie, rząd Mario Draghiego) i jej coraz silniejszy rywal Bracia Włoscy – dostali ostatnio nowy powód, by podbić temat: akurat zbliżały się wybory samorządowe. W czwartek 2 czerwca – było święto państwowe, więc dzień wolny i początek długiego weekendu – do kurortu Peschiera nad brzegiem jeziora Garda zjechało około dwóch tysięcy młodych ludzi o korzeniach afrykańskich, głównie z Mediolanu i okolic. Skrzyknęli się na TikToku.

Zanim ze stacji kolejowej dotarli na jeden z niewielu skrawków darmowej plaży, aby balować, przeszli ławą przez ciasne ulice miasteczka. Doszło do przepychanek, z początku drobnych, potem przechodzących w akty agresji i demolki. Sprowadzono specjalne formacje policji, zamieszki trwały do wieczora, aż „horda” – jak ją potem w wywiadach z prasą określali miejscowi – zaczęła wracać do domów. Wtedy to w jednym z pociągów grupa 30 śniadych chłopaków zaczepiała i dręczyła kilkanaście białych nastolatek, też wracających znad jeziora. Uciekły z wagonu na najbliższej stacji, wyprowadzone zresztą przez innego „Afrykańczyka”, który stawił czoło pobratymcom – o czym jednak część najbardziej oburzonych mediów nie wspomina.

SYTUACJA Z PESCHIERY to dla Ligi i Braci dowód, że o skutecznej integracji nie może być mowy. I że dzieci afrykańskich rodziców, nawet jeśli chodzą do włoskiej szkoły i mówią tylko po włosku, nie umieją przyjąć „naszych wartości”, a zatem trzeba dalej ograniczać możliwość osiedlania się nowych przybyszów. A tych już obecnych pilnować ostrzej, kierując więcej policji, gdziekolwiek się pojawią.

Na to politycy centrum i lewicy – zarówno z Partii Demokratycznej, jak też z Ruchu Pięciu Gwiazd (ten trudno nazwać lewicowym, ale w kwestiach imigracji popiera zwykle otwartość) – przypominają, że w każdy letni weekend ta sama policja jest zajęta w nadmorskich kurortach, gdzie dochodzi do całonocnych burd z udziałem rodowitych młodych Włochów. Na początku maja w Rimini kilkadziesiąt kobiet, głównie barmanek i kelnerek, złożyło skargi na molestowanie i zaczepki przez uczestników zlotu organizacji żołnierzy z korpusu strzelców alpejskich (zlot to jeden z kluczowych punktów włoskiego kalendarza obchodów patriotycznych). Wtedy politycy Ligi bagatelizowali, iż to sztubackie wygłupy.

W MEDIOLANIE średnia dzieci „z tłem migracyjnym” wynosi dziś w szkołach 27 proc., choć są dzielnice, gdzie ten odsetek przekracza połowę. Działacze społeczni, w tym liczni księża, którzy zajmują się problemami takich skupisk, zwracają uwagę, iż sytuacja coraz bardziej przypomina getta francuskich banlieues, będących trwale już siedliskiem przemocy i bezprawia. Ich zdaniem jednym ze sposobów na rozładowanie napięć z udziałem młodych, całkowicie już zitalianizowanych kulturowo chłopaków, byłoby uproszczenie ścieżki do obywatelstwa. Dziś procedury są tu jednymi z najtrudniejszych w Europie i dziecko legalnych imigrantów prawie nie ma szans na papiery przed osiągnięciem pełnoletniości.

Już w poprzedniej kadencji parlamentu izba niższa uchwaliła zmianę przepisów – idącą w stronę nie tyle ius soli (tj. obywatelstwa na mocy urodzenia we Włoszech), ile w stronę ius culturae, czyli szybkiej ścieżki dla młodych, którzy odbyli co najmniej pięć lat nauki we włoskiej szkole. Zmiana prawa rozbiła się o weto Senatu i opory mocnej wówczas Ligi.

W TYM SEZONIE politycznym wydawało się to łatwiejsze do przeprowadzenia, parlament miał finalizować prace pod koniec lutego, ale rosyjska inwazja przeciw Ukrainie zepchnęła temat na daleki plan. Z drugiej strony Liga, która dostała właśnie w wyborach łupnia, sięga po inny niż imigracja temat, by bronić się przed dalszym spadkiem poparcia: po bardzo silne we włoskiej opinii pragnienie, by skończyć wojnę w Ukrainie za każdą cenę i wznowić relacje Włoch z Rosją (do niedawna należały do najprzyjaźniejszych w całej Unii).

Paradoksalnie to wojna może ostatecznie ułatwić więc zmianę korzystną dla miliona młodych Włochów drugiej kategorii, coraz bardziej sfrustrowanych. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2022