Ładowanie...
Umarli, bo bezdomni?
Umarli, bo bezdomni?
PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Opublikowała Pani na Facebooku apel.
ADRIANA POROWSKA, SZEFOWA MISJI KAMILIAŃSKIEJ: O nagłośnienie tragicznych historii wizyt w warszawskim Szpitalu Praskim. To dwie niezależne od siebie historie, choć obie z tej samej marcowej niedzieli.
Dysponuje Pani opisami postępowania lekarskiego w obu przypadkach.
W pierwszym czytamy: „Pacjent przywieziony (...) z powodu bólu stawu kolanowego. Bez urazu, alkoholik, brudny, śmierdzący, zaniedbany (...) Aktualnie skargi na bóle nóg i kłopoty z chodzeniem. Owrzodzenia. Zdezynfekowano, założono opatrunki”. Wypuszczono go, trafił do noclegowni, potem do organizacji pomocowej. Tam wezwano karetkę. Okazało się, że miał dziurę w ciele, z której sączyła się ropa, i że był zdrowotnie zaniedbany. Trafił na OIOM. Wkrótce zmarł.
Przypadek drugi: „Pacjent bezdomny, (...) znaleziony w śmietniku, karetkę wezwało zaniepokojone społeczeństwo. Pacjent zgłasza skargi na problemy z chodzeniem. Nogi zdezynfekowano, założono opatrunki”. Pana wypuszczono. Zmarł trzy dni później.
Według szpitala pacjentom zapewniono kompleksową opiekę (także pozamedyczną, jak toaleta czy wymiana ubrań), i nie było wskazań do dalszej hospitalizacji. Co zarzuca Pani służbom?
Że zlekceważono stan zdrowia panów, wykonując podstawowe czynności i pozbywając się ich. Ci ludzie nie umarli na owrzodzenia nóg. Nie wierzę, że zrobiono wszystko, co w ludzkiej mocy, by im pomóc. I jeszcze jedno: szpital inaczej potraktowałby tych panów, gdyby nie byli w kryzysie bezdomności, co zresztą widać w opisach. Nie rozumiem, po co informacja o ich zaniedbaniu, w dodatku ubrana w tak stygmatyzującą treść? Pytam: czy ludzie ci żyliby nadal, gdyby nie byli bezdomni? Przekazałam sprawę m.in. Urzędowi Miasta, Rzecznikowi Praw Pacjenta i Rzecznikowi Praw Obywatelskich, który zgłosił sprawę do prokuratury. Czekamy na ustalenia.
Te przypadki to jedno – ogólna praktyka drugie.
Wygląda ona zwykle tak. Najpierw wezwanie, przyjazd ratowników, którzy niejednokrotnie robią łaskę, pomagając „takiej osobie”. Skandaliczne uwagi o alkoholu, o zapachu. Kilka dni temu wezwałam karetkę do pana z naszego domu dla bezdomnych mężczyzn – miał bóle w mostku. „K..., znowu tu” – powiedział pan doktor na sam początek.
Z kolei na SOR-ach osobom bezdomnym zwykle robi się podstawowe badania, a następnie ich się pozbywa. Dla służby zdrowia to zwykle obywatele drugiej kategorii.
CZYTAJ TAKŻE
Adriana Porowska, pracownik socjalny: Nie rozumiem, jak my, chrześcijanie, możemy się zgadzać na stereotypy o bezdomnych.
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]