Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Marek Ewangelista relację o męce i śmierci Jezusa rozpoczyna relacją o namaszczeniu. Jest to wydarzenie wieloznaczne, co znajduje odbicie w historii egzegezy. Ku jakiejkolwiek jednak interpretacji się skłonimy, i tak opisane wydarzenie wykroczy poza znane zwyczaje, pozostając w jakimś sensie prowokujące. Oto Jezus siedzi przy stole w domu Szymona Trędowatego w Betanii. “Przyszła kobieta z alabastrowym słoikiem olejku nardowego, rozbiła alabastrowy słoik i wylała olejek na Jego głowę" (Mk 14, 3). Niektórzy egzegeci widzą w geście bezimiennej kobiety oznakę gościnności, a zatem podkreślają radość, jaką ma ten gest wyrażać. Tego rodzaju uczucia byłyby jednak pewnym zgrzytem, chodzi wszak o historię wprowadzającą nas w mękę Jezusa. Poza tym nic nie wskazuje na to, że kobieta jest gospodynią czy też niewolnicą w domu, w którym gości Jezus, a tylko wtedy jej gest mógłby mieć taki sens. Nie namaszcza stóp Jezusa, co było w zwyczaju, lecz głowę. Gdyby była to przyjęta oznaka gościnności, nie napotkałaby na sprzeciw. A o nim wyraźnie wspomina Marek: “Niektórzy oburzali się, mówiąc: »Po co to marnotrawienie olejku? Przecież można było sprzedać ten olejek drożej niż za trzysta denarów, a [pieniądze] rozdać ubogim«. I szemrali na nią" (Mk 14, 4n).
Jak w historii ubogiej wdowy, i tym razem Marek jest dokładny w określeniu daru kobiety. Jest to olejek nardowy, produkowany z roślin rosnących w dolinach Himalajów, jeden z najbardziej luksusowych olejków pachnących starożytności. Przechowywany był w równie drogocennym naczyniu alabastrowym. Poznajemy szacunkową cenę olejku: ponad trzysta denarów. Olejek, który kobieta wylała na głowę Jezusa, był więc wart mniej więcej tyle, co roczna pensja robotnika rolnego. Hojność kobiety razi świadków namaszczenia. Dziś ich argument zaszeregowalibyśmy do ekonomiczno-etycznych: zamiast tracić olejek na gest, którego znaczenia obecni przy nim nie pojmują, lepiej byłoby zysk z jego sprzedaży przekazać ubogim. Argument ten można by potraktować z odrobiną ironii. Roczne wynagrodzenie robotnika nie rozwiąże zbyt wielu problemów ubogich... Ekonomiczna wymowa gestu kobiety przeciwstawiona jest postawie jednego z Dwunastu - Judasza, który otrzyma zapłatę za zdradę Jezusa. Marek opisuje te wydarzenia zaraz po namaszczeniu w Betanii (por. Mk 14, 10n. 43n).
Jezus odrzuca jednak wyłącznie pragmatyczne podejście do gestu kobiety: “Dajcie jej spokój, dlaczego robicie jej przykrość? Spełniła dla mnie dobry uczynek. Bo ubogich macie ze sobą zawsze i kiedy chcecie, możecie im dobrze czynić, ale Mnie nie zawsze macie. Ona zaś uczyniła, co mogła: już naprzód skropiła olejkami moje ciało na pogrzeb" (Mk 14, 6n). Jezus odrzuca argumentację przeciwników gestu kobiety nie dlatego, by nie pochwalał troski o ubogich. Nie powinna ona jednak polegać na dzieleniu cudzych pieniędzy, lecz na “czynieniu dobrze" potrzebującym, a więc - własnym zaangażowaniu. Krytyka Jezusa dotyczy braku zrozumienia wymowy teologicznej znaku kobiety.
Tu możliwe są przynajmniej dwie kolejne interpretacje, które nie muszą się zresztą wykluczać. Kobieta namaszcza głowę Jezusa, jak czynili to prorocy i kapłani przy namaszczaniu królów w imieniu Jahwe (zob. np. 1 Krl 1, 34; 2 Krl 9, 1n). Ona staje się prorokinią wykonującą symboliczny znak. Rozpoznaje w Jezusie Mesjasza, wchodząc w ten sposób w tradycję wielkich proroków-mężczyzn. Wyłom w tradycji, polegający na tym, że to bezimienna kobieta z nizin społecznych, a nie jakiś ważny prorok, miałaby dokonać tak ważnego znaku, jest tak niewyobrażalny, że niektórzy z tego powodu nie dopuszczają możliwości rozumienia jej namaszczenia jako mesjańskiego. Warto zwrócić uwagę, że w kompozycji Ewangelii Markowej kobietę przeciwstawia się też Piotrowi. On wprawdzie wyznał: “Tyś jest Mesjasz" (Mk 8, 29), ale podczas procesu Jezusa wyprze się swego Nauczyciela (por. Mk 14, 30. 66-72). Ona zaś, bez słów, przez działanie symboliczne, w yznaje w Jezusie Mesjasza.
Możliwa jest jednak i inna interpretacja: namaszczenie Chrystusa na Jego pogrzeb.
I tu dokonuje się proces przemiany rozumienia, kim jest Mesjasz; proces, który uniemożliwia niektórym przyjęcie znaku kobiety. Jezus nie jest Mesjaszem politycznym, przez wielu wyczekiwanym. On będzie cierpiał i umrze, co zapowiada symbolicznie rozbicie naczynia alabastrowego przez kobietę.
Nadmiar olejku, którym bezimienna kobieta skropiła głowę Jezusa, znajduje odzwierciedlenie w wielości interpretacji, za pomocą których można jej gest tłumaczyć. Głosząc Ewangelię, nie można go jednak zapomnieć: “Wszędzie, na całym świecie, gdziekolwiek będzie głoszona Ewangelia, będzie się opowiadać również o tym, co ona uczyniła" (Mk 14, 9).