Tylko pod tym znakiem, tylko pod Pałacem

W dniach żałoby narodowej harcerze postawili przed Pałacem Prezydenckim krzyż, z którego zrobiono dziś miarę katolickości i polskości. Porozumienie w sprawie krzyża zostało zawarte - wkrótce się okaże, czy ci, którzy chcieli walczyć krzyżem, pogodzili się z tym, co krzyż oznacza. Historia z Krakowskiego Przedmieścia uczy nas, by nie stawiać tego znaku zbyt pochopnie...

20.07.2010

Czyta się kilka minut

Krzyż pod pałacem prezydenckim, lipiec 2010 r. / fot. Tomasz Gzell / PAP /
Krzyż pod pałacem prezydenckim, lipiec 2010 r. / fot. Tomasz Gzell / PAP /

Nie będzie "świętej wojny" w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie ziszczą się oczekiwania tych, którzy planowali "moralną krucjatę" narodu dla osiągnięcia celów niemających związku ani z religią, ani z dobrem wspólnym. Wkrótce się okaże, czy ci, którzy chcieli walczyć krzyżem, pogodzili się z tym, że zwycięstwo krzyża dokonuje się według logiki odrzucenia przemocy i dominacji. Dzięki porozumieniu pomiędzy Kancelarią Prezydenta, Kurią Warszawską, Duszpasterstwem Akademickim oraz harcerzami z ZHP i ZHR krzyż zostanie przeniesiony do kościoła akademickiego św. Anny na Krakowskim Przedmieściu.

Być może znajdą się rzecznicy protestu, którzy będą bojkotowali osiągnięte porozumienie uważając, że zdradzono "prawdziwych Polaków" i obrażono ich "uczucia religijne", ale fakt, że sygnatariuszami porozumienia są środowiska reprezentujące władze państwowe, harcerzy oraz Kościół daje gwarancję pokojowego sfinalizowania porozumienia.

Przeniesienie krzyża w przestrzeń sakralną to pierwszy krok, drugim będzie upamiętnienie żałoby narodowej tak, aby znaleźli się w niej obecni wszyscy Polacy. Dzisiaj można się cieszyć z tego, że stronom w sporze nie zabrakło rozsądku i dobrej woli, a mediatorem w sprawie porozumienia był Kościół niesłusznie oskarżany o "umywanie rąk".

Jacek Prusak SJ

Porozumienie w sprawie krzyża zostało zawarte - zobacz wspólny komunikat Kancelarii Prezydenta RP, Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, Duszpasterstwa Akademickiego Kościoła św. Anny w Warszawie, ZHP i ZHR (na www.prezydent.pl) >>

Odpowiedź na pytanie, gdzie krzyż ostatecznie stanie, jest mniej istotna od problemu, kto ma prawo o tym decydować. Co wcale nie jest oczywiste. Tak samo jak nie jest jasne, co ów krzyż oznacza.

Krzyż gdzie popadnie

Kodeks Prawa Kanonicznego nic nie stanowi na okoliczność takich przypadków. Nie przewiduje konieczności uzyskania zgody władz kościelnych na instalację krzyża, nie definiuje jego symboliki, nie określa form kultu. Na ogół jednak krzyża w Polsce nie stawia się bez zgody Kościoła. Tak jest w przypadku krzyży przydrożnych czy osiedlowych, które - choć czasem erygowane z inicjatywy wiernych - znajdują aprobatę proboszcza i są poświęcane. Tak krzyż zyskuje swój "oficjalny status". Aprobata Kościoła jest gwarancją jego katolickości czy kościelnego charakteru. To, co jej nie posiada, ma w pewnym sensie charakter prywatny i nieoficjalny - a więc nie pociąga za sobą odpowiedzialności ze strony Kościoła. Jeśli nie Kościół go stawiał, to i nie Kościół będzie go likwidował.

Ewentualna zgoda ze strony Kościoła dotyczy nie tyle artystycznej formy krzyża, co raczej miejsca, w którym ma on stanąć. Krzyż jako znak święty w jakimś sensie sakralizuje przestrzeń, dlatego rozsądna ocena nie pozwala, by umiejscawiać go gdzie popadnie.

Jest jeszcze aspekt prawny: trudno stawiać krzyż w jakimś miejscu bez zgody tego, kto jest legalnym dysponentem terenu.

Krzyż wolności

Skąd wziął się krzyż na warszawskim Krakowskim Przedmieściu? Nie postawiła go żadna partia, instytucja państwowa czy władze kościelne. W spontanicznym odruchu postawili go harcerze. To w pewnym sensie ich "własność". "Nigdy nie zakładaliśmy, że nasz krzyż ma zostać tam na zawsze, bo nie taka jest jego »misja«, (...) od samego początku miał docelowo zostać zastąpiony innym znakiem symbolizującym łączącą nas ideę budowy pomnika. Obecnie jesteśmy w trakcie ustaleń, jak ten nowy znak może wyglądać" - podkreśla phm. Piotr Trąbiński ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Pomysłodawcy to harcerze i harcerki z inicjatywy "Polsce i bliźnim", który łączy różne związki ruchu skautowskiego w Polsce.

Krzyż pojawił się w atmosferze silnych emocji, w chwili powszechnej żałoby narodowej, kiedy nikt nie negował sensu tego spontanicznego odruchu. Dzisiaj jest inaczej i ocena inicjatywy dzieli społeczeństwo. Przy czym emocje nie opadły równomiernie. Także żałoba po tych, co zginęli, rozumiana jest i odczuwana krańcowo różnie. Górę wzięły presupozycje polityczne, partyjne i religijne, mocno ze sobą powiązane i pomieszane. Zwolennicy pozostawienia krzyża to "prawdziwi Polacy", wierni krzyżowi, bo przecież "tylko pod tym znakiem...".

Ci, którzy apelują o inne miejsce dla tego symbolu, to oczywiście wrogowie Polski i patriotyczno-religijnego dziedzictwa, bo przecież "wolność krzyżami się mierzy...", a ci chcą krzyża w kruchcie, a nie na ulicach. Krzyż z Krakowskiego Przedmieścia można wpisać niemal w każdy polityczny dyskurs: w dyskusję o laickości państwa, w interpretację tragedii smoleńskiej, w debatę o miejscu symboli religijnych w przestrzeni publicznej. W każdej z tych debat, a także w wielu innych, krzyż będzie stanowił linię demarkacyjną dzielącą na tych, co "za", i tych, co "przeciw". Czy pozostawienie krzyża w okolicy budynku symbolizującego polską państwowość narusza, czy nie narusza autonomii Kościoła i państwa? Czy pozostawienie krzyża to akt tolerancji wobec tych, którzy wierzą i nietolerancji wobec niewierzących? Tylko czy chodzi tutaj jeszcze o wiarę?

Krzyż żałobny

Zarysowana dychotomia nie zawsze wybrzmiewa tak ostro. Oczywistym mediatorem wydaje się Kościół, bo krzyż to ostatecznie kościelny znak. Wielu czeka na to, co Kościół powie. Uznanie arbitrażu Kościoła wymaga jednak od wszystkich, którzy czują się stroną w sporze, zgody na jednakową interpretację tego znaku. Odpowiedź na pytanie, czym jest krzyż, wbrew pozorom nie należy do prostych. Dla chrześcijan to znak identyfikujący ich wiarę. Na nim umarł Chrystus - Syn Boży. Zawieszanie krzyża na ścianie, noszenie go na szyi, ustawianie na rozstajach nie czyni świata świętszym. Jest sposobem manifestacji wiary, przypomnieniem dla chrześcijan i informacją dla niewierzących.

Ale krzyż w dużej mierze już wyemancypował się ze swojego pierwotnego znaczenia. Wpisał się w herby, odznaczenia państwowe, znaki drogowe, pomniki. Stał się symbolem walki, męczeństwa, a przede wszystkim - śmierci. Na grobach stawiają go nie tylko wierzący, oznacza niejedno miejsce śmiertelnych wypadków na poboczach, w wielu krajach czarny krzyż bywa ustawiany jako znak ostrzegawczy na szczególnie niebezpiecznych odcinkach dróg. W polskiej tradycji krzyż wpisał się na trwałe w kontekst patriotyczny i narodowy. I to tak bardzo, że dla wielu w sposób absolutnie nierozerwalny.

Wydaje się, że krzyż ustawiony przed Pałacem Prezydenckim miał przede wszystkim znaczenie żałobne. Stał się niejako zastępczym cmentarzem, symbolicznym miejscem pamięci o tragicznie zmarłych. Gromadzono się wokół niego tak, jak się gromadzi wokół trumny. Jeśli przyjmiemy takie znaczenie tego krzyża, to - jak się zdaje - przestał on pełnić swoją rolę. Umieszczony w przestrzeni sakralnej z notatką wyjaśniającą jego znaczenie, byłby świadkiem określonych wydarzeń i pamięcią żałobnego czasu. Można by przecież pod nim umieścić tablicę: "Wokół tego krzyża ustawionego przed Pałacem Prezydenckim Polacy w dniach żałoby narodowej spontanicznie gromadzili się, by modlić się i oddać hołd tragicznie zmarłemu Prezydentowi Kaczyńskiemu, jego Małżonce i wszystkim Pasażerom samolotu Tu-154, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem".

***

Czy wokół krzyża z Krakowskiego Przedmieścia może się zrodzić zgoda narodowa? Będzie to bardzo trudne. Podobno harcerze, którzy krzyż postawili, chcieli jego przeniesienia do kościoła św. Krzyża (ostatecznie trafi do kościoła św. Anny). Chcieli także, by stało się to dopiero po wzniesieniu pomnika ku czci tragicznie zmarłych. Ich głos wydaje się ważniejszy niż głos polityków, którzy często patriotyzm mierzą wiernością własnej partii.

Porozumienie w sprawie krzyża zostało zawarte - zobacz wspólny komunikat Kancelarii Prezydenta RP, Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, Duszpasterstwa Akademickiego Kościoła św. Anny w Warszawie, ZHP i ZHR (na www.prezydent.pl) >>

Czy przeniesienie krzyża będziemy potrafili odczytać jako znak narodowej jedności (nie odważę się napisać - pojednania), czy też raczej jedni odtrąbią zwycięstwo, a drudzy długo jeszcze wspominać będą odniesioną krzywdę i poniesioną klęskę?

Niech te pytania pozostaną na razie bez odpowiedzi. Źle by się jednak stało, gdyby krzyż był znakiem niechęci, wrogości, a może nawet i nienawiści między Polakami. I myślę nie tylko o tych, którzy chcą pozostawienia krzyża na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, ale także o tych, którzy z zaskakującym często radykalizmem chcą jego przeniesienia.

Jeszcze jedno. Historia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia uczy nas, by nie stawiać tego znaku zbyt pochopnie, bo to bardzo zobowiązujące. Może się okazać, że nie jesteśmy godni tego zobowiązania.

Ks. Andrzej Draguła

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2010